Budząca spory dyrektywa ma być przedmiotem poniedziałkowego spotkania unijnych ministrów odpowiedzialnych za zatrudnienie.
"Bardzo ważne jest, by w poniedziałek na poziomie ministrów doszło do porozumienia na temat tej propozycji. Ma ona na celu lepsze stosowanie istniejących zasad unijnych, które dotyczą delegowania pracowników" - powiedział w piątek rzecznik unijnego komisarza ds. zatrudnienia Laszlo Andora, Jonathan Todd. Jego zdaniem w poniedziałek ministrowie będą mieli ostatnią szansę na porozumienie się w tej sprawie, aby zakończyć prace nad dyrektywą jeszcze przed wiosennymi wyborami europejskimi.
Pracownicy delegowani to ci, którzy w ramach swojej umowy o pracę wyjeżdżają tymczasowo za granicę, aby tam pracować nadal dla swojego pracodawcy. Na miejscu powinny ich obowiązywać przepisy kraju, w którym pracują, dotyczące m.in. godzin pracy i minimalnego wynagrodzenia. Jednak przepisy te nie zawsze są stosowane w praktyce. Powoduje to z jednej strony nieodpowiednie traktowanie pracowników delegowanych, a z drugiej strony pracownicy ci są postrzegani w danym kraju jako nieuczciwa konkurencja.
W marcu 2012 r. KE przedstawiła propozycję tzw. dyrektywy wdrożeniowej, która ma wzmocnić obowiązujące obecnie unijne przepisy z 1996 roku. Nowa dyrektywa ma utrudnić obchodzenie tych przepisów przez nieuczciwych przedsiębiorców i lepiej chronić pracowników delegowanych.
Punktem, wokół którego toczy się najbardziej zażarty spór między krajami UE, jest propozycja wprowadzenia tzw. solidarnej odpowiedzialności. Chodzi o to, by za niewywiązywanie się z obowiązków wobec pracowników delegowanych przez podwykonawcę był odpowiedzialny także główny wykonawca. I tak, gdyby podwykonawca nie wypłacił wynagrodzenia pracownikom delegowanym, obowiązek ten przechodziłby na wykonawcę.
Takiej wspólnej odpowiedzialności przeciwna jest m.in. Polska, która wskazuje, że doprowadzi ona do zaburzenia konkurencji, ponieważ byłaby wprowadzona wyłącznie wobec przedsiębiorców delegujących pracowników. Tylko osiem krajów UE stosuje obecnie solidarną odpowiedzialność (Austria, Niemcy, Hiszpania, Finlandia, Francja, Włochy, Holandia, Belgia). KE proponowała, by tę solidarną odpowiedzialność ograniczyć jedynie do sektora budowlanego, ale dalej chcą pójść eurodeputowani, którzy proponują rozszerzenie tego zapisu na wszystkie sektory i cały łańcuch podwykonawców.
Pragnący zachować anonimowość przedstawiciel litewskiej prezydencji jest przekonany, że ministrowie dojdą w poniedziałek do porozumienia. Obecnie trwają negocjacje w sprawie kompromisowej propozycji Litwinów. "Teraz przygotowujemy możliwe rozwiązanie kompromisowe, dyskutujmy na jego temat z krajami członkowskimi i zaprezentujemy je podczas poniedziałkowej rady" - poinformował.
Spory wzbudza też propozycja stworzenia katalogu środków kontroli przedsiębiorców delegujących pracowników, jak np. obowiązek posiadania określonych i przetłumaczonych dokumentów czy wyznaczenie osoby do negocjowania ze związkami zawodowymi, jeżeli jest to konieczne. Niektóre kraje, np. Francja, Belgia i Włochy, chcą, aby ten katalog środków kontroli był otwarty. To umożliwiłoby krajom stosowanie ostrzejszych sposobów kontrolowania pracodawców.
Polska, skąd pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE, ale też Wielka Brytania, Holandia i Irlandia chcą z kolei, aby lista środków kontroli była zamknięta, by uniemożliwić mnożenie biurokratycznych przeszkód dla usługodawców wysyłających pracowników za granicę. Są nimi najczęściej małe i średnie przedsiębiorstwa.
Podczas poprzedniego spotkania ministrów Polska wraz z 10 innymi krajami zaproponowała kompromisowe rozwiązanie. Przewidywało ono zamknięty katalog kryteriów kontroli firm, z możliwością dodania nowego kryterium przez określone państwo członkowskie, ale po spełnieniu pewnych warunków, jak np. uzyskanie rekomendacji KE i poinformowanie pozostałych krajów.
Polska jest krajem, który deleguje do innych krajów UE najwięcej pracowników: ponad 200 tys. z miliona delegowań rocznie w całej UE. Delegowani Polacy pracują głównie w sektorze budowlanym i transportowym; najczęściej wyjeżdżają do Niemiec, a także m.in. do Holandii i Danii.