Czarne listy pracodawców funkcjonują już we wszystkich większych miastach w Polsce. Ostatnio powstały także m.in. w Katowicach, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Gliwicach, Tychach i Żorach. Tylko w ciągu dwóch dni czarną listę pracodawców z Dąbrowy Górniczej i okolic „zalajkowało” ponad 2200 osób.
Najczęściej pracownicy skarżą się na pracę bez umowy i wypłaty. - Nowi właściciele zatrudniają pełno osób „na próbę”, potem zwalniają, wypłat nie ma, umów nie ma, zero szacunku do człowieka – napisał pracownik jednego ze sklepów w Żorach. - Pracuje się od poniedziałku do soboty, za co przysługuje podstawa 750 zł - żali się internauta zatrudniony w dużej spółce telekomunikacyjnej. I podkreśla, że firma oszukuje pracowników nie tylko na wynagrodzeniach, ale także nie dotrzymuje umów dotyczących wysokości prowizji. Zamiast obiecanych od 150 do 400 zł, pracownicy dostają od 5 do 20 zł. - Pozwalniali ludzi pracujących 4 lata. Zamiast dać umowy na stałe, zaproponowali przejście pod firmę zewnętrzną i umowę tzw. śmieciową, nie myśląc, że ludzie mają rodziny - to z kolei opis pracy w jednej z firm z branży motoryzacyjnej.
Niemal identycznych wpisów są setki. Najwięcej z nich dotyczy pracodawców działających w handlu, ochronie i transporcie, ale nie brakuje też przedsiębiorców zajmujących się turystyką, sportem, a nawet badaniem rynku.
Więcej na ten temat w Serwisie BHP.