Przygotowane przez komisję kodeksy nie będą dalej procedowane w takim kształcie - powiedziała w piątek minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Dodała, że to dorobek niezwykle cenny i ważny, ma wiele interesujących rozwiązań. Dlatego ministerstwo zdecydowało się na podjęcie prac nad niektórymi propozycjami, m.in. dotyczącymi czasu pracy.
- Wykażemy się większą ostrożnością. Będą konsultacje - mówiła minister. Nie chciała zdradzić, które propozycje, poza czasem pracy, mają szansę stać się obowiązującymi regulacjami. - Chcę uspokoić i otworzyć pole do spokojnej dyskusji - powiedziała i dodała, że kodeks pracy został skazany na niepowodzenie, zanim ujrzał światło dzienne.
Prace nad nowymi regulacjami trwały od jesieni 2016 roku, wtedy powołano Komisję Kodyfikacyjną Prawa Pracy złożoną z 14 ekspertów, reprezentujących różne grupy zainteresowanych: związki, pracodawców i przedstawicieli nauki. Minister podziękowała w piątek członkom komisji za ich pracę i zaangażowanie. Przypomniała, że od początku obowiązywania kodeksu pracy, był on nowelizowany ponad 100 razy i jasne było, że wymaga zmian. - Żałuję, że w Polsce debata polityczna na tyle się zaogniła, że uniemożliwia nam spór merytoryczny - powiedziała Rafalska.
Wiceminister Szwed zapewnił, że dorobek Komisji nie zostanie schowany do szuflady. - Te rozwiązania, które zaproponowała komisja, są bardzo dobre, ale są też przykłady kontrowersyjne - powiedział. Dodał, że wśród wątków, które ministerstwo planuje podjąć, będą przepisy o polubownym rozwiązywaniu sporów i kwestie dotyczące mediacji.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy Elżbieta Rafalska poinformowała, że obecnie nie można jeszcze powiedzieć, czy dorobek Komisji zostanie wykorzystany jako jeden większy projekt nowelizujący Kodeks pracy, czy też kilka mniejszych projektów, które będą implementowały poszczególne interesujące i wartościowe elementy tego dorobku. Dodała, że w najbliższym czasie niezbędne jest opracowanie przez MRPIPS oceny skutków regulacji, co powinno zająć około 3 miesięcy, zaś pod koniec roku możemy spodziewać się już konkretnych rozwiązań.
OKIEM EKSPERTA:
dr Marcin Wojewódka
radca prawny, Wojewódka i Wspólnicy Sp. k.
Upubliczniony projekt nowego kodeksu indywidualnego prawa pracy zawiera propozycje, które podążają w rozbieżnych kierunkach i nie mogłyby być zaakceptowane przez wszystkie strony dialogu społecznego. Niektóre proponowane rozwiązania, jak potencjalne pozbawienie części uprawnień pracowniczych osób zatrudnionych u mikroprzedsiębiorców (do 10 osób) czy osób o najwyższych zarobkach mogą być oceniane jako wątpliwe w kontekście uprawnień wynikających z Konstytucji czy prawa europejskiego. Z drugiej strony wprowadzenie praktycznie obligu zatrudnienia na podstawie stosunku pracowniczego mogłoby nieść obiektywnie niekorzystne konsekwencje dla rozwoju przedsiębiorczości w naszym kraju. Moim zdaniem brakuje odpowiedzi na kardynalne pytanie w postaci, co chcemy osiągnąć nowymi kodeksami w obszarze prawa pracy? Niestety odpowiedzi na to pytanie na razie nie sposób odnaleźć.
Sławomir Paruch
radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski Paruch
Uważam, że największą wadą projektu jest jego nieprzewidywalność wynikająca z licznych kontrowersyjnych, nieoczekiwanych konstrukcji w nim zwartych. Zmiany, takie jak nowe kategorie umów czy też ograniczenia w podejmowaniu dodatkowego zatrudnienia wprowadziłyby rewolucyjne przekształcenia, których konsekwencje trudno przewidzieć. Tymczasem, „pieniądz lubi ciszę” - gospodarka przewiduje przewidywalności, której projekt kodeksu nie zapewnia.
Druga zasadnicza wada to brak konsensusu wobec jego kształtu i treści między stronami dialogu społecznego, a nawet wśród członków samej komisji kodyfikacyjnej. Choć kodeks jest zlepkiem regulacji często korzystnych dla pracodawców a innym razem dla pracowników, to mimo tego wokół całokształtu jego treści kompromisu nie osiągnięto. Wniosek jest jednoznaczny: ten kodeks będzie dzielił. I stanowi zwiastun, być może gorętszych niż dotychczas, sporów między pracodawcami a związkami zawodowymi.
Te wady jasno pokazują, że taki kodeks nie dałby naszym przedsiębiorcom przewagi konkurencyjnej nad sąsiednimi gospodarkami, choć powinien.
Maria Sobieska
ekspert Centrum Pomocy Profesjonalisty Wolters Kluwer
Przyglądając się propozycjom, nie sposób nie podejść do nich krytycznie. I o ile Komisja Kodyfikacyjna podjęła próbę zapisania i wprowadzenia do nowego kodeksu pracy szeregu rozwiązań, które do tej pory nie były zapisane w kodeksie pracy, to już po wstępnej ich analizie natrafiamy na problemy w praktycznym stosowaniu proponowanych przepisów. I choć należy pozytywnie odnieść się do podjętego wysiłku stworzenia jednolitej regulacji w tym obszarze, to nie sposób bezkrytycznie przyjąć proponowane rozwiązania. Powyższe ukazuje też oderwanie prawa pisanego od prawa stosowanego. Wydaje się , że w niektórych obszarach, gdzie wprowadzono fakultatywne rozwiązania, nie wzięto pod uwagę, jakie skutki negatywne mogą ujawnić się w praktyce stosowania takiego rozwiązania. Polski rynek pracy to jednak wciąż rynek pracodawcy i brak instytucji autonomicznych, reprezentujących interesy pracowników wciąż daje się we znaki. Być może rozwiązaniem byłaby nowelizacja ustawy o związkach zawodowych czy stworzenie nowej instytucji przedstawicieli pracowników, którzy mieliby rzeczywisty wpływ i narzędzia do wdrażania fakultatywnych rozwiązań. Chodzi o to, by pracownik czuł, że ma wpływ na kształtowanie swojej sytuacji u pracodawcy.
[-OFERTA_HTML-]