- W szkołach na terenie naszej gminy, w których liczba uczniów sięga nawet tysiąca, nauczyciele pracują dłużej. Jest też dużo dodatkowych zajęć, więc placówki otwarte są też po południu. Dobra praca szkół zależy w dużym stopniu od odpowiedniej współpracy ich dyrektorów z organem prowadzącym, czyli gminą. - przyznaje Marek Olszewski, podkreśla jednak, że dane o prawie 47 godzinach pracy go zaskoczyły. Według niego raport IBE powinien być początkiem dyskusji o zróżnicowaniu wysokości nauczycielskiego pensum w zależności od przedmiotu, którego uczy pedagog.
Za pochopne uważa działania związków zawodowych, które zainspirowane wynikami raportu, wystąpiły do premiera o utworzenie nowych etatów, aby odciążyć przepracowanych nauczycieli.
- Jak zwykle prezes Broniarz (prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego – red.) próbuje gorączkowo i pochopnie działać. Trzeba poczekać. Kiedy opadną emocje, można rozpocząć dyskusję, ale merytoryczną, pozbawioną napastliwości.
Zdaniem Olszewskiego nie ma szans, by projekt nowelizacji Karty, nad którym trwają prace, był rozszerzony o kwestię czasu pracy nauczyciela.
- Bardzo nas jednak niepokoi, że od kwietnia, gdy zakończyły się konsultacje nad projektem założeń do karty, nie zostały one jeszcze przyjęte przez Radę Ministrów. Te zmiany są dla nas bardzo ważne i niezbędne. Opieszałość rządu jest tu co najmniej zastanawiająca. Zmiany dla nauczycieli są kosmetyczne, ale nam mogłyby przynieść co prawda niewielkie, ale jednak oszczędności.
Pensum powinno zależeć od nauczanego przedmiotu
Większość nauczycieli faktycznie dużo pracuje, wysokość pensum powinna zależeć od nauczanego przedmiotu, a związki zawodowe wyciągają pochopne wnioski z raportu IBE - mówi Dziennikowi Gazecie Prawnej Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich.