Irena R. (imię zmienione) pracowała jako ekspedientka w małym sklepiku spożywczym. Przestrzeń sklepu wypełniona była w większości regałami i lodówkami. W trakcie obsługiwania klientów Irena R. zaczepiła nogą o wystający kawałek wykładziny podłogowej. Chroniąc się przed upadkiem, stanęła z całej siły na prawej nodze. Tak niefortunnie, że doznała urazu skrętnego stawu skokowego z uszkodzeniem więzadeł. W szpitalu przeszła operację, potem długą rehabilitację.
Po wypadku pracodawca wymienił wykładzinę i uznał zdarzenie za wypadek przy pracy. ZUS przyznał poszkodowanej jednorazowe odszkodowanie w wysokości 4542 zł, ustalając 6 proc. trwały uszczerbek na zdrowiu.
Sprzedawczyni uznała, że przyznana kwota nie jest adekwatna do szkody, którą poniosła i pozwała właścicieli sklepu. Domagając się zadośćuczynienia i odszkodowania, zarzuciła pracodawcy, że nie reagował na wielokrotne zgłoszenia o złym stanie wykładziny podłogowej, co w konsekwencji doprowadziło do wypadku.
Pracodawca kwestionował swoją odpowiedzialność. Podnosił, że po jego stronie nie doszło do żadnych naruszeń przy organizacji stanowiska pracy, warunków pracy, a tym samym pracownica nie wykazała zawinionego zachowania pracodawcy pozwalającego na przypisanie mu odpowiedzialności za skutki wypadku na zasadzie winy (art. 415 k.c.). Powoływał się na protokół powypadkowy, w którym nie stwierdzono winy pracodawcy. Przekonywał, że nie wiedział o złym stanie wykładziny w sklepie.
Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia w Łodzi uznał winę pracodawcy i zasądził od niego 16 tys. zł zadośćuczynienia i 576 zł, jako zwrot kosztów leczenia. Sąd stwierdził, że organizacja stanowiska pracy powódki nie odpowiadała ustalonym zasadom bezpieczeństwa i higieny pracy. Proces wykazał, że pracodawca miał wiedzę o złym stanie wykładziny, ale nie podjął jakichkolwiek działań, aby wyeliminować zagrożenia.
Sąd wskazał, że zapewnienie pracownikom bezpiecznych i higienicznych warunków pracy jest jednym z podstawowych wymogów prawa pracy. Sąd podkreślił, że jest to obowiązek, który spoczywa tylko i wyłącznie na pracodawcy. Nie może on uchylić się od tego obowiązku ani przerzucić odpowiedzialności z tego tytułu na pracowników.
Sąd wskazał, że okoliczność, iż w protokole powypadkowym nie została stwierdzona wina pracodawcy nie oznacza, że sąd nie ma uprawnień do ustalenia takiej winy. Protokół powypadkowy jest dokumentem, który korzysta z domniemania prawdziwości, jednak sąd może zakwestionować poszczególne zapisy protokołu, jeżeli dowody w sprawie wskazują na inne okoliczności. Taka sytuacja miała miejsce w tej sprawie.
Wyrok utrzymał Sąd Okręgowy w Łodzi. Wskazywał, że nie do przyjęcia jest prezentowana w apelacji linia obrony właścicieli sklepu, że skoro Irena R. od 3 miesięcy pracowała w miejscu, gdzie była uszkodzona wykładzina, to oznacza, że zgodziła się na panujące w miejscu pracy warunki i można zarzucić jej przyczynienie się do szkody.
Sąd podkreślił, że nie można wymagać, aby to pracownik dostosował się do ekstremalnych i niebezpiecznych dla zdrowia warunków pracy, bo to na pracodawcy spoczywa powinność zapewniania takiego bezpieczeństwa. W tej sprawie pracodawca doskonale wiedział o zagrożeniu w miejscu pracy i nic z tą wiedzą nie zrobił.
sygn. akt VIII Pa 215/17
[-OFERTA_HTML-]