Dzielnice liczyły w sumie na 400 dodatkowych miejsc w przedszkolach prywatnych, ale żadne nie zgłosiło się do współpracy. Prywatne placówki uznają, że dotacje niespecjalnie im się opłacają. Bez angażowania się w konkursy właściciele prywatnych placówek mogą zarobić więcej: oprócz 75-procentowej dotacji miejskiej dostają też kilkaset albo i ponad tysiąc złotych czesnego od rodziców.
Władze stolicy nie planują na razie podniesienia stawek, dzielnica Białołęka zamierza ogłosić drugi konkurs z tymi samymi warunkami. Więcej>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 28 lipca 2015 r.