Rok z ograniczeniem handlu

Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta weszła w życie 1 marca 2018 r. Zgodnie z nią handel w niedziele w 2019 r. będzie dozwolony w jedną niedzielę w miesiącu – ostatnią, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc. Od 2020 r. zakaz handlu nie będzie obowiązywał jedynie w ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia każdego kolejnego roku kalendarzowego, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc.

Stacje benzynowe największym wygranym

Biuro Analiz Sejmowych wskazało w opinii, że  największym wygranym ograniczenia handlu okazały się stacje benzynowe, które zanotowały wzrost sprzedaży o 13 proc. - Podobne tendencje można zaobserwować w odniesieniu do udziałów w handlu żywnością – w przypadku dyskontów udział ten zwiększył się z 32,4 proc. do 33,2 proc., a w przypadku małych sklepów – spadł z 10,5 proc. do 9,8 proc.- napisano.

- W zaskakujący sposób z zakazem handlu radzą sobie stacje benzynowe. Poprzez poszerzenie oferty handlowej, a często również przebudowę stacji, stały się one alternatywnym kanałem zakupowym dla tych klientów, którzy nie chcą zrezygnować z  zakupów. Jednocześnie należy zwrócić uwagę, że ceny na stacjach benzynowych są wyższe niż w większości placówek handlowych. Potencjał stacji jest ogromny, wśród dostępnych produktów największym zainteresowaniem cieszą się: alkohol i  papierosy - czytamy w opracowaniu.

Stacje dają pracę w niedzielę

Marcin Nowacki z Związku Przedsiębiorców i Pracodawców uważa, że na skutek ograniczenia handlu przekształcają się stacje benzynowe i rozszerzają swój asortyment. - Coraz częściej dochodzi do sytuacji, że pracownicy, którzy nie mogą pracować w niedzielę, a chcą, zatrudniają się na stacjach benzynowych, żeby dorobić - podkreślił.

Jego zdaniem na ograniczeniu handlu cierpią również mali przedsiębiorcy. - Zmuszamy mikroprzedsiębiorcę , który osobiście zajmuje się księgowością, prowadzeniem spraw kadrowych, finansowych, dostawą do sklepów do tego, żeby był na miejscu w punkcie i prowadził handel. Często mają oni dwa, trzy sklepy - mówił Nowacki. Według niego będzie coraz większa presja społeczeństwa, aby wycofać się z ograniczenia handlu. - Analizy wskazują, że to kwestia czasu - powiedział ekspert.

Z kolei według minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej należy jeszcze poczekać z obiektywną oceną wprowadzenia ograniczenia handlu. - W pierwszym roku funkcjonowania myślę, że nie spowodowało poważnych perturbacji, które podnoszono podczas wprowadzania tego ograniczenia. Chodzi o zagrożenia co do rynku pracy, kłopoty z zaopatrzeniem polskich rodzin, czy skutki gospodarcze, ekonomiczne - powiedziała. Zaznaczyła, że rząd jest na etapie analizy wprowadzenia wspomnianych rozwiązań.

 

Kazimierz Jaśkowski, Eliza Maniewska

Sprawdź  

Cena promocyjna: 215.1 zł

|

Cena regularna: 239 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Coraz więcej negatywnych głosów wśród Polaków

Z badania na zlecenie ZPP wynika, że coraz więcej Polaków jest przeciwnych ograniczeniu. W lutym 2019 r.  51 proc ankietowanych było przeciwko wprowadzeniu takich rozwiązań (wzrost o 5 pkt. proc.  porównaniu do listopada 2018 r.). - Dane z trzech fal pokazują, że ustawa ma więcej przeciwników wśród mieszkańców najmniejszych, a także dużych i wielkich miast, osób z wyższym wykształceniem, wyborców PO i SLD niż PiS, a także osób pracujących, a co więcej, obecnie pracujących w handlu - czytamy w opracowaniu. Dodano, że 58 proc. respondentów jest przeciwna zaostrzeniu przepisów, które zaplanowane na 2020 r.

W badaniu zanotowano również spadek w grupie zupełnych zwolenników zmian. Obecnie stanowi ona 24 proc. - spadek o 7 pkt. proc.  - Ustawa ma więcej zwolenników wśród elektoratu PiS niż PO lub SLD, a także wśród mieszkańców wsi oraz największych miast (w przypadku wielkich miast obserwuje się najwięcej skrajnych opinii, prawdopodobnie w związku z najmniejszą homogenicznością społeczeństwa) - napisano.

 

Projekt znoszący ograniczenie

Do Sejmu trafił projekt ustawy, który uchyla ograniczenie handlu w niedzielę. Gwarantuje on też pracownikom handlu przynajmniej dwie wolne od pracy niedziele w miesiącu. Szansa na jego uchwalenie jest raczej niewielka, bo pochodzi z opozycji, a do tego na dokończenie procedury czeka projekt rządzącej większości.

Chodzi o projekt zgłoszony przez posłów PiS. Ma on doprecyzować m.in. jakie placówki mogą być wyłączone spod zakaz handlu w niedzielę. Pierwsze czytanie projektu odbyło się w komisji pod koniec listopada. Potem jednak prace nad nowymi przepisami zostały wstrzymane. Sprawozdawca projektu ustawy poseł Janusz Śniadek wyjaśniał, że Marszałek Sejmu chce zapoznać się z dodatkową analizą skutków proponowanych zmian. Z kolei premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że dokonywany jest przegląd tego, jaki wpływ na mniejsze i większe sklepy, ale przede wszystkim na ludzi, miała ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele. Zapowiedział, że w najbliższym czasie zapadną decyzje związane z tym tematem.

Raport: ograniczenie ma negatywny wpływ na małe firmy

Według raportu Warsaw Enterprise Institute najbardziej na ograniczeniu cierpią właściciele małych sklepów. W analizie podkreślono, że nowe przepisy, który miały być wybawieniem dla małych, rodzinnych sklepów, nie zatrzymały postępującego procesu ich likwidacji.  - W ostatnim roku z rynku zniknęło 11 tys. placówek. Szczególnie dramatycznie wygląda sytuacja finansowa osiedlowych sklepów warzywnych, podobnie ma się sytuacja księgarni czy sklepów obuwniczych - zaznaczono.

MRPiPS: Spadek liczby sklepów to nie efekt wprowadzenia zmian

Z kolei zdaniem ministerstwa rodziny i pracy spadek liczby sklepów rozpoczął się jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia handlu w niedziele, dlatego nie powinien być traktowany jako efekt zmian przepisów, a raczej jako długofalowa tendencja.

Zdaniem ministerstwa analiza dostępnych danych nie pozwala na stwierdzenie, że ograniczenie handlu uderzyło w drobnych sklepikarzy, doprowadzają o ich upadku. Resort przytoczył raport wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska. Wynika z niego, że w ubiegłym roku z polskiego rynku zniknęło prawie 11 tys. małych sklepów. - Warto jednak zauważyć, że tendencja spadkowa obserwowana jest co najmniej od dekady – w 2009 roku sklepów było blisko 372 tys. wobec ok. 260 tys. obecnie. Ubiegłoroczny spadek jest też mniejszy niż ten notowany w 2017 roku, kiedy nie obowiązywały jeszcze przepisy ograniczające handel w niedziele. Wówczas ubyło ok. 12 tys. sklepów - podkreślono.

- Również dane rejestrowe REGON wskazują, że spadek liczby podmiotów w handlu detalicznym w 2017 roku był większy niż w ubiegłym roku. W 2017 roku liczba podmiotów spadła o ok. 17,5 tys., w ubiegłym roku – o 12,4 tys. - dodało ministerstwo.

Czytaj też: Resort pracy: Spadek liczby sklepów to nie efekt wprowadzenia ograniczenia handlu >>>>