W piątek, 4 września, wchodzi w życie ustawa z 24 lipca 2020 r. zmieniająca ustawę o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług oraz niektórych innych ustaw. Ma ona dostosować przepisy krajowe do postanowień dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/957 z 28 czerwca 2018 r. zmieniającej dyrektywę 96/71/WE dotyczącą delegowania pracowników w ramach świadczenia usług (Dz. Urz. UE L 173z 09.07.2018, str. 16), zwanej dalej dyrektywą zmieniającą 2018/957/UE. Zaczyna też obowiązywać przepis, który budzi ogromne wątpliwości.

Czytaj również: Po rewizji dyrektywy sporo wątpliwości w kwestii delegowania pracowników

Dodatkowe uprawnienie PIP

Chodzi o nowy ust. 2a w art. 12 ustawy o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług, dodany art. 1 pkt 9 lit. a) nowelizacji. Zgodnie z nim, Państwowa Inspekcja Pracy ma prawo występować do podmiotów, o których mowa w ust. 1 i 2, z żądaniem albo z wnioskiem o udzielenie niezbędnych informacji dotyczących delegowania pracownika z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, także w przypadku podejrzenia naruszenia przepisów państwa członkowskiego, do którego skierowany został pracownik delegowany z terytorium RP.

Tyle przepis. W praktyce oznacza to, że inspekcja będzie mogła wystąpić do firmy delegującej pracowników z Polski do np. Belgii, Niemiec czy Francji, z żądaniem (gdy w grę będzie już wchodziła kara, zgodnie z art. 28 ustawy) lub wnioskiem, jeśli – jak twierdzą eksperci – sprawa będzie we wstępnej fazie, o informacje w sprawie delegowania konkretnych pracowników. Zwłaszcza w przypadku podejrzenia naruszenia przepisów prawa państwa przyjmującego. I tu zaczynają się wątpliwości.

- Ratio legis do  wprowadzenia tego przepisu należy poszukiwać przede wszystkim  w dyrektywie wdrożeniowej 2014/67/UE, a nawet w tzw. dyrektywie podstawowej 96/71/WE a niekoniecznie w dyrektywie zmieniającej uregulowania tej ostatniej, czyli najnowszej dyrektywie rewizyjnej 2018/957/UE – mówi dr Marcin Kiełbasa, prawnik Stowarzyszenia Inicjatywa Mobilności Pracy. I dodaje: - Sądzę, że w grę będą wchodziły prośby z instytucji będących odpowiednikami naszej PIP. Dyrektywa rewizyjna 2018/957/UE, obok odpowiednich części swojej preambuły (pkt. 26 i 28) jedynie znowelizowała już istniejący art. 4 ust. 2 akapit pierwszy dyrektywy 96/71/WE, wskazując, że współpraca organów państw członkowskich polegać ma w szczególności na zwalczaniu oczywistych nadużyć lub na reagowaniu na ewentualne przypadki nielegalnej działalności, takie jak transnarodowe przypadki pracy nierejestrowanej i fikcyjnego samozatrudnienia oraz na udzielaniu odpowiedzi na uzasadnione wnioski tych organów. Zatem, w świetle dyrektywy, żądaniu lub wnioskowi o udzielenie niezbędnej informacji dotyczącej delegowania pracowników z Polski, towarzyszyć powinno uzasadnienie. Polska ustawa nie zawiera jednak bezpośredniego odniesienia do takiego uzasadnienia.

Według dr Marcina Kiełbasy, to uprawnienie do pozyskiwania informacji o pracownikach delegowanych z naszego kraju do innych państw Wspólnoty jest rozszerzeniem kompetencji PIP.

Do tej pory, art. 12 ustawy o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług, przyznawał Państwowej Inspekcji Pracy prawo występowania do pracodawcy delegującego pracownika z terytorium RP lub przedsiębiorcy w rozumieniu przepisów ustawy z 6 marca 2018 r. - Prawo przedsiębiorców - z żądaniem udzielenia informacji dotyczących ich działalności, niezbędnych do zamieszczenia w odpowiedzi na wnioski, o których mowa w art. 9 ust. 2 pkt 4 lit. d.

Dotąd informacje te PIP pozyskiwała w ramach współpracy z właściwymi organami innych państw członkowskich polegającej – jak mówi ww. art. 9 ust. 2 pkt 4 lit. d) - w szczególności na udzielaniu niezbędnych informacji dotyczących delegowania pracowników na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej albo z tego terytorium w odpowiedzi na uzasadnione wnioski właściwych organów, w szczególności dotyczących tych pracowników, warunków ich zatrudnienia oraz pracodawcy delegującego pracownika na terytorium RP albo pracodawcy delegującego pracownika z terytorium RP, a także na przeprowadzaniu kontroli na wniosek takich organów.

Co więcej, w takich przypadkach PIP może nawet, w myśl art. 12 ust. 2 ww. ustawy, wystąpić o informacje do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a także naczelników urzędów skarbowych i innych organów administracji publicznej. Ile razy z tej możliwości korzystała dotąd -nie wiadomo. Zapytaliśmy o to zarówno PIP, jak i ZUS oraz Ministerstwo Finansów - czekamy na odpowiedź.

- Nowy ust. 2a został dodany do art. 12, który dotyczy uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy. Tak naprawdę należy się więc spodziewać, że pozyskiwane w tym trybie informacje nie będą de facto kontrolą sensu stricte przedsiębiorcy delegującego. Nie można jednak wykluczyć, że staną się powodem wszczęcia kontroli na podstawie art. 14 ww. ustawy, w następstwie uzyskanych informacji – zauważa dr Marcin Kiełbasa.

 

Cena promocyjna: 111 zł

|

Cena regularna: 111 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Czy podejrzenie musi być uzasadnione?

Nowy ust. 2a w art. 12 już dziś budzi jednak duże wątpliwości przedsiębiorców. Nie wiadomo bowiem, czy i jak PIP będzie weryfikować zasadność podejrzenia naruszenia. Przepis ten, co należy podkreślić, mówi jedynie o podejrzeniu naruszenia przepisów państwa członkowskiego, do którego skierowany został pracownik delegowany z terytorium RP. Nie ma w nim natomiast mowy, że - tak jak w art. 9 ust. 2 pkt 4 lit. d) – ma  być to uzasadnione podejrzenie (wniosek).

Dr Marcin Kiełbasa wskazuje również na sam zakres żądania czy wniosku o informację, z jakim może zwrócić się PIP do pracodawcy delegującego pracowników z Polski. – Należy przypuszczać, że inspekcja pracy nie będzie wykraczała poza zakres swoich uprawnień, czyli ograniczy się do pytań dotyczących prawa pracy – podkreśla ekspert Stowarzyszenia Inicjatywa Mobilności Pracy. I dodaje: - Mam także nadzieję, że PIP nie będzie też wykraczała w swoich żądaniach czy wnioskach poza zakres prośby kierowanej przez organy innych państw. W świetle powyższych wskazań dotyczących art. 4 ust. 2 akapit 1 znowelizowanej dyrektywy, warto byłoby zadbać o to, aby realizowane były jedynie uzasadnione żądania / wnioski instytucji państw przyjmujących. W praktyce jednak wiele będzie zależało od indywidualnego podejścia inspektora i jego zagranicznych kontaktów. 

Polscy przedsiębiorcy obawiają się, że podejrzenia naruszenia przepisów państw przyjmujących mogą być formułowane przez tamtejsze służby, będące odpowiednikiem naszej PIP, na podstawie donosów firm będących ich konkurencją na lokalnym rynku pracy. Eksperci zastanawiają się z kolei, czy i jak (samodzielnie czy przy wsparciu innych organów) Państwowa Inspekcja Pracy będzie radziła sobie np. z ustalaniem przepisów obowiązujących w danym państwie, by ocenić, czy firma delegująca pracowników z Polski dopuściła się naruszenia, i w jakim zakresie. O to też zapytaliśmy, i na odpowiedź czekamy z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Państwowej Inspekcji Pracy.

- To jest kłopot, którego do tej pory nie było – przyznaje dr Marcin Kiełbasa.

 


Firmy skrzynki czy ochrona lokalnego rynku pracy?

- Rzeczywiście nowe przepisy budzą pewne wątpliwości, ale wpisują się one w od dawna istniejący trend ułatwiania współpracy pomiędzy państwami członkowskimi co do kontroli przedsiębiorców delegujących pracowników. Niemniej jednak mamy nadzieję, że nowe uprawnienie Państwowej Inspekcji Pracy pozwoli również na tamowanie zapędów niektórych państw członkowskich, które próbują uporczywymi kontrolami zniechęcić legalnie działających przedsiębiorców do świadczenia usług transgranicznych i z drugiej strony w sposób celowany likwidować firmy działające naprawdę na czarnym rynku – mówi adwokat Joanna Torbé z kancelarii adwokackiej Joanna Torbé & Partnerzy, współpracująca z Sekcją Agencji Opieki Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia. I dodaje: - Liczymy na to, że współpraca z PIP pozwoli pomóc organom państw członkowskich odróżnić od siebie te dwie sytuacje i przyspieszyć wyciąganie odpowiedzialności od firm działających nielegalnie, np. odprowadzających składki na ubezpieczenie społeczne od kilkudziesięciu złotych czy wysyłające osoby innych narodowości, które nie wykonują w Polsce żadnej aktywności zawodowej i wyłudzające formularze PD A1.

Jak tłumaczy mec. Torbé, możliwość zwrócenia się do PIP w Polsce jest istotna dla zagranicznych organów kontroli, które chcą zweryfikować stan faktyczny w zakresie elementów trudno weryfikowalnych „na odległość”. Na przykład, łatwiej jest sprawdzić za pośrednictwem PIP, czy delegująca z Polski firma nie jest tzw. firmą skrzynką, czyli mającą w Polsce tylko formalnie siedzibę lub czy nie czyni z Polski kraju tranzytu dla cudzoziemców, nie dając im pracy w naszym kraju, a automatycznie wysyłając np. do Belgii czy Niemiec. - Taki problem był chociażby z firmami zatrudniającymi pracowników z Ukrainy, którzy przyjeżdżali do nas tylko po to, by podpisać umowę a już następnego dnia jechali do pracy w Niemczech – mówi mec. Joanna Torbé.

- Moim zdaniem to, czy i ile wniosków o sprawdzenie polskich pracodawców delegujących pracowników do innych państw UE będzie kierowanych do PIP w związku z podejrzeniem naruszenia przepisów państwa przyjmującego, zależeć będzie od kraju, do którego delegowani będą pracownicy i tego, jakie jest podejście tego państwa do pracowników delegowanych w ogóle – twierdzi Krzysztof Jakubowski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia. I dodaje: - Nowa minister pracy we francuskim rządzie niedawno zapowiedziała, że do końca tego roku jej rząd będzie się starał rozprawić z pracownikami delegowanymi i firmami, które nie rejestrują się na francuskim rynku pracy, choć na stałe na nim działają, bo nie da się  wyjść z kryzysu spowodowanego przez COVID-19, zatrudniając pracowników delegowanych.

Zdaniem Krzysztofa Jakubowskiego, już dziś wielu pracodawców z Francji boi się zatrudniać pracowników delegowanych. – Zasadnicze pytanie brzmi więc - jak będzie działała PIP i na ile będzie wydolna w analizowaniu tych wniosków, oraz czy będzie w stanie filtrować je pod kątem ich zasadności. Tego niestety na ten moment nie wiemy – podkreśla wiceprezes SAZ.