Wśród Europejczyków coraz częstsza staje się postawa niechęci wobec imigrantów zarobkowych. Główną przyczyną negatywnego nastawienia wobec przyjezdnych jest wysokie bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych.
75 proc. Brytyjczyków jest przeciwnych zatrudnianiu obcokrajowców w Wielkiej Brytanii – głoszą wyniki sondażu przeprowadzonego przez „The Independent on Sunday”. Ponadto, 60 proc. respondentów opowiedziało się za tym, aby pracodawcy preferowali zatrudnianie obywateli Wielkiej Brytanii.
Negatywny stosunek Brytyjczyków wobec imigrantów zarobkowych z innych krajów jest skutkiem przeżywanego od 4 lat kryzysu gospodarczego, w wyniku którego znacząco pogorszyła się sytuacja na rynku pracy. Efektem jest szerzący się na Wyspach eurosceptycyzm, a wraz z nim rosnące poparcie dla Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, której głównym postulatem jest wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur Unii. Na chwilę obecną partia ta cieszy się poparciem 19 proc. potencjalnych wyborców, co stanowi jej najlepszy wynik w historii.
Również stosunek Holendrów do imigrantów może wzbudzać niepokój. Holenderski minister pracy, Lodewijk Asscher, zaapelował, aby Unia przyjrzała się negatywnym konsekwencjom swobodnego przepływu osób w ramach UE. Wśród najważniejszych „efektów ubocznych” przeciwnicy migracji wskazują na „dumping płacowy, wyzysk i wypychanie lokalnych pracowników przez tańszą siłę roboczą z biedniejszych krajów UE”. Asscher porównał napływ imigrantów zarobkowych do stanu zagrożenia powodziowego, co Holendrzy nazywają „pomarańczowym alarmem”.
Obserwowany, zwłaszcza w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Holandii, strach przed masowym napływem imigrantów wynika ze zbliżającego się zniesienia ograniczeń w dostępie do rynków pracy dla Bułgarii i Rumunii. Ma to nastąpić 1 stycznia. Jednak według najnowszych badań brytyjskich lobbystów z Migration Matters szacunki dotyczące skali migracji z tych krajów są ponad 10-krotnie zawyżone, a strach starych krajów UE jest nieuzasadniony.
Podobne obawy były obecne w Europie po największym rozszerzeniu UE na Wschód w 2004 roku. Również w tym przypadku liczby dotyczące migracji okazały się przesadzone, a cały proces przebiegał łagodnie.
Już w maju Wielka Brytania, Holandia, Austria i Niemcy podpisały list, w którym wskazywały na zjawisko tzw. turystyki zasiłkowej. Polega ona na tym, że obywatele biedniejszych krajów Unii osiedlają się w bogatszych, gdzie pobierają zasiłek socjalny, obciążając w ten sposób system opieki społecznej goszczących ich krajów. Komisja Europejska i ministrowie spraw wewnętrznych krajów UE domagają się jednak przedstawienia odpowiednich statystyk dowodzących rzeczywistego występowania turystyki zasiłkowej.
Rzecznik Komisji Europejskiej ds. zatrudnienia i spraw społecznych Jonathan Todd odpowiada, że problem wykorzystywania imigrantów powinien być rozwiązany przez rząd kraju goszczącego przy zastosowaniu prawa dotyczącego dyskryminacji, warunków mieszkaniowych i warunków pracy. Dodatkowo zauważa, że "migrujący pracownicy pomagają uzupełnić (...) niedobory kadrowe i w ten sposób pobudzić gospodarkę kraju goszczącego, jak konsekwentnie pokazują analizy OECD i wielu niezależnych badaczy". Co więcej, wskazał także, że imigranci wpłacają do budżetu państw goszczących podatki i składki, których kwota przewyższa koszt pobieranych świadczeń.
Zasada swobody przepływu osób jest jedną z kluczowych reguł obowiązujących w UE, której przestrzeganie jest wymagane nie tylko ze względu na prawidłowe funkcjonowanie jednolitego rynku, ale także stanowi ważny mechanizm stabilizacji szoków asymetrycznych dla strefy euro.
Opracowanie: Rafał Bujalski
Źródło: www.uniaeuropejska.org, stan z dnia 22 sierpnia 2013 r.