Przypomniał, że ten rok jest rokiem szczególnym ze względu na epidemię. Z dniem 1 września szkoły – które w związku z epidemią COVID-19 od połowy marca do końca czerwca prowadziły kształcenie na odległość – mają wrócić do stacjonarnego nauczania.
Piontkowski: Nie będzie obowiązku noszenia maseczek w szkołach>>
Wracamy do normalności
- To przecież się dzieje w wielu innych dziedzinach, spotykacie się przecież towarzysko, wychodzicie na ulicę, chodzicie po zakupy, mam nadzieję, że byliście na wakacjach, wypoczęliście. I szkoła jest również jednym z takich miejsc, gdzie powinniśmy po prostu spotykać się z ludźmi, bo my potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem - mówił Piontkowski. Wskazał, że kształcenie na odległość, którego uczniowie doświadczali przez ostatnich kilka miesięcy poprzedniego roku, ma jednak swoje ograniczenia, nie wszystko da się przekazać w ten sposób.
Minister przypomniał też, że w nowym roku szkolnym w szkołach będą obowiązywały nowe reguły, takie jak np. noszenie maseczek zasłaniających usta i nos w przestrzeniach wspólnych i zachowanie zasad dystansu społecznego.
W szczególnych sytuacjach nauczanie hybrydowe
Szef MEN przypomniał, że w szczególnych sytuacjach dyrektorzy szkół w porozumieniu z organami prowadzącymi i przy pozytywnej opinii inspektora sanitarnego będą mogli decydować o przejściu na kształcenie w systemie mieszanym (łączącym kształcenie stacjonarne oraz kształcenie na odległość) bądź całkowicie zdalnym. Zastrzegł, że decydujący głos będzie miał w tej kwestii inspektor sanitarny, aby "nie decydowały subiektywne wrażenia dyrektora szkoły, nauczycieli, części rodziców, tylko doświadczenie inspektorów sanitarnych”.
- Mam nadzieje, że najbliższe miesiące pozwolą skupić się przede wszystkim na nauce, a po kilku dniach przywykniemy do tych rygorów, które na razie obowiązują; i że nauczyciele i uczniowie skupią się przede wszystkim najpierw na powtarzaniu tego, co się działo w szkołach przez ostatnich kilka miesięcy roku szkolnego, a wkrótce rozpoczną realizację nowego materiału - oświadczył Piontkowski.
Zapytany o to, ile szkół nie rozpoczęło roku szkolnego, wyjaśnił, że są to pojedyncze przypadki w tych powiatach czy miejscach, gdzie pojawiły się jakieś zakażenia. W części będzie przez krótki czas nauczanie hybrydowe, a w części zdalne. Zaznaczył, że są to wyjątki w skali 22 tysięcy szkół. Szef MEN dodał, że były też pojedyncze placówki, które nie rozpoczęły roku szkolnego z powodu trwających tam jeszcze remontów, nie zaś z powodu epidemii.
Dyrektorzy nie tak optymistyczni
Trudno znaleźć dyrektorów szkół podzielających optymizm ministra w sprawie przygotowania do stacjonarnej nauki w warunkach pandemii. Mówią o trudnościach z zapewnieniem dystansu społecznego pomiędzy uczniami, o braku środków i ludzi do sprzątania i dezynfekcji pomieszczeń, dziwią się, że nie będzie obowiązku chodzenia w maseczkach. Niektórzy sami go wprowadzają, ale obawiają się czy będzie przestrzegany.
- Nie jesteśmy przygotowani do rozpoczęcia roku szkolnego. Apeluję do kolegów dyrektorów, którzy co innego mówią po cichu, a co innego publicznie: nie czarujmy się, jak czaruje minister edukacji, mówmy prawdę – mówi Janusz Bęben, od 1988 r. dyrektor Technikum nr 3 w Łodzi, lat 70. Do tej szkoły uczęszcza 600 uczniów. - Są u nas same technika. Powinniśmy mieć inne zalecenia niż szkoły ogólnokształcące. A nie mamy. Z założenia pracujemy modułowo: najpierw teoria, potem praktyka w sali manualnej. Jeden dzień w tygodniu nasi uczniowie praktykują w firmach. Te zaś, bojąc się koronawirusa, nie chcą ich przyjmować. Już ustaliliśmy, że jeśli uczniom zależy na zdobyciu umiejętności, muszą bezwzględnie podporządkowywać się rygorom w danej firmie: jeśli jest nakaz maseczek - noszą maseczki, jeśli przyłbic - noszą przyłbice. Tylko kto im to kupi - firma, szkoła, sami się zaopatrzą? Jeśli nie zostaną przyjęci, musimy jakoś się nimi zająć, a to rodzi problemy lokalowe – tłumaczy dyrektor Bęben.
Więcej: Według MEN szkoły przygotowane - dyrektorzy mówią o wielu zagrożeniach>>