Dorian Lesner: Zbiorowe prawo pracy nigdy nie było w Polsce skodyfikowane, dlaczego komisja postanowiła stworzyć dwa kodeksy?
Jakub Stelina: Dlatego, że trudno pomieścić tę materię w jednym kodeksie. Kodeks indywidualnego prawa pracy ma ponad 500 przepisów, zbiorowy ponad 400, czyli łącznie mielibyśmy ich około 1000. W związku z tym, kodeksy są dwa. Kodeks zbiorowy powstał, dlatego że przepisy regulujące te kwestie są obecnie bardzo rozproszone. Mamy ponad 10 ustaw dotyczących różnych zagadnień, akty te pochodzą z różnych okresów, więc nie są one do końca spójne i skorelowane ze sobą. Dlatego należało umieścić to w jednym akcie prawnym. Głównym motywem napisania kodeksu było ożywienie dialogu społecznego i poprawienie przepisów zbiorowego prawa pracy, które obecnie nie do końca dobrze funkcjonują.
Czy kodeks zbiorowego prawa pracy jest bardziej kompilacją obecnie obowiązujących przepisów, czy może są w nim rozwiązania i instytucje zupełnie nieznane polskiej nauce prawa pracy?
Oczywiście jest to scalenie tych ustaw, ale nie zachowały się one bez żadnych zmian. Zmiany nastąpiły, ponieważ obowiązujące regulacje pozostawiają wiele do życzenia. Dlatego trzeba było usprawnić przepisy, trochę zmienić model. Po pierwsze, chcieliśmy wzmocnić związki zawodowe, aby w ogóle mogły powstawać. Obecnie liczba osób zrzeszonych w związkach nie jest taka duża, a bez członków nie będą one mogły pełnić swojej funkcji. Dodatkowo związki trzeba było uczynić bardziej strawnymi dla pracodawców, stad przyjmujemy formułę delegata związkowego w zakładzie pracy, zwłaszcza w tych mniejszych. Szczególnie małe organizacje nie muszą stwarzać potężnych struktur, które pracodawców wystraszą. Skłoniło nas to do przyjęcia formuły delegata, czyli jednej osoby reprezentującej związek zawodowy wobec pracodawcy.
[-DOKUMENT_HTML-]
A co z rolą związków zawodowych?
Chcemy wzmocnić rolę związków reprezentatywnych, czyli tych większych. Powyższe ma pozwolić na uniknięcie sytuacji, w której istnieje kilkanaście związków, w większości niewielkich organizacji, ale mogących skutecznie blokować różne inicjatywy. Należy wzmocnić role większych związków, a przez to spowodować, że być może będą się one konsolidować. Chcemy uniknąć sytuacji, w której nie dość, że związków jest mało, to jeszcze są one rozproszone, to jest tracenie potencjału.
Czyli skodyfikowanie zbiorowego prawa pracy ożywi dialog społeczny i wzmocni partnerów społecznych?
Taki był cel, zobaczymy, czy go osiągniemy. Oczywiście warunkiem jest, że kodeksy wejdą w życie.
Projekt wzmocni organizacje związkowe. Czy to oznacza, że jednym z efektów kodyfikacji będzie renesans układów zbiorowych pracy?
Chcielibyśmy, żeby tak było. Dlatego model układu, szczególnie na poziomie zakładowym, zostaje zasadniczo zmieniony. Układy mają być odformalizowane, ponadto nie ma być wymogu ich rejestracji. Porozumienia te nie będą musiały dotyczyć całości spraw, co oznacza, że będzie mogło istnieć wiele układów, poświęconych różnym zagadnieniom. Przyjmujemy także zasadę, że układy mają charakter terminowy, czyli na przykład po 3 latach strony będą musiały ponownie podjąć negocjacje.
Czy układy zbiorowe pracy będą mogły regulować sytuację pracowników w sposób mniej korzystny niż to wynika z przepisów prawa pracy rangi ustawowej?
Układy będą mogły zawierać regulacje, które są mniej korzystne dla pracowników niż przepisy kodeksowe, oczywiście nie w całości, a w wybranych obszarach, na przykład przy czasie pracy lub okresach rozliczeniowych. Odstępstwa od ustawowych regulacji będą możliwe w drodze dialogu, za zgodą związków zawodowych. Kontrola organizacji pracowniczych jest konieczna, ponieważ pracodawca jest silniejszy od pracownika.
Dlaczego organizacje takie jak OPZZ, Solidarność i Pracodawcy RP nie poprały projektów?
Myślę, że w projektach kodeksów są pewne rozwiązania, które trudno przyjąć partnerom społecznym, na przykład formuła delegata związkowego. Partnerzy społeczni są jednak przyzwyczajeni do formuły zakładowej organizacji związkowej. Ponadto w kodeksie indywidualnego prawa pracy są rozwiązania, które są mało akceptowane przez stronę związkową, chodzi między innymi o kwestię uelastycznienia przepisów oraz wyjęcie małych pracodawców spod wielu regulacji prawa pracy. Większość pracowników pracuje przecież u małych pracodawców, więc może to oznaczać, że ich uprawnienia będą mocno ograniczone. Natomiast dla pracodawców kontrowersyjną kwestią jest domniemanie istnienia stosunku pracy oraz ograniczenie umów cywilnoprawnych. Przyjęto formułę jednego głosowania nad projektami, w związku z tym, być może, gdyby projekty były głosowane osobno, to osoby głosujące przeciw, głosowałyby wyłącznie przeciw jednemu kodeksowi, a z kolei za drugim. Trudno to ocenić. Przynajmniej można powiedzieć, że przeciwni byli zarówno przedstawiciele związków, jak i pracodawców, czyli nie można stwierdzić, że projekty są prozwiązkowe albo propracodawcze. Z tego punktu widzenia, jest to chyba plus.
Partnerzy społeczni podchodzą z nieufnością do próby wprowadzenia delegatów, ale rozumiem, że osoby te będą objęte ochroną?
Tak, ale zakres ochrony będzie inny. Ochrona będzie dotyczyć tylko zachowań związanych z wykonywaniem funkcji związkowej, ale z drugiej strony zostanie ona także wzmocniona. Obecnie może zdarzyć się tak, że pracodawca bezprawnie zwolni osobę, która jest objęta ochroną. Człowiek traci pracę, a na wyrok sądu będzie musiał poczekać, czasami nawet trzy lata. Natomiast według naszej koncepcji, jeżeli działacz związkowy zostanie zwolniony, to utrzymuje on pracę aż do wyroku, chyba, że pracodawca wykaże, że rozwiązanie nie nastąpiło z przyczyn związkowych, a na przykład dlatego, że dana osoba nadużywała alkoholu.
Rozmawiał Dorian Lesner