Pracownica przez 26 lat miała do czynienia z substancjami szkodliwymi dla zdrowia. Zatrudniona była bowiem najpierw w zakładach przemysłu skórzanego, a następnie od 1996 r. w spółce z o.o. zajmującej się produkcją o podobnym profilu. Pracowała na stanowisku klejenia obuwia – stąd to narażenie na działanie substancji szkodliwych. W maju 2000 r. lekarze zdiagnozowali u niej toksyczne zapalenie wątroby, chorobę zwyrodnieniową kręgosłupa i stawów obwodowych. W wyniku badań lekarskich orzekli o przeciwwskazaniach do pracy "w obuwiu". Rok później, w trakcie kontroli w zakładzie pracy inspekcji pracy okazało się, że w latach 1996 – 1997 występowały znaczne przekroczenia stężeń substancji toksycznych. Spółka z o. o. w 2001 r. rozwiązała z zatrudnioną umowę o pracę.
Stan zdrowia pracownicy jednak się nie poprawiał. W 2005 r. komisja lekarska Instytutu Medycyny Pracy stwierdziła u pracownicy chorobę zawodową w związku z jej kontaktem z substancjami toksycznymi w latach 1967 – 2001. Kontakt z tymi substancjami nie miał jednak wpływu na powstanie innych schorzeń, na które cierpiała pracownica m. in. z choleastycznym uszkodzeniem wątroby. Lekarze z komisji uznali, że
choroba zawodowa to 65 proc. ogólnego uszczerbku na zdrowiu. Z tych przyczyn ZUS wypłacił jej 26 tys. zł odszkodowania. Komisja lekarska uznała ją jednak za trwale niezdolną do pracy.
Pracownica postanowiła zawalczyć o swoje w sądzie. W 2005 r. wystąpiła z pozwem o odszkodowanie do członka zarządu spółki z o. o. Wystąpiła z roszczeniem przeciwko prezesowi spółki, ponieważ okazało się iż w międzyczasie firma została zlikwidowana w postępowaniu upadłościowym. Chora pracownica zażądała 100 tys. zł tytułem odszkodowania oraz 100 tys. zł tytułem zadośćuczynienia w związku z chorobą zawodową. Sąd I instancji odmówił jej racji. Argumentował, że w czasie powstania roszczenia firma była już w upadłości. Sąd zaznaczył też, że powództwo nie może być uwzględnione z powodu braku przesłanek odpowiedzialności cywilnej po stronie pozwanych członków zarządu spółki, bo jak twierdził, ich odpowiedzialność oparta była na zasadzie winy. Zdaniem sądu pracownica nie udowodniła jej ani po stronie pozwanych ani też po stronie zlikwidowanego pracodawcy.
Powódka odwołała się od wyroku do Sądu Apelacyjnego. Ten uznał, że wierzyciel pozywający członków zarządu spółki z o. o. powinien legitymować się co najmniej tytułem egzekucyjnym. A zatem jest nim prawomocne orzeczenie zasądzające świadczenie w sprawie wszczętej przeciwko spółce. Pracownica takiego orzeczenia nie miała, więc postępowanie nie mogło zostać wszczęte. Apelacja została oddalona.
Pracownica nie poddała się i wniosła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, ale ten ją oddalił. Uznał, że pracownica może wystąpić przeciwko wspólnikowi spółki z o. o. jeśli wcześniej uzyska tytuł egzekucyjny przeciwko firmie. Jak podkreślił Sąd Najwyższy, odpowiedzialność członka zarządu spółki powstaje dopiero wtedy, gdy wierzyciel nie może uzyskać w odrębnym trybie zaspokojenia wierzytelności od spółki. Dopiero gdy pracownica udowodni, że egzekucja przeciwko spółce jest bezskuteczna w stosunku do spółki, może nastąpić skutek w postaci powstania odpowiedzialności członka zarządu. (sygn. akt I PK 78/11)