Trasa sztafety, zorganizowanej pod hasłem "Ocalić od zapomnienia", wiodła sprzed kopalni Piast przed katowicką kopalnię Wujek, gdzie 16 grudnia 1981 r. od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników. Na mecie uczestnikom biegu podziękował przewodniczący Solidarności Piotr Duda, który również brał udział w sztafecie.
"Każdy przebiegnięty metr, każdy przebiegnięty kilometr, jest oddaniem czci tym wszystkim, którzy w stanie wojennym zostali zamordowani, byli internowani i walczyli o wolną Polskę" – powiedział lider "S" przez upamiętniającym tragiczne wydarzenia sprzed 35 lat Krzyżem-Pomnikiem.
Uczestniczący w biegu minister sportu Witold Bańka podkreślił, że 35 lat temu górnicy z kopalń Ziemowit, Piast, Wujek rozpoczęli najtrudniejszy bieg swojego życia - bieg ku wolnej, niepodległej Polsce. "35 lat temu oni zaryzykowali tak wiele; nie tylko swoje bezpieczeństwo, ale także przyszłość swoich rodzin. Zaryzykowali po to, by żyć w wolnej i niepodległej ojczyźnie" – podkreślił minister.
Wśród uczestników biegu byli znani sportowcy, m.in. były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Dudek oraz były hokeista Mariusz Czerkawski.
"Poczułem się w obowiązku, żeby wziąć udział w tym biegu; jestem z tego regionu i czuję ten klimat. Pamiętam stan wojenny, to były bardzo trudne chwile. Mój tata też pracował na kopalni i był w grupie strajkujących, a u mnie w bloku był posterunek milicji. To wszystko działo się na naszych oczach" – wspominał po zakończeniu sztafety Dudek.
Nawiązując do trasy blisko 40-kilometrowego biegu, która wiodła od kopalni Piast, przez kopalnię Ziemowit, przed katowicką kopalnię Wujek, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz wyjaśnił, że chodziło o symboliczne połączenie tych miejsc. W Piaście podziemny strajk w grudniu 1981 r. trwał 14 dni, w Ziemowicie 9. Kopalnia Wujek 16 grudnia została spacyfikowana przez siły milicyjne, co dziewięciu górników przypłaciło życiem, a wielu innych zostało rannych. Dzień wcześniej padły strzały w jastrzębskiej kopalni Manifest Lipcowy.
Bieg miał m.in. przypomnieć te wydarzenia młodemu pokoleniu. "Fajnie, że w tym biegu uczestniczyło bardzo wielu młodych ludzi, a także wielu ludzi o różnych poglądach. To byłby bardzo dobry przekaz, gdyby w ten sposób uroczystości wyglądały w całej Polsce" – ocenił Kolorz.
Zobacz: Strajk pilotów trwa - ucierpiało już 300 tys. pasażerów
Trwający dwa tygodnie podziemny strajk w kopalni Piast w Bieruniu był najdłuższym tego typu protestem w powojennej historii górnictwa. Nieco krócej – 9 dni – trwał podobny strajk w sąsiedniej kopalni Ziemowit w Lędzinach; dziś obydwa zakłady tworzą jedną kopalnię. W każdej z kopalń strajk rozpoczęło ponad 2 tys. górników; do końca protestów w obu przypadkach dotrwało około tysiąca strajkujących. Górnicy z kopalni Ziemowit przerwali strajk rano w Wigilię 1981 r., górnicy z Piasta spędzili Boże Narodzenie pod ziemią, przy wstrzymanych dostawach żywności i gasnących górniczych lampkach.
Rocznicowe obchody rozpoczęły się w środę poranną masówką w kopalni Piast. W czwartek zwieńczy je uroczysta akademia w bieruńskim zespole szkół, poprzedzona mszą św. pod przewodnictwem metropolity katowickiego abp. Wiktora Skworca.
Strajki w kopalniach Piast (14-28 grudnia 1981) i Ziemowit (15-24 grudnia) były odpowiedzią na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego, zmilitaryzowanie kopalń, zawieszenie działalności wszelkich organizacji i stowarzyszeń oraz internowanie szefów kopalnianych struktur Solidarności. Górnicy zażądali zniesienia stanu wojennego, uwolnienia działaczy związku z kopalni i Przedsiębiorstwa Robót Górniczych Mysłowice oraz respektowania porozumień jastrzębskich.
Władze rozważały pacyfikację kopalni. Ze względu na podziemny charakter strajku nie był możliwy szturm, jak stało się to w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy, rozważano jednak np. zjazd oddziałów ZOMO pod ziemię lub użycie gazów. Snuto pomysły, żeby za pomocą systemów wentylacyjnych uśpić znajdujących się pod ziemią górników lub sparaliżować gazami bojowymi, by w ten sposób zneutralizować ich opór i podjąć interwencję na dole lub zmusić do wyjazdu.
23 grudnia dyrekcja kopalni Piast zablokowała dostawy żywności z powierzchni i uniemożliwiła wymianę lamp górniczych w celu ich doładowania. Ostatnie dni strajku, w tym Wigilię, większość strajkującej załogi spędziła niemal w ciemnościach, z wydzielanym jedzeniem. Strajk zakończył się 28 grudnia. Uczestników protestu zwolniono z pracy, musieli pisać podania o ponowne przyjęcie. Przywódców strajku aresztowano i oskarżono, jednak – co było ewenementem w stanie wojennym – zostali uniewinnieni przez sąd. Po zwolnieniu z więzienia zostali ponownie zatrzymani i internowani; część z nich zmuszono później do emigracji.