Episkopat skrytykował niedawno rządowy podręcznik, zarzucając mu m.in. infantylność i krytykując przedstawioną wizję rodziny. Niektórzy biskupi sugerowali nawet, że korzystanie z "Naszego Elementarza" może być niebezpieczne dla duszy.
Biskup Marek Mendyk: elementarz niebezpieczny dla duszy>>
"Gazeta Wyborcza" postanowiła sprawdzić, jak wygląda podręcznik, który Episkopat proponuje najmłodszym uczniom. Gazeta zleciła pedagogom analizę książki "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Specjaliści zwrócili uwagę, że autorzy używają zbyt trudnego dla sześciolatka języka i większość tekstów musi czytać katecheta, chociaż nie przysparza mu to aż tak wiele pracy, ponieważ tekstów w książce, wyjąwszy słowa modlitw, jest niewiele.
Biskupi krytykują rządowy elementarz>>
Zadania opierają się głównie na rysowaniu i kolorowaniu. Ale są też bardziej oryginalne polecenia - duże wrażenie na recenzentach zrobiła wyklejanka z ubrankami dla Maryi. Polecenie brzmi "Ubierz Maryję i daj jej dziecko".
- To prawie jak ubieranie minister Bieńkowskiej przez "Fakt" - komentuje dr Maciej Duda z UAM.
Autorka elementarza polemizuje z biskupami>>
Katechizm przeanalizowano także pod kątem podejścia do ról kobiet i mężczyzn. Na 113 stronach podręcznika do religii dla pierwszoklasistów są 133 kobiety i 230 mężczyzn. Kobiety przedstawione są głównie jako matki lub babcie. Mężczyźni to osoby aktywne - pracują, biorą udział w wycieczkach, pokonują labirynty, ale pojawia się tez obrazek chłopca trzymającego odkurzacz. Więcej>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 13 listopada 2014 r.