"Załoga JSW zachowuje dystans do strajku" - oceniła rzeczniczka spółki Katarzyna Jabłońska-Bajer, przywołując dane dotyczące ilości pracowników, którzy wzięli w piątek urlop lub zadeklarowali chęć pracy. Wynika z nich, że np. ok. 45 proc. pracowników z pierwszej zmiany było na urlopach, a wśród pozostałych ponad 50 proc. chciało podjąć pracę lub ją podjęło, np. przy zabezpieczeniu wyrobisk czy utrzymaniu ruchu kopalni.
W piątek wieczorem trzy (z czterech) zmian rozpoczętego o 6. rano strajku podsumował natomiast komitet protestacyjno-strajkowy. Według związkowców większość załogi poparła strajk i czynnie wzięła w nim udział. Z przedstawionych przez komitet danych wynika, że podczas trzech zmian absencja chorobowo-urlopowa w kopalniach wyniosła 36 proc. i była jedynie nieznacznie wyższa od standardowej średniej absencji w spółce.
Rzecznik komitetu Piotr Szereda wskazał w piątek wieczorem, że pracę podjęło jedynie ok. 5 proc. zatrudnionych, za zgodą komitetu. Chodzi o zabezpieczenie ścian wydobywczych i przodków. Pracowały także służby wentylacyjne, odpowiedzialne za odmetanowanie oraz zabezpieczenie wyrobisk ze względu na warunki geologiczne.
"Pracownicy deklarujący pracę i ją wykonujący to ok. 5 proc. - głównie pracownicy administracji, osoby dozoru oraz kierownictwa kopalni i - w około 80 procentach zatrudnionych - pracownicy biura zarządu JSW" - wskazał Szereda.
Pełne dane dotyczące frekwencji w dniu strajku będą dostępne w poniedziałek. Wtedy też kopalnie JSW mają wznowić wydobycie węgla.
Ogłoszony przez związkowców całodobowy strajk rozpoczął się w piątek o 6. rano. Nie ruszyła żadna ściana wydobywcza w kopalniach spółki. Protest kontynuowano na kolejnych zmianach.
Zarząd przypomniał załodze, że za dzień strajku nie przysługuje wynagrodzenie. Wpłynie to również na wysokość 14. pensji i premii barbórkowej, ponieważ ich wysokość wyliczana jest na podstawie zarobków z trzech ostatnich miesięcy roku.
Spór w JSW dotyczy wielkości tegorocznego wzrostu wynagrodzeń oraz warunków umów zawieranych z nowymi pracownikami spółki; według związkowców pozbawiają one młodych górników części uprawnień i są niezgodne z prawem pracy.
Spółka proponowała podwyższenie od października stawek płac zasadniczych o 3 proc. (związkowcy gotowi byli zgodzić się na 3,8 proc.), wypłacenie jednorazowej premii w wysokości przeciętnie 1 tys. zł (związki obstawały przy 2,5 tys. zł) oraz przyjęcie na kolejne pięć lat zasady podwyżek o wskaźnik inflacji. Dodatkowy koszt spełnienia postulatów płacowych związkowców spółka oszacowała na ok. 100 mln zł.
Oprócz spraw płacowych spór w JSW dotyczy warunków umów zawieranych z nowymi pracownikami spółki. Zarząd zaproponował zawieszenie zawierania umów do końca styczna 2013 r. i wypracowanie w tym czasie zakładowego układu zbiorowego pracy. Jeśli postanowienia układu okazałyby się korzystniejsze od umieszczonych w umowach, górnicy otrzymaliby stosowne wyrównanie. Związkowcy żądają natomiast, by zarząd wycofał się z obecnych warunków w umowach.
Przedstawiciele JSW są ostrożni w szacunkach strat, jakie może wyrządzić całodobowy strajk, tłumacząc to obowiązkami informacyjnymi spółki giełdowej. Wcześniej wyliczono nieoficjalnie, że doba przestoju spowodowałaby ubytek w wydobyciu węgla wartego niespełna 17 mln zł.
Jastrzębska Spółka Węglowa zatrudnia ponad 22,8 tys. pracowników, natomiast zatrudnienie w całej grupie JSW to niemal 30 tys. osób. W ubiegłym roku grupa zarobiła ponad 2 mld zł. W tym roku firma doświadcza skutków spadku cen węgla koksowego i koksu na światowych rynkach, co również wpływa na jej wyniki.(PAP)
mab/ mki/ gma/