Odniósł się w ten sposób do informacji Nowoczesnej, która w środę zapowiedziała, że zwróci się do Państwowej Inspekcji Pracy o kontrolę we wszystkich oddziałach Zakładu. Inspekcja miałaby sprawdzić, czy w ZUS nie dochodzi do łamania praw pracowniczych w związku z realizacją reformy dot. obniżenia wieku emerytalnego. Według Nowoczesnej może to dotknąć emerytów i rencistów.

"Wszystkie zadania ZUS na rzecz klientów są i będą – jak zawsze – wykonywane bez przeszkód, w tym oczywiście obsługa przyjmowania wniosków emerytalnych" - zapewnił w imieniu Zakładu Milczarski. "Jesteśmy w pełni przygotowani do październikowej zmiany przepisów emerytalnych" - dodał.

"ZUS przygotowując się do operacji obniżenia wieku emerytalnego optymalizuje obsługę klientów, mamy harmonogram całej operacji, a także zabezpieczone środki finansowe i organizacyjne na ten cel" - podkreślił.

Dodał, że w Zakładzie trwają obecnie negocjacje płacowe ze związkami zawodowymi, które domagają się 700 zł podwyżki.

[-DOKUMENT_HTML-]

"Zarząd ZUS otrzymał 26 maja wystąpienie z żądaniami od organizacji związkowych w trybie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Ze względu na brak możliwości spełnienia wszystkich postulatów organizacji związkowych - w tym postulat podwyżki 700 zł do końca roku, który jest nie do udźwignięcia ze względów budżetowych, doszło do formalnego wszczęcia sporu zbiorowego" - poinformował.

Milczarski podkreślił, że jeśli chodzi o postulaty dotyczące wzrostu wynagrodzeń zarząd nie ma wątpliwości, że nie są one wysokie i pracownicy zasługują na to, by je podnieść. "Zarząd ZUS może jednak poruszać się w ramach tego budżetu, który otrzymuje, co oznacza, że podwyżki są możliwe dzięki wygospodarowaniu w nim środków" - poinformował.

Tłumaczył, że wejście w spór zbiorowy nie oznacza natychmiastowej eskalacji. Jak mówił, zarząd 30 maja przedstawił merytoryczne stanowisko w odpowiedzi na żądania organizacji związkowych i zaprosił je na spotkanie, które ma doprowadzić do rokowań.

"Jeśli te rokowania nie przyniosą rezultatu, spisany zostanie protokół rozbieżności i rozpoczną się mediacje, a w razie ich niepowodzenia możliwy będzie arbitraż. Formalnie, dopiero po ewentualnym fiasku arbitrażu teoretycznie możliwy byłby strajk w ZUS" - wyjaśnił procedurę Milczarski.

Zaznaczył, że nie jest to pierwszy pierwsza sytuacja, w której związki zgodnie z prawem weszły w spór zbiorowy z pracodawcą. (PAP)