Tydzień szukania ogłoszeń, cztery godziny przygotowania CV, dwie pisania listu motywacyjnego, kolejny dzień na tłumaczeniu i sprawdzaniu dokumentów i wreszcie… aplikacja gotowa. Czekam tydzień, dwa, co godzinę wciskam „odśwież” w programie pocztowym i co? I nic. To chyba ulubiona sytuacja wszystkich kandydatów… To właśnie dla nich powstała idea przyjaznej rekrutacji. Choć nie tylko oni na niej skorzystają.
Czym zastąpić nieciekawe informacje? Po pierwsze, niestandardowy opis firmy. Zamiast „lider branży meblowej” napiszmy „prawdopodobnie, co druga osoba czytająca to ogłoszenie siedzi w fotelu wyprodukowanym w naszej firmie”. Po drugie, wymagania. Zamiast mówić o koniecznej znajomości języka angielskiego, wyjaśnijmy, w jakich sytuacjach ta znajomość będzie potrzebna. Poszukiwania specjalisty mediów społecznościowych? Dobrze napisać, jakie konkretnie media będzie obsługiwał pracownik. Potraktujmy też ogłoszenie, jako szansę do zachęcenia najlepszych kandydatów. Nie piszmy o dobrej atmosferze w zespole, podajmy konkretne przykłady (raz w miesiącu wspólnie wychodzimy do pubu); zamiast o perspektywach rozwoju, powiedzmy o szkoleniach dwa razy w roku.
Więcej: www.hrstandard.pl/2013/08/30/rekrutacja-po-ludzku
Źródło: www.hrstandard.pl, stan z dnia 2 września 2013 r.