Resort edukacji pracuje nad rozporządzeniami, które uregulują zasady funkcjonowania szkół w czasie epidemii – projekty mają pojawić się w przyszłym tygodniu. Na razie wiadomo jedynie, że to dyrektor będzie decydował, czy szkoła ma prowadzić tradycyjna naukę, czy pracować zdalnie. Można będzie też wybrać system łączony – np. zdalnie pracować będzie jedna klasa, a reszta uczniów przyjdzie do szkoły.

Nowy rok szkolny w rygorze sanitarnym i raczej bez zajęć dodatkowych>>

 

Jeszcze wszystko może się zmienić

-  Nie mamy pewności, czy to ostateczna decyzja ministerstwa – mówi Prawo.pl Małgorzata Pucułek, dyrektor LXV Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Integracyjnymi im. gen. J. Bema w Warszawie. –  Nie wiadomo, czy przed rozpoczęciem roku nie okaże się, że liczba zakażonych jest tak duża, że MEN wycofa się z decyzji otwierania szkół. Jeżeli jednak tak się nie stanie, będziemy musieli sobie jakoś radzić, choć wątpliwości  dotyczących bezpieczeństwa jest sporo – dodaje.

Czytaj w LEX: Sierpniowe posiedzenie rady pedagogicznej - obowiązki dyrektora  >

Podobnego zdania jest Ewa Radanowicz, dyrektor szkoły w Radowie Małym, która podkreśla, że kluczowe będą następne trzy tygodnie, a otwarcie szkół wciąż stoi pod znakiem zapytania. - Zaproponowane przez resort rozwiązania w żaden sposób mnie nie zaskakują ani nie przerażają, bo już w czerwcu – kończąc rok szkolny – przygotowaliśmy się na różne warianty pracy oraz dostosowaliśmy dokumentacje szkolną tak, by można było stosować rozwiązania hybrydowe – tłumaczy.

Czytaj w LEX: Zdalne nauczanie i praca zdalna w placówce oświatowej w kontekście RODO >

 

Wąskie korytarze utrudnią dystansowanie

Wraz z informacją na temat planowanego otwarcia szkół pojawiły się też wytyczne sanepidu dotyczące dezynfekcji i zachowywania dystansu społecznego. Nie są one jednak szczególnie restrykcyjne – nie zawierają np. obowiązku zmniejszenia liczby uczniów w klasach. Niemniej – jak wskazuje Małgorzata Pucułek – zapewnienie uczniom bezpiecznego powrotu może być największym wyzwaniem dla dyrektora.

Czytaj: Wytyczne dla szkół: Uczeń bez maseczki, ale z obowiązkiem dezynfekowania rąk>>
 

 

 

- Mam mnóstwo wątpliwości, pojawia się pytanie o to, jak uczniowie mają zachowywać odpowiednie odległości. Szkoły, szczególnie te średnie w których roczniki są podwójne, nie za bardzo mają warunki, by to zapewnić. Zarządzam placówką, w której jest ponad 520 osób – i o ile w pierwszych miesiącach, póki aura będzie sprzyjająca, można zadbać o to, by uczniowie wychodzili na zewnątrz, to w okresie jesiennym to już będzie raczej średnio możliwe – tłumaczy.

Czytaj w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Sierpień 2020 >

Dodaje jednak, że dyrektorzy jakoś sobie z tym poradzą, choć jest to ogromne wyzwanie logistyczne. Konieczne będzie stworzenie nowych regulaminów i zasad  bezpieczeństwa w każdej placówce. Problematyczna może być też organizacja lekcji wychowania fizycznego, bo z sali gimnastycznej i szatni korzysta wiele klas, więc siłą rzeczy uczniowie będą się tam  w mniej bezpiecznych warunkach.Możliwe też będzie wprowadzenie rozwiązania w postaci przydzielenia uczniom jednej sali lekcyjnej, choć tu kłopot pojawi się, gdy trzeba będzie zorganizować lekcje ćwiczeniowe  w konkretnej pracowni – np. fizycznej lub geograficznej.

Czytaj w LEX: Finansowanie zadań oświatowych w okresie zawieszenia zajęć z powodu koronawirusa >

 

Nowość – nauczanie hybrydowe

Ewa Radanowicz podkreśla, że prowadzona przez nią szkoła jest gotowa na prowadzenie nauczania hybrydowego. - Od lat staramy się pracować w trzech formach organizacyjnych i każda z nich obejmuje wykorzystanie technologii. Optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby dzieci wróciły do szkoły chociaż na jakiś czas, żeby dało się odbudować relacje, pomóc, skorygować ewentualne braki.
Chcę, żeby nawet w szkole dzieci nadal wykorzystywały komunikatory i inne narzędzia stosowane przy pracy zdalnej. Pozwoli nam to przyzwyczaić do tej pracy zarówno uczniów, jak i nauczycieli, co umożliwi sprawne przejście na naukę w domu, gdy zajdzie taka potrzeba. To też szansa dla dzieci, które z jakichś powodów nie mogą przychodzić do szkoły, bo są np. na kwarantannie.

Czytaj w LEX: Poddanie określonej osoby przymusowej kwarantannie podczas epidemii koronawirusa - konsekwencje prawne >

Pomysł polega na prowadzeniu lekcji zarówno online, jak i w formie tradycyjnej. Dzieci, które nie mogą przychodzić do szkoły, będą otrzymywać dostęp do lekcji z jedno- lub dwudniowym opóźnieniem, a do materiału dołączone zostaną prace uczniów, których szkoła chce zaangażować w pomoc nieobecnym kolegom.
- Nie będzie to łatwe, bo nie każdy nauczyciel jest na to gotowy i to często nie jest kwestia umiejętności lub kompetencji cyfrowych. Zresztą wielu uczniów też nie jest na to gotowych. Nie da się poprowadzić szkoły 1:1 przynajmniej na początku, ale mam dużą grupę nauczycieli, którzy chcą podjąć taki wysiłek – mówi Ewa Radanowicz.

Czytaj w LEX: Zdalne nauczanie w szkołach i placówkach w dobie koronawirusa >

Jak natomiast tłumaczy Małgorzata Pucułek, potrzeba konkretów, określenia standardów by dobrze zaplanować prowadzenie nauczania hybrydowego, choć część uczniów i rodziców jest otwarta na taką formę. Wiąże się ona z oszczędnością czasu. Konieczne natomiast jest przeszkolenie pedagogów i rozstrzygnięcie kwestii zajęć praktycznych, których nie da się efektywnie prowadzić w formie zdalnej.