Debata była częścią Kongresu Edukacja i Rozwój, prowadził ją prof. Antoni Jeżowski, członek rady programowej miesięcznika "Dyrektor Szkoły". Aby zachęcić pozostałych uczestników do dyskusji, przytoczył pogląd niektórych samorządowców głoszący, że nie ma sensu inwestować w szkoły, ponieważ coraz więcej młodych osób i tak wyjeżdża do większych ośrodków lub opuszcza kraj.
- Chciałabym, abyśmy szli w kierunku najlepszego systemu edukacji, jaki ma Finlandia - mówiła Alina Kozińska-Bałdyga z Federacji Inicjatyw Oświatowych. Podkreślała rolę wiejskich szkół oraz możliwości, jakie daje przekazywanie ich stowarzyszeniom. Jej zdaniem nie tylko zapewnia to uczniom łatwy dostęp do oświaty, ale aktywizuje całe środowisko lokalne.
- Bądźmy gotowi, by coś zmienić. Żadna wiejska szkoła nie może być zlikwidowana - podsumowała swoją wypowiedź.
Na konieczność współpracy samorządu z biznesem zwróciła natomiast uwagę Małgorzata Tłuchowska, dyrektor działu HR Wolters Kluwer. Zauważyła, że partnerzy biznesowi przy wyborze miejsca na inwestycję często kierują się jakością szkolnictwa i liczbą absolwentów w danym regionie. Podobną opinię wyraził Czesław Tomalik, prezes Związku Gmin Śląska Opolskiego, który mówił o konieczności podejmowania działań ukierunokwanych na przyciągnięcie kapitału.
Nieco pesymistyczny obraz polskiej oświaty odmalował prof. Jerzy Stępień z Uczelni Łazarskiego, jeden z twórców reformy samorządowej.
- Problemem jest brak spójnej wizji edukacji, o czym świadczy choćby podział na resorty edukacji i szkolnictwa wyższego. Jesteśmy w kompletnej zapaści jeżeli chodzi o oświatę oraz sądownictwo i staczamy się po równi pochyłej. - mówił profesor. - Najważniejszą rzeczą w szkole są nauczyciele i to nie ze względu na dobro ucznia. Mnoży się godziny, by mogli zachować pensum - dodał.
Uczestnicy debaty odnieśli się też do często podnoszonej ostatnio kwestii celowości istnienia gimnazjów. Prof. Antoni Jeżowski zwrócił uwagę, że w dyskusji na ten temat błędnie mówi się o utworzeniu gimnazjów, ponieważ nie jest to nowy pomysł, a powrót do przedwojennej organizacji szkolnictwa. Zauważył jednak, że gimnazja nie powinny po reformie trafić w ręce gmin, ponieważ sprawia to, że uczniowie traktują je jako etap przejściowy - przed rozpoczęciem "prawdziwej nauki" w szkole ponadgimnazjalnej.
Eksperci: polskie szkolnictwo jest nieprzygotowane do współpracy z biznesem>>