W 2021 r. zliberalizowano przepisy dotyczące edukacji domowej - zniesiono obowiązek przypisania ucznia w edukacji domowej do szkoły w tym województwie, w którym mieszka oraz wymóg uzyskiwania opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej dla rozpoczęcia edukacji domowej. To, wraz z wynikającym z pandemii, upowszechnieniem metod zdalnego nauczania, spowodowało wzrost liczby placówek, w których zapisani są wyłącznie uczniowie korzystający z edukacji domowej.

 

Edukacja domowa tylko w tym samym lub sąsiednim województwie>>

 

Minister vs. "oświatowe mafie"

Mimo że wspomniana nowela została wprowadzona za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, minister edukacji Przemysław Czarnek chciał się z niej wycofać - tłumaczył, że obok rodziców kształcących dzieci w edukacji domowej funkcjonują "mafie oświatowe", które wykorzystują luki w przepisach, dlatego system trzeba uszczelnić, miał na myśli m.in. placówki, które są poza wszelką kontrolą i takie, które mają tzw. martwe dusze, czyli dzieci i młodzież z zagranicy, z innych województw. Wskazywał też, że samorządy nie są w stanie tego skutecznie sprawdzić, bo dostęp do Systemu Informacji Oświatowej jest dziś ściśle reglamentowany.

 

- Na działania takich podmiotów z budżetu państwa idzie ok. 1 mld zł rocznie – podawał, komentując trwające prace nad projektem zmian w przepisach oświatowych. Wskazywał, że jednym ze sposobów walki z nadużyciami jest zmiana w systemie kontroli szkół niepublicznych, tak by zmniejszyć ryzyko ukrycia dokumentacji, uzupełnienia jej ad hoc czy znalezienia powodu, dla którego kontrola nie może dojść do skutku. Jako że zmiany przywracające rejonizację znalazły się w zawetowanej Lex Czarnek, nie doszły do skutku.

 

Warszawa zapłaci za uczniów z Katowic

Funkcjonowanie szkół, specjalizujących się wyłącznie we wspieraniu edukacji domowej, wciąż bywa jednak mocno problematyczne. Ostatnio kilka takich placówek zakończyło działalność w Katowicach, a uczniowie przenoszeni będą do warszawskiej Szkoły w Chmurze. Przepisy dotyczące dotacji są przy tym skonstruowane w ten sposób, że - jak tłumaczy Prawo.pl Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich - stolica nie dostanie pieniędzy na sfinansowanie tej większej liczby uczniów. Dotacja wyliczana jest bowiem raz w roku we wrześniu i nie ma możliwości jej późniejszego modyfikowania. Jeśli więc w trakcie roku szkolnego trafią do przywołanej Warszawy dzieci korzystające z edukacji domowej to wraz z nimi nie trafią do Stolicy pieniądze. 

- Przepisy ustawy o finansowaniu zadań oświatowych powinny zostać znowelizowane tak, by możliwe było urealnienie subwencji na uczniów korzystających z edukacji domowej w danej gminie  w trakcie roku szkolnego, najlepiej co miesiąc - wskazuje Marek Wójcik.

 

 

Edukacja domowa nie dla każdego

Zmiany ułatwiające przechodzenie na edukację domową spowodowały wzrost zainteresowania tą formą nauczania -na koniec roku szkolnego 2022/2023 korzystało z niej 42 tys. uczniów, czyli o 10 tys. więcej niż rok wcześniej. – Obserwujemy sukcesywny wzrost zainteresowania edukacją domową, czego powodem często jest swego rodzaju wypalenie psychiczne uczniów w warunkach tradycyjnej szkoły – uważa Natalia Nowacka, dyrektor Centrum Nauczania Domowego. – Wbrew potocznej i krzywdzącej moim zdaniem opinii ta forma edukacji nie stanowi pozostawienia dziecka czy nastolatka samemu sobie i odcięcia go od wsparcia nauczycieli, pedagogów czy psychologów. Wręcz przeciwnie. Widząc potrzeby naszych uczniów, w zakresie wsparcia psychologicznego uruchomiliśmy dla nich na przykład możliwość kontaktu telefonicznego z psychologiem, który pomoże rozwiązać mniejsze problemy, a w przypadku poważniejszych skieruje do odpowiednich specjalistów - wskazuje.

 

Nowość
Dobry nauczyciel - dobry uczeń - dobra szkoła
-20%
Nowość

Krzysztof Gawroński, Stefan Kwiatkowski

Sprawdź  

Cena promocyjna: 63.2 zł

|

Cena regularna: 79 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 71.11 zł


Według prof. Mateusza Pilicha, adwokata w kancelarii „BWHS Wojciechowski Springer i Wspólnicy” należałoby natomiast przemyśleć wprowadzenie zmian w przepisach dotyczących edukacji domowej. - Moim zdaniem nie powinno być tak, że uczeń przychodzi do dyrektora szkoły placówki i wraz z formularzem zapisu, dostaje od razu blankiet wniosku o wydanie decyzji w przedmiocie edukacji domowej. W tej kwestii akurat dyrektorom pozostawiono zbyt dużą swobodę. Szkoła ma pełnić nie tylko funkcję edukacyjną, ale też socjalizującą. Nie możemy pozwalać na to, żeby powstawały miejsca, z których wyjdą ludzie nie potrafiący utrzymać kontaktów społecznych. To ślepy zaułek Mam świadomość, że są osoby, które się do systemu szkolnego z różnych powodów nie nadają, ale to przypadki wyjątkowe - zauważa. Jego zdaniem należałoby powierzyć ocenę dotyczącą tego, czy uczeń powinien korzystać z edukacji domowej, specjalistycznym organom - np. zespołom działającym przy poradniach psychologiczno-pedagogicznych. - W moim przekonaniu edukacja domowa sprawdza się najczęściej tam, gdzie są przyczyny medyczne wyjścia poza system szkolny, np. stany lękowe, czy też zaburzenia osobowości mające wpływ na zdolność uczenia się. Uregulowanie powinno korespondować z procedurą ubiegania się o kształcenie specjalne – z takiej formy  edukacji niech korzystają osoby, którym rzeczywiście typowa, otwarta szkoła nie służy - podkreśla. Dodaje, że państwo raczej nie powinno inwestować w rozwój podmiotów, których działalność edukacyjna polega na masowym sprzedawaniu slajdów i zapewnianiu możliwości zdawania egzaminów klasyfikacyjnych.