Na szczęście (czasami na nieszczęście) polską oświatę postrzegać można jako swoistą puszkę Faradaya, która z ednej strony chroni system przed zbyt niebezpiecznymi wyładowaniami, ale z drugiej – tłumi niezbędne impulsy zmian docierające z zewnątrz.
Spoglądając na nasze theatrum wartości edukacyjnych w ostatnim ćwierćwieczu, widzimy kluczowe zwroty, jak ten z 1989 r., kiedy odrzucaliśmy wartości świata socjalistycznego i zadekretowaliśmy wartości świata demokratycznego, które następnie z lepszym lub gorszym skutkiem uwewnętrznialiśmy.
Deklaracja wiary nauczycieli - nauczam prawdy, ale zgodnej z poglądami Kościoła Katolickiego>>
Przełomowy rok 2004 oznaczał przyłączenie się do większej europejskiej wspólnoty z deklaracją, że podzielamy wartości w niej panujące. To była swoista internalizacja internacjonalizacji. Przez te wszystkie lata ścierały i układały się ze sobą różne wartości istotne w edukacji: Wolność z Solidarnością, Otwartość z Tożsamością, Europejskość z Polskością, Autonomia ze Spójnością, Różnorodność z Jednolitością.
Minister edukacji: szkoła publiczna powinna być neutralna światopoglądowo>>
Na to wszystko oddziaływały też napięcia w polskim społeczeństwie. Według mnie ich główne osie przebiegają na linii Indywidualizm–Wspólnotowość oraz Zaufanie–Nieufność. Brak zaufania i osłabienie wspólnotowości to nasze troski na przyszłość. Na te problemy musimy szukać odpowiedzi poprzez edukację, pamiętając o uwadze, którą poczynił Stanisław Jerzy Lec – wartości nieprzemijające nie mają niestety terminu realizacji.
Etyka nie powinna być alternatywą dla religii>>
Jest to fragment artykułu Mirosława Sielatyckiego "PrzeWARTOściowanie – polska edukacja po 1989 r", opublikowanego w "Dyrektorze Szkoły" nr 8/2014>>