Białostocką galerię handlową Alfa Centrum zbudowano w miejscu dawnej fabryki włókienniczej; stare zabudowania (niektóre mają po sto lat) zostały wkomponowane w nową część.
W marcu 2008 roku - w czasie prac budowlanych w adaptowanej, zabytkowej części budynku - zawaliła się ściana o długości 15 metrów oraz stropy na wysokości trzech kondygnacji. W wypadku zginął jeden robotnik, drugi został ranny.
Projektanta tej konstrukcji, inżyniera budowlanego, prokuratura oskarżyła o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy budowlanej. Według śledczych oskarżony nieprawidłowo obliczył nośność ściany, która runęła. Postawiony zarzut dotyczy nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy budowlanej, zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.
We wtorek Sąd Okręgowy w Białymstoku przesłuchał w drodze telekonferencji dwójkę biegłych z Gorzowa Wielkopolskiego, którzy sporządzili nową opinię w sprawie. Mówili oni m.in. o obowiązkach konstruktora przy tworzeniu projektu, zwłaszcza w sytuacji, gdy w inwestycji wprowadzane są ważne zmiany (w tym wypadku chodziło o planowane zwiększenie liczby tzw. wykuć pod szklane witryny). Pytani przez prokuratora, wyjaśniali też kwestie związane np. z niezbędnym zakresem inwentaryzacji konserwatorskiej obiektu.
W połowie września sąd chce przesłuchać kolejnych biegłych - tych, którzy przygotowywali opinię w czasie śledztwa.
Proces trwa już blisko trzy lata. Oskarżony inżynier Andrzej M., który od wielu lat projektuje konstrukcje budowlane i ma na swoim koncie m.in. przebudowy zabytkowych obiektów w Gdańsku, nie przyznaje się do zarzutów. Twierdzi, że do wypadku doszło nie z powodu niewłaściwie wyliczonej nośności, ale w wyniku nieprawidłowego prowadzenia prac na budowie.
W jego ocenie złe było zabezpieczenie przyległych do filara stropów. Jak mówił w śledztwie, filar został też naruszony poprzez wykucie jego jednej części i domurowanie drugiej, niezwiązanej integralnie z murem. W jego ocenie spowodowało to brak właściwego podparcia belek i stropów.