Sygnał do rozpoczęcia protestu dała grupa rolników obecnych w poniedziałek na oficjalnych obchodach 31. rocznicy tzw. wydarzeń bydgoskich: strajku chłopskiego w 1981 roku i brutalnego pobicia działaczy opozycji przez milicję. Spotkanie i rozmowę o swoich postulatach z wojewodą Ewą Mes (PSL) uznali za niesatysfakcjonującą i zdecydowali o pozostaniu w budynku.
"My nie oczekujemy wiele - tylko załatwienia kilku podstawowych potrzeb, bez czego nasze rolnictwo dalej będzie zmierzać ku upadkowi. Nasze postulaty nie wymagają przewracania budżetu" - powiedział Wojciech Mojzesowicz, rolnik gospodarujący w podbydgoskim Gogolinku i były minister rolnictwa w rządzie PiS.
Protestujący domagają się m.in. zwiększenia o połowę puli tzw. rolniczego paliwa dla regionu kujawsko-pomorskiego oraz dopłat do ziarna siewnego w wysokości 100 zł na hektar.
"To pozwoli przezwyciężyć dramatyczne skutki tegorocznej zimy. Wymarzły oziminy: pszenica w całości, pszenżyto w 80 proc. Trzeba +przesiać+ pola, ale rolnicy nie mają ziarna kwalifikowanego, chcą użyć +zwykłego+, a do tego dopłaty obecnie nie przysługują" - zaznaczył Mojzesowicz.
Rolnicy oczekują też, że rząd wycofa się z pomysłu wydłużenia wieku emerytalnego kobiet na wsi do 67 lat. "Chłopy mogą pracować, tu się nie upieramy, ale w przypadku kobiet to absurd" - zaznaczył Mojzesowicz.
Protestujących, jak przyznają, oburzyło także ograniczenie dopłat obszarowych z budżetu państwa dla największych gospodarstw rolnych. "Osłabiamy w ten sposób konkurencyjność gospodarstw towarowych, które dostarczają 80 proc. naszej produkcji krajowej" - podkreślił Mojzesowicz.
Uczestnicy protestu poinformowali, że wysłali już swe postulaty do ministerstwa rolnictwa i chcą w urzędzie oczekiwać na odpowiedź. Wojewoda zaproponowała, że zwoła w ich sprawie posiedzenie Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego, ale rolnicy uznali, że to nie jest rozwiązanie, jakiego oczekują.
"My nie oczekujemy, że tu minister przyjedzie, nie musimy się z nim witać. Chcemy konkretnego załatwienia tych kilku podstawowych spraw" - dodał Mojzesowicz.
Jak przypominają uczestnicy protestu, także wiosną ubiegłego roku okupowali urząd, domagając się zmian w sytuacji rolników, ale - w ich ocenie - nie przyniosło to efektów.
"Naszych postulatów z ubiegłego roku nie spełniono, a od przedstawicieli rządu dostaliśmy jedynie odpowiedź na 18 stron, ale nic z nich nie wynika. A doszły nowe problemy" - powiedział Janusz Walczak, szef NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" w województwie kujawsko-pomorskim. (PAP)
olz/ je/ gma/