"Jeden z elementów polskiej strategii wewnątrz UE jest taki, że UE nie powinna iść do przodu (z polityką klimatyczną) bez oglądania się na międzynarodowe negocjacje, że potrzebujemy najpierw międzynarodowego porozumienia i dopiero wtedy możemy patrzeć na własną politykę. Pytanie, czy Polska gości szczyt klimatyczny jako część (swojej) strategii w Europie, czy rzeczywiście w celu poczynienia postępu w negocjacjach międzynarodowych" - mówił dyrektor Climate Action Network Europe (CAN) Wendel Trio.
Brał on udział we wtorek w konferencji organizowanej przez brukselski think tank European Policy Centre (EPC), przed listopadowym szczytem klimatycznym ONZ w Warszawie (COP-19).
Trio dodał, że są obawy, że "jeśli Polska może ograniczyć postęp (w polityce klimatycznej) na poziomie międzynarodowym, wtedy automatycznie będzie miała argument, by ograniczyć postęp na poziomie UE". Zaznaczył, że nie są to wątpliwości jego organizacji, ale słyszy takie komentarze od innych państw członkowskich i "ludzi wewnątrz Komisji (Europejskiej)". Doniesień tych nie chciała skomentować KE.
24 października brukselski tygodnik "European Voice" w specjalnym dodatku pisał, że "Polska nie jest w pojęciu wszystkich idealnym gospodarzem tegorocznych międzynarodowych negocjacji w sprawie zmiany klimatu". Dodał, że Polska jest postrzegana przez inne kraje UE jako "zawada" na drodze do większych ambicji klimatycznych UE. Przypomniano, że w mandacie negocjacyjnym na COP-19 UE nie zaoferowała większej redukcji emisji CO2 ponad obowiązujące 20 proc. do 2020 r. "Niektórzy ministrowie chcieli jednostronnego zwiększenia (tylko przez UE) celu do 30 proc., by wyzwolić większe ambicje ze strony innych krajów, ale Polska zawetowała ten pomysł" - napisał tygodnik. "EV" wypomniał też, że równolegle ze szczytem klimatycznym organizowany jest szczyt węglowy w budynku Ministerstwa Gospodarki i że będzie on nosił logo COP-19.
Wiceminister środowiska Beata Jaczewska, która także brała udział w konferencji EPC, zaznaczyła w rozmowie z PAP, że "Polska od początku podnosi, iż najważniejsze jest podpisanie nowego globalnego porozumienia klimatycznego (...), które ma obejmować wszystkich i z którym Unia Europejska ma się odnaleźć ze swoimi politykami wewnętrznymi".
"To jest nasza narracja od dawna, więc nasza decyzja o organizacji szczytu jest naturalną konsekwencją tego podejścia" - powiedziała.
"Czy jest jakaś ukryta agenda? Bardzo łatwo jest Polskę krytykować i zarzucać, że ma ukrytą agendę. Gdybyśmy ją mieli, nie zaprosilibyśmy kolegów z Peru czy z Francji, czyli dwóch następnych prezydencji (szczytów COP) i nie współpracowalibyśmy już od kilku miesięcy, przygotowując wspólną koncepcję pracy" - zaznaczyła. Dodała, że taka współpraca jest konieczna, by przygotować się do COP w Paryżu w 2015 r., gdzie ma być podpisana międzynarodowa umowa klimatyczna. Zaznaczyła, że bez głębszej analizy m.in. cen energii w Polsce, zamożności społeczeństwa i konkurencyjność przemysłu łatwo jest Polskę wskazać jako tego, który nie chce zmian. "To jest niesprawiedliwe i nieprawdziwe" - podkreśliła.
Ministrowie ds. energii i zmian klimatycznych 13 państw UE wezwali w poniedziałek do przyjęcia przez Unię ambitnych celów klimatycznych na 2030 r., przedstawienia ich na światowym szczycie klimatycznym w 2014 r. oraz do reformy ETS - systemu handlu emisjami CO2.
Jaczewska pytana o to, czy nowe cele klimatyczne UE na 2030 rok powinny pojawić się przed COP w Paryżu, odparła: "na pewno nie ma takiej potrzeby w Warszawie (na szczycie)". Jej zdaniem także sekretarz generalny ONZ Ban-Ki Moon, który wezwał do deklaracji ws. obniżania emisji CO2 na szczycie klimatycznym w 2014 r., "rozumie, że nie wszyscy będą gotowi do przedstawienia celów redukcji CO2 we wrześniu 2014 r." i że chodzi bardziej o "spektrum ambicji".
W opinii wiceminister w 2015 r. UE powinna mieć przygotowane "widełki" swojej oferty i koszt zwiększania celu klimatycznego. "UE nie może dwa lata wcześniej określać swojego celu. To taktyka negocjacyjna, która się nie sprawdza od wielu lat" - powiedziała dziennikarzom.
Tymczasem Isaac Valero-Ladron, rzecznik unijnej komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard powiedział PAP, że plan jest taki, by przedstawić "pakiet klimatyczny i zawarty w nim cel" redukcji emisji CO2 na początku przyszłego roku, czyli w styczniu. Propozycję KE będą musiały jeszcze zatwierdzić kraje UE i Parlament Europejski.