Poselski projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty (druk nr 2132) ma wydłużyć czas, w jakim rodzice sześciolatka mogą złożyć opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej uzasadniającą odroczenie obowiązku szkolnego sześciolatka. Będą to mogli zrobić nawet w trakcie roku szkolnego - do 31 grudnia (obecnie trzeba to zrobić nim sześciolatek rozpocznie naukę w pierwszej klasie). Nowela pozwolić ma także na zatrudnianie w szkole asystentów nauczycieli - osób posiadających takie same kwalifikacje jak nauczyciel - na zasadach określonych w Kodeksie pracy.
Komisje przyjęły projekt nowelizacji, wprowadzając poprawki do przepisu dotyczącego zatrudniania asystentów nauczycieli oraz przedłużając vacatio legis do 14 dni (pierwotnie było to 7). Za przyjęciem głosowało 20 posłów, przeciwnych było 16 i nikt nie wstrzymał się od głosu.
Asystent tylko pod kierunkiem nauczyciela prowadzącego
Podczas prac podkomisji, kiedy to zmieniono pierwotny projekt, zastępując pojęcie "osoba wspierająca nauczyciela" sformułowaniem "asystent nauczyciela", starano się podkreślić, że taki pracownik nie będzie mógł zastąpić pedagoga. Ma to sprawić, że samorządy nie będą próbować zredukować kosztów, zatrudniając do prowadzenia zajęć pracowników, których nie będzie obowiązywać Karta Nauczyciela.
Wielu przedstawicieli komisji dyskutujących nad projektem wskazywało jednak, że podjęte wysiłki są niewystarczające, a nowelizacja sprawi, że Karta zniknie ze szkół.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, by asystent zastąpił nauczyciela w realizacji zajęć. Wystarczy, że nauczyciel prowadzący przyjdzie na zajęcia i powie, co asystent ma robić i na dobrą sprawę to sam asystent będzie prowadził lekcje - mówił podczas posiedzenia poseł Artur Ostrowski z SLD.
Podobne zdanie na ten temat miał Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Podczas wcześniejszego etapu prac deklarował, że ZNP poprze pomysł, jeżeli z przepisów wyraźnie będzie wynikać, że asystent nie zastąpi nauczyciela. Jego zdaniem obecna treść projektu zupełnie nie spełnia tych postulatów.
- Jesteśmy rozczarowani - mówił podczas obrad komisji - Nie rozumiem, dlaczego nie wpisujecie państwo wprost do ustawy sformułowań zawartych w uzasadnieniu. Przecież to państwo wymyśliliście, że jest art. 42 (KN - przyp. red.) określający czynności, jakie wykonuje nauczyciel i wobec tego osoby te (asystenci nauczyciela) nie mogą wykonywać tych czynności. - tłumaczył, podkreślając, że odesłanie do art. 42 KN musi znaleźć się w tekście przepisu.
- Wprowadzacie państwo drugą kategorie pracownika, który będzie wykonywał zadania nauczyciela np. w świetlicy, tylko będzie zatrudniony na zasadach określonych w Kodeksie pracy. - mówił Baszczyński, sugerując, że w ten sposób - nie precyzując czynności, jakich nie będzie mógł wykonywać asystent, rząd doprowadzi do tego, że Karta Nauczyciela zniknie ze szkół.
Ruch kadrowy w szkołach tematem II zjazdu AZDS>> @page_break@
- To droga, by w polskiej oświacie zapanował jeszcze większy chaos - mówił poseł Zbigniew Dolata z PiS, tłumacząc, że zmiana doprowadzi do podziałów i sporów pomiędzy osobami wykonującymi podobne obowiązki na różnych zasadach - MEN dojdzie w końcu do wniosku, że nie może być konfliktów i wprowadzi Kodeks pracy dla wszystkich nauczycieli - spekulował Dolata.
Nieco mniej ponurą wizję roztaczała b. minister edukacji Krystyna Łybacka, ale również ona sugerowała, by odejść od zapisów na temat zatrudniania na zasadach określonych w Kodeksie pracy. Sugerowała, że asystent nauczyciela powinien mieć status nauczyciela stażysty.
Wnioskodawczyni projektu, posłeł PO Domicela Kopaczewska, tłumaczyła z kolei, że nie ma mowy, by asystent zastąpił nauczyciela.
- Takie obawy są bezzasadne. - mówiła - To nauczyciel będzie określał zadania asystenta.
W ostatecznej wersji projektu, który trafi do dalszych prac, przepis dotyczący asystenta brzmi: "Asystent nauczyciela wykonuje zadania wyłącznie pod kierunkiem nauczyciela prowadzącego.
Przepisy o odraczaniu obowiązku szkolnego to przyznanie się do porażki?
Mniej burzliwa dyskusja rozgorzała a propos przepisów dotyczących złagodzenia przepisów regulujących odraczanie obowiązku szkolnego. Członkowie komisji zgłaszali przede wszystkim wątpliwości odnoszące się do braku przepisów precyzujących, do jakiego przedszkola wróci cofnięty z pierwszej klasy sześciolatek. Posłowie opozycji podkreślali, że takie cofnięcie może być traumatycznym doświadczeniem dla dziecka, a sam pomysł stanowi właściwie przyznanie się przez MEN do porażki reformy obniżającej wiek rozpoczęcia nauki przez dzieci.
- To nie będzie regułą - mówiła poseł Domicella Kopaczewska - Ten zapis służyć ma w sytuacjach ekstremalnych - tłumaczyła.
W trakcie prac zaproponowano, by wprowadzić poprawkę pozwalającą rodzicom na złożenie wniosku o odroczenie obowiązku szkolnego bez konieczności uzyskiwania opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej. Poprawki jednak nie przyjęto.
Projekt trafi do dalszych prac w Sejmie. Posłem sprawozdawcą została Krystyna Szumilas.
Polecamy: Samorządowcy też podzieleni ws. zatrudniania asystentów nauczycieli