Wiadomo, że do 27 marca br. wydano obywatelom Ukrainy 152 tys. zezwoleń na pobyt (jeszcze w 2014 było to tylko 26 tys.). Według Cytrynowicza, to jedyne wiarygodne dane, gdyż ogólna liczba wydanych 1,6 mln wiz o niczym tak naprawdę nie świadczy. Mogą to być bowiem kolejne wizy wydawane tym samym osobom, które nie muszą też mieszkać tu na stałe.

28 marca w Biurze RPO odbyła się konferencja poświęcona sytuacji mniejszości ukraińskiej i migrantów z Ukrainy. Uczestniczyli w niej eksperci, przedstawiciele społeczności ukraińskiej i działacze pozarządowi z całej Polski. W czterech panelach dyskutowano o polityce pamięci, aktach nienawiści, sytuacji pracowników z Ukrainy i o tym, jak lokalne społeczności radzą sobie z integracją przybyszy.

Z przedstawionych danych wynika, że do Polski przyjeżdżają do pracy głównie mężczyźni w wieku produkcyjnym. Pracujących obywateli  Ukrainy zarejestrowano 300 tys., choć pracować może dużo więcej. Cytrynowicz zaznaczył, że obywatelom Ukrainy nie opłaca się być „nielegalnym” - tracą wtedy czasowo prawo wjazdu.

 [-OFERTA_HTML-]

Migranci są bardziej podatni na dyskryminację w zatrudnieniu, są bowiem bardziej zależni od pracodawcy niż inni, a w razie konfliktu z nim nie mają  wsparcia – wskazała Katarzyna Słubik ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, które pomaga takim pracownikom. To pracodawcy załatwiają bowiem zezwolenie na pracę czy na przedłużenie pobytu w Polsce – do nadużyć często dochodzi właśnie przed końcem tego okresu. Dlatego pracodawcy mogą sobie pozwolić na gorsze traktowanie.

Wielu ukraińskich pracowników nie ma niestety świadomości swych praw i obowiązków – podkreślała Miroslava Keryk z Fundacji Nasz Wybór. Szybciej uwierzą pośrednikom niż pójdą do urzędu czy Państwowej Inspekcji Pracy, która udziela im bezpłatnych porad. Według Keryk, jedyne co zmusza ich do pójścia do PIP, to  niewypłacanie wynagrodzeń; rzadziej skarżą się Inspekcji na złe warunki pracy. „Dopóki pieniądze są wypłacane, pracownicy godzą się na wszystko” - potwierdza Słubik.

 [-DOKUMENT_HTML-]

W 2017 r. 1600 cudzoziemców, głównie obywateli Ukrainy, złożyło pisemne skargi do Państwowej Inspekcji Pracy. Utworzyła ona specjalną infolinię w jez. ukraińskim i rosyjskim, która jest czynna przez trzy dni w tygodniu. Dziennie dzwoni 30 cudzoziemców.

Według Inspekcji, co drugi pracodawca nie przestrzega praw pracowniczych - zarówno co do Polaków, jak i cudzoziemców. Inspekcja  wykazuje i nielegalną pracę, i nielegalne działania pracodawców.

O prawa pracownicze migrantów ukraińskich upomina się Związek Zawodowy Pracowników Ukraińskich w Polsce, który zrzesza ok. 10 tys. członków. Jak mówił jego przewodniczący Jurij Kariagin, związek pertraktował z pracodawcami, którzy czasami stosowali groźby.

Związek pomógł już odzyskać ok. 300 tys. zł należnych pracownikom.  Związek szacuje, że w Polsce pracuje ok. 1,3 mln obywateli Ukrainy, w tym ok. 40 proc. – w „szarej strefie”. Według Kariagina, kilka tysięcy ukraińskich pośredników odbiera im część płac. „Trzeba zabrać pieniądze tej mafii” - podkreśla związkowiec. „Trzeba robić legalnie, wtedy nie będą was oszukiwać” – radzi Kariagin swym rodakom. Proponuje on wprowadzenie w Polsce amnestii - i dla pracowników, i pracodawców z „szarej strefy”.

Zdarza się, że nieubezpieczeni pracownicy zatrudniani „na czarno” ulegają wypadkom, po czym pracodawcy odwożą ich na dworzec by wracali na Ukrainę; osoby takie wpadają też w spiralę długów. Są także pracodawcy nie przyznający wolnego w dni, w które przypadają ukraińskie święta.

Obywatele Ukrainy w Polsce to nie tylko pracownicy. To także 50 tys. kształcących się tu studentów.

Społeczność ukraińska  jest w Polsce  już  tak duża, ze są w niej także i różne mniejszości. Np. przy organizacji LGBT Lambda Warszawa działa już grupa ukraińska.