W trakcie budowy sieci kanalizacyjnej w Olsztynie doszło do tragicznego wypadku, w którym śmierć poniósł pracownik przebywający w wykopie pod rurę. Sprawcą wypadku był operator koparki, który pracując pod wpływem alkoholu, przygniótł poszkodowanego łyżką koparki do poprzecznej ściany szalunku i rozpory.
Po analizie okoliczności zdarzenia inspektor pracy ustalił, że przyczyną wypadku było manewrowanie łyżkę koparki w wykopie podczas przebywania pracownika w strefie zagrożenia. To oczywiste lekceważenie przepisów i zasad bhp było tolerowane zarówno przez samych pracowników, jak i brygadzistę i inżyniera budowy. Do zaistnienia wypadku przyczynił się nietrzeźwy operator koparki, który błędnie uznał, że przestrzeń o szerokości 60-70 cm między łyżką koparki a płytą szalunku zapewni bezpieczeństwo pracownikowi w wykopie. Na budowie nie opracowano ponadto zasad stosowania komend, znaków i sygnałów bezpieczeństwa, zatrudnieni nie stosowali też hełmów ochronnych i kamizelek odblaskowych. Na domiar złego pracodawca przed rozpoczęciem robót nie ustalił (w porozumieniu z jednostką zarządzającą siecią kablową) bezpiecznej odległości od istniejących kabli, w jakiej mogą być wykonywane prace ziemne przy użyciu sprzętu zmechanizowanego. Przez wykop biegły czynne linie kablowe, co dodatkowo stwarzało niebezpieczeństwo porażenia podwładnych prądem elektrycznym.
Źródło: Przyjaciel przy pracy 2010, nr 2, s. 26-27, Jacek Żerański
Po analizie okoliczności zdarzenia inspektor pracy ustalił, że przyczyną wypadku było manewrowanie łyżkę koparki w wykopie podczas przebywania pracownika w strefie zagrożenia. To oczywiste lekceważenie przepisów i zasad bhp było tolerowane zarówno przez samych pracowników, jak i brygadzistę i inżyniera budowy. Do zaistnienia wypadku przyczynił się nietrzeźwy operator koparki, który błędnie uznał, że przestrzeń o szerokości 60-70 cm między łyżką koparki a płytą szalunku zapewni bezpieczeństwo pracownikowi w wykopie. Na budowie nie opracowano ponadto zasad stosowania komend, znaków i sygnałów bezpieczeństwa, zatrudnieni nie stosowali też hełmów ochronnych i kamizelek odblaskowych. Na domiar złego pracodawca przed rozpoczęciem robót nie ustalił (w porozumieniu z jednostką zarządzającą siecią kablową) bezpiecznej odległości od istniejących kabli, w jakiej mogą być wykonywane prace ziemne przy użyciu sprzętu zmechanizowanego. Przez wykop biegły czynne linie kablowe, co dodatkowo stwarzało niebezpieczeństwo porażenia podwładnych prądem elektrycznym.
Źródło: Przyjaciel przy pracy 2010, nr 2, s. 26-27, Jacek Żerański