Od września 1998 r. Marek A. (dane zmienione) był zatrudniony w teatrze na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony w pełnym wymiarze czasu pracy. W 2016 r. pracodawca wypowiedział mu warunki umowy o pracę. Wymiar jego etatu zmniejszono do 1/4 i proporcjonalne obniżono zasadnicze wynagrodzenie. Podstawą do takich działań była sytuacja ekonomiczną teatru oraz konieczność racjonalizacji zatrudnienia. Ponadto dyrektor nie miał planów co do obsadzenia aktora w wystarczającej, do wypracowania pełnego etatu, ilości przedstawień. Kolejną przyczyną było zdjęcie z afisza jednego ze spektakli, w którym aktor był obsadzony. Nie było też perspektyw, że w dającej się przewidzieć przyszłości zwiększy się liczba sztuk z jego udziałem.

 


Sądy nie zgodziły się z aktorem

Aktor nie odwołał się od otrzymanego wypowiedzenia zmieniającego. Jednocześnie nadal twierdził, że świadczy pracę w pełnym wymiarze czasu pracy. Nie miał on jednak racji, co przyznał zarówno sąd rejonowy, jak sąd okręgowy, który rozpoznawał sprawę w drugiej instancji. Przyczyny uzasadniające zmianę warunków zatrudnienia znalazły bowiem jednoznaczne potwierdzenie w materiale dowodowym. Natomiast Marek A. nie wykazał podnoszonego przez siebie stałego zaangażowania i pracy na rzecz teatru oraz że cały czas był do dyspozycji pracodawcy. Ponadto nie zakwestionował on wypowiedzenia zmieniającego, więc tym samym przyznał, że ograniczenie wymiaru czasu jego zatrudnienia do 1/4 etatu było uzasadnione. Aktor jednak nie poddał się i wniósł skargę kasacyjną.

Czytaj także: Do teatru z dzieckiem na własne ryzyko >>>

Czas pracy był powiązany z repertuarem

Sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który wskazał, że ustawodawca nie wiąże czasu pracy z czasem realnego, efektywnego świadczenia pracy, lecz z czasem pozostawania w dyspozycji pracodawcy zakładzie pracy lub w innym wyznaczonym przez niego miejscu. Świadczy o tym treść art. 128 par. 1 ustawy Kodeks pracy. Pracownicy artystyczni pracowali według ustalonego przez kierownika teatru grafiku. Rozliczenie czasu pracy odbywało się na podstawie raportów przygotowywanych przez inspicjentów. Aktorzy nie podpisywali listy obecności, a ich czas pracy był uzależniony od liczby spektakli, w których występowali, jak i od ilości prób do nich. W konsekwencji czas pracy poszczególnych osób był powiązany z repertuarem teatru w danym miesiącu i w całym sezonie artystycznym.

 

Gotowość do świadczenia pracy nie wliczała się do czasu pracy

Sąd wskazał, że od zmiany wymiaru etatu aktor przychodził do pracy jedynie na czas przedstawień i prób. Nie było więc podstaw, aby do jego czasu pracy wliczyć każdą chwilę, w której pozostawał w stałej gotowości do świadczenia pracy. Ponadto, mając na uwadze przepisy obowiązującego w teatrze regulaminu pracy, obowiązkiem pracownika artystycznego jest pozostawanie w stałej gotowości do podjęcia zajęć, które wynikają z repertuaru. SN podkreślił, że jedynie ten czas gotowości może być zaliczony do czasu pracy. Nie można więc zgodzić się z argumentem, że aktor pozostawał w gotowości do pracy także w czasie, w którym nie był obsadzony w sztukach. Na czas pracy pracownika nie wpływa również rozmiar wykazywanej inicjatywy czy jakość świadczonej pracy. Mając powyższe na uwadze, Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną.

Wyrok Sądu Najwyższego z 24 września 2020 r., sygn. akt III PK 38/19