Krąg pracowników, których może dotknąć zespół cieśni, określano (i tak jest nadal) nader szeroko. Obejmował właściwie wszystkie osoby, które wykonywały czynności powodujące duże obciążenie dłoni oraz/bądź narażały je na systematyczne wstrząsy, wibracje czy drgania – niekoniecznie silne. Chodziło zarówno o zawody robotnicze, jak operator młota pneumatycznego czy świdra albo tkacz, jak i niektóre biurowe, jak maszynistka czy telegrafistka na poczcie.
Była to więc choroba tzw. niższych klas społecznych. Swego rodzaju nobilitacji dostąpiła wraz z rozpowszechnieniem pracy przy komputerze. Z czego wniosek, ż można się jej nabawić także w domu. Nieergonomiczne wykonywanie zwykłych czynności domowych w rodzaju sprzątania czy zmywania może doprowadzić do wystąpienia objawów zespołu cieśni nadgarstka.
1. Objawy, skutki i leczenie
Choroba nie występuje nagle, zostaje poprzedzona charakterystycznymi objawami. Symptomy te łatwo pomylić ze zwykłymi, codziennymi, drobnymi dolegliwościami. Nocne drętwienie dłoni można łatwo zrzucić na karb niefortunnego jej ułożenia, przyciśnięcia podczas snu. Tym bardziej, że masaż, czy zwykłe strzepnięcie dłoni może w początkowej fazie choroby usunąć te dolegliwości. Kolejne symptomy to podobne uczucie drętwienia, mrowienia, kłucia, ale już przesuwające się od kciuka ku kolejnym palcom dłoni, zwykle jednak niesięgające małego palca.

Zobacz także: Czy pracodawca ma obowiązek zakupić podkładki pod myszkę z żelową wypustką anatomicznie pasującą na nadgarstek?>>

Żeby zrozumieć etiologię choroby, zapoznajmy się pokrótce z systemem nerwowym nadgarstka. Otóż przepływają przezeń trzy nerwy pośredniczące w przekazywaniu sygnałów od mózgu do dłoni i z powrotem, z których najważniejszy jest nerw zwany pośrodkowym. Najważniejszy, bo „obsługujący” całą dłoń. Także najdłuższy i jako taki w najliczniejszych punktach narażony na urazy lub nawet przerwanie.
Skutki choroby mogą być opłakane, z niedowładem palców lub całej dłoni – czyli utratą pracy, inwalidztwem – w skrajnych przypadkach. Nie wolno więc lekceważyć objawów, nie doradzam też domowych sposobów rozwiązywania problemu: kompresów bądź to ciepłych, bądź zimnych, moczenia dłoni w cudownych roztworach, podobnie jak zamawiania lub poświęcania Należy bezzwłocznie udać się do lekarz, który zaordynuje najwłaściwszą kurację. Niestety, w przypadku zaawansowanego procesu chorobowego, trzeba się liczyć z interwencją chirurgiczną w postaci nacięć bądź włożeniem nadgarstka w specjalne łuski.
2. Dlaczego „modna” choroba?
Dlatego, że przedtem przebiegała niemal niepostrzeżenie. Jednak wraz z wynalezieniem komputera w obecnej postaci, została nierozłącznie związana z nowo wykształconą klasą wyższą. A poprzez nią – z komputerową myszką. Nie jest jednak myszki winą, ze człowiek korzystał z niej – i nadal korzysta – w sposób wysoce nieergonomiczny, wręcz szkodliwy dla zdrowia. Opieranie myszy o krawędź biurka, stołu czy pulpitu prowadzi do chorobotwórczego ucisku na nerwy i ścięgna dłoni, po których nie trzeba długo czekać na rzeczywistą chorobę. Statystycy powiadają, że dotyka ona jednego procenta populacji, ale to dawne oceny. Dziś musimy brać pod uwagę legiony pracowników centralnej i samorządowej administracji, korporacji, służb itp. Będą to w sumie już nie dziesiątki, ale setki tysięcy, a nawet miliony osób różnych zawodów i specjalności, codziennie pracujących przy komputerach.

Zobacz także: 30 tysięcy bakterii na klawiaturach komputerów>>

@page_break@

3. Wkładka żelowa: czemu nie?
Kłopoty zdrowotne związane z wykonywaniem tych zawodów wywołały zainteresowanie wynalazców, a następnie producentów firm rzekomo zapobiegających lub przynajmniej łagodzących skutki obcowania z komputerami tudzież z myszami. Piszę: „rzekomo”, ponieważ nie do końca znane są wyniki stosowania takich udogodnień.
W każdym razie znaleźli się producenci ergonomicznie wyprofilowanych podkładek pod nadgarstki, wypełnionych odpowiednio miękkim żelem, dopasowującym się do kształtu ręki. Choć może nie chronią one całkowicie „przed”, to jednak w miarę skutecznie zapobiegają zmęczeniu nadgarstka, jak również opóźniają powstawanie zespołu cieśni. Wytwórcy reklamują się w ten sposób, że wkładka żelowa pod nadgarstki uzależnia swój kształt od siły nacisku ręki i ciepłoty ciała, zapewnia komfort pracy, a ponadto poprawia krążenie krwi. Specjalnie zaprojektowana struktura wkładki pozwala równomiernie rozprowadzać punkty nacisku, dzięki czemu utrzymuje nadgarstek we właściwej pozycji.

Zobacz także: Laptop nie do końca ergonomiczny>>

Raz jeszcze powtarzam: nie są mi znane wyniki testów czy rankingów na ten temat, tym niemniej sam pomysł wydaje się dobry i znane mi (choć pojedyncze) prywatne oceny też są pozytywne.
Wobec tego spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy w ramach respektowania przepisów dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy, pracodawcy mają obowiązek zaopatrywać w takie podkładki swych podwładnych?
Zgodnie z art. 207 § 2 ustawy z 26.06.1974 r. - Kodeks pracy (Dz.U. z 2016 r. poz. 1666 ze zm.) – dalej k.p., pracodawca ma obowiązek chronić życie i zdrowie pracowników poprzez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, przy odpowiednim wykorzystaniu osiągnięć nauki i techniki. W myśl art. 227 § 1 k.p. pracodawca ma obowiązek stosować środki zapobiegające chorobom zawodowym i innym chorobom związanym z wykonywaną pracą.
Z drugiej jednak strony powinien brać pod uwagę czynniki organizacyjno-techniczne w konkretnym zakładzie pracy. Czy należy je uwzględniać zawsze i bezwzględnie, czy też w takim stopniu, na jaki pozwalają pracodawcy inne warunki (przede wszystkim finansowe)? Nie jest to końca jasne, także w naszym żelowym przypadku. W każdym razie, w rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z  1.12.1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe (Dz. U. Nr 148, poz. 973) żaden nakaz ani zakaz nie nakłada na pracodawcę obowiązku wyposażania komputerowych stanowisk pracy w podkładki żelowe.
4. Co na to pracodawca?
Wobec braku wyraźnego wskazania w przepisie, należy stwierdzić, iż tylko i wyłącznie od dobrej woli pracodawcy zależy, czy zdecyduje się zakupić swym pracownikom żelowe podkładki, wykładając na nie od 20 do 60 złotych z sztukę.
Zanim podejmie decyzję na NIE, powinien się zastanowić nie tylko nad aktualnymi finansami firmy, wydatkami bezpośrednimi, ale i nad korzyściami płynącymi z tworzenia środowiska przyjaznego pracy. Jeśli przejdzie nad nimi do porządku dziennego, lekceważąc możliwości udogodnień, może w konsekwencji doświadczyć następstw w rodzaju zwiększonej absencji chorobowej, niższej wydajności pracy, zmęczenia swoich pracowników – i w rezultacie skutków wysoce dla przedsiębiorstwa niepożądanych, z finansowymi włącznie.
Na zakończenie uwaga de lege ferenda: nie byłoby źle, gdyby organizacje pracownicze, związkowe, spróbowały wziąć tę kwestię pod uwagę, proponując np. odpowiednią nowelizację. A i sądy mogłyby w sposób bardziej zdecydowany i jednolity wypowiadać się w kwestiach uprawnień pracowniczych (rentowych, inwalidzkich) osób chorych, także zespołu cieśni nadgarstka. Same z siebie nigdy jednak tego nie uczynią - muszą więc zostać uruchamiane przez zainteresowane instytucje i ludzi.

Zobacz także: W zdrowym ciele dobry pracownik>>

Więcej na ten temat w Serwisie BHP.