Najwięcej zasiłków w sierpniu i wrześniu

Z danych ZUS wynika, że najwięcej zasiłków macierzyńskich w 2018 r. branych było w sierpniu i we wrześniu - ponad 305 tys.  Ich liczba rośnie od końca maja (ok. 295 tys.) i w lipcu osiąga już poziom 300 tys. Najmniej zasiłków zanotowano w grudniu - poniżej 290 tys. Według danych GUS w 2018 r. urodziło się 387,9 tys. dzieci.

Sezonowość urodzeń - model się zmienia

Według prof. Piotra Szukalskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, w Polsce można dostrzec sezonowość, czyli okresową powtarzalność, urodzeń i zawierania małżeństw. - W ostatnich latach dzieci poczęte w listopadzie-grudniu (a zatem 9 miesięcy wcześniej niż nastąpił poród) okazują się być najczęstszymi, choć trudno jest określić, dlaczego ten akurat okres miały być najbardziej zachęcający do podejmowania prób poczęcia, czy szerzej do aktywności seksualnej - podkreślił.

- Urodzenia zdeterminowane są poczęciami, na które w nikły sposób można oddziaływać. Do takich wniosków prowadzą badania wskazujące, że typowe poczęcie wymaga kilkumiesięcznych starań. Zatem trudno jest „trafić” w sposób zapewniający urodzenie dziecka w pożądanym terminie - wskazał profesor. Zwrócił uwagę, że jeszcze w 1980 r. dominowały urodzenia z poczęć, do jakich doszło pomiędzy lipcem a sierpniem.

Najmniej dzieci rodzi się w weekendy

Jak podkreślił ekspert, różnice w liczbie tygodnia można dostrzec także w skali tygodniowej. Zauważył, że najmniej dzieci na świat przychodzi w weekendy.  
- Ta odmienna częstość urodzeń w dni weekendu i zwykłe dni robocze wynika z coraz większej popularności korzystania z „cesarek”, które odpowiadają obecnie za ok. 40 proc. porodów, choć 20 lat temu udział ten wynosił jedynie połowę obecnego. Głównymi, oficjalnymi przyczynami są rosnąca liczba matek, które przy wcześniejszych porodach korzystały z tej metody i ją preferują, jak i wzrost ciąż ryzykownych, co po części wynika z coraz wyższego wieku matek - stwierdził.

 

Cena promocyjna: 119.2 zł

|

Cena regularna: 149 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Prof. Szukalski zwrócił uwagę, że matki, jak i lekarze wolą minimalizować ryzyko, co przyczynia się do tego, iż porody z wykorzystaniem cesarskiego cięcia dokonywane są nie „w ostatniej chwili”, ale są planowane na te dni, kiedy w szpitalach znajdują się pełen zespół lekarzy. - W efekcie moment przyjścia na świat przestaje być uwarunkowany tylko czynnikami naturalnymi, zaś dzień, w którym rodzą się obecnie dzieci w coraz większym stopniu uzależniony jest od czynnika kulturowego – zwyczajowego harmonogramu zajęć kadry medycznej, uzależnionego od cyklu tygodnia - dodał profesor.

 

Jego zdaniem na występowanie cykliczności urodzeń i zawieranych małżeństw wpływ mogą mieć różne czynniki – uwarunkowania przyrodniczo-klimatyczne (determinujące powtarzające się sezonowo okresy wzmożonej zachorowalności czy aktywności seksualnej), kulturowe (przekonania odnoszące się do najlepszego czasu do podejmowania pewnych aktywności) i ekonomiczne (okresy, które z uwagi na cykl koniunkturalny są najkorzystniejsze do podejmowania pewnych działań – np. zawieranie małżeństw w najmniej popularnych okresach roku, kiedy ceny wynajmu sali i jej obsługi są najniższe).

Czytaj też: Dodatkowe pięć dni płatnego urlopu? Jeśli tak, to kto za to zapłaci? >>>