Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".
- Nie wiem, kiedy dziecko dostało paczkę, ale kiedy po nie przyszedłem, była otwarta. W ostatniej chwili powstrzymałem córkę przed wypiciem witaminowego syropu. Wyglądał na słodki, więc chciała wypić go duszkiem tak jak kubusia, który był w poprzedniej paczce - opowiada "GW" jeden z ojców. Firma odpowiedzialna za rozsyłanie paczek tłumaczy, że skierowane są do rodziców i nie miały trafić w ręce dzieci.
Zgodę na przesyłanie materiałów wydała dyrektorka przedszkola, która odmówiła komentarza. Kuratorium apeluje o ostrożność.
- Przy współpracy z takimi firmami należy być ostrożnym, zwłaszcza jeśli w paczkach są próbki produktów. Wiele dzieci jest alergikami. Poza tym szkoła czy przedszkole to instytucje, które powinny zajmować się wychowaniem i edukacją - mówi Jakubowska. - Dyrektor placówki i nauczyciele powinni chronić dzieci przed reklamami i stworzyć bezpieczne warunki psychiczne na terenie placówki, w której dzieci spędzają większą część dnia. Więcej>>