Pracownicy sklepów mają dobry moment: brakuje rąk do pracy, więc oczekiwania podwyżek są ogromne. NSZZ "Solidarność" chce, aby minimalna pensja – bez dodatków – w Biedronce wynosiła 2 tys. zł na rękę, czyli prawie 2,8 tys. zł brutto. Teraz, rozpoczynając tu pracę, można dostać 2450 zł brutto (pracownicy tej sieci dostali właśnie trzecią podwyżkę w ciągu 12 miesięcy).
W czwartek związkowcy poprosili w imieniu komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" o wyznaczenie do końca kwietnia spotkania w sprawie wzrostu wynagrodzeń i warunków pracy.
[-DOKUMENT_HTML-]
Na internetowym forum pracowników padł pomysł, aby 2 maja załoga brała wolne na żądanie. Ponieważ pracodawca może się na jego udzielenie nie zgodzić, część pracowników zaproponowała strajk włoski. Kasjerki i kasjerzy pracowaliby wolniej, z wyjątkową starannością przesuwając towary pod czytnikiem kodów kreskowych.
Co na to Biedronka? – Nie chcemy komentować wypowiedzi przedstawicieli związków zawodowych w mediach. Podkreślamy, że Biedronka od lat sukcesywnie podnosi wynagrodzenia pracowników– twierdzi biuro prasowe Jeronimo Martins, czyli właściciela sieci.
Wpływ na atmosferę panującą w sieciach handlowych ma też program 500 plus. I nie chodzi tylko o to, że część kobiet zrezygnowała z pracy, kiedy zaczęła pobierać świadczenie, choć są takie przypadki. Część sieci ma dzięki 500 plus dużo wyższe obroty. A to oznacza więcej pracy.
W handlu według GUS pracuje milion osób. Jednakże oficjalna statystyka nie uwzględnia ok. 300 tys. osób, które zatrudniane są przez agencje pracy tymczasowej. Te osoby zarabiają zazwyczaj płacę minimalną.
Źródło: Gazeta Wyborcza