Na przepisy wprowadzające system kaucyjny w Polsce trzeba było długo czekać. Prace legislacyjne trwały przeszło trzy lata. Wydawało się więc, że są może nie idealne, ale dobre, bo to jednak wielowątkowa regulacja. A ich wdrożenie w życie to już będzie bułka z masłem i 1 stycznia 2025 r. system ruszy bez większych problemów. Tymczasem wyszło jak zwykle. Szybko okazało się, że nowelizacja ustawy opakowaniowej jest dziurawa jak sito i jej przełożenie na polską rzeczywistość nie jest wcale takie proste. Co z opakowaniami po mleku? Z butelkami po piwie? Z podatkiem VAT?  Zwrotem kaucji sklepom? Stacjami benzynowymi? Gdzie sklepy mają przechowywać butelki, które przynieśli ich klienci? Mnożyły się kolejne pytania, na które projektowane przepisy nie odpowiadały.

Dla wszystkich szybko stało się jasne, że system kaucyjny nie jest dopracowany i w takim kształcie nie może ruszyć od 1 stycznia 2025 r., bo będzie to prawdziwa katastrofa. Apele organizacji przedsiębiorców były liczne i szybkie. Z pewnością więc problemy związane z systemem kaucyjnym równie szybko docierały do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

I co mamy? Nowelę na ostatnią chwilę. 1 stycznia tuż tuż, a Sejm uchwala przepisy przesuwające datę wejścia w życie systemu kaucyjnego teraz, w końcówce listopada.  Czy tak powinno to wyglądać? Oczywiście, że nie. Było wystarczająco dużo czasu, by dopracować system na starcie. Było też wystarczająco dużo czasu, by odpowiednio wcześnie przygotować projekt przesuwający datę jego wejścia w życie. A tak mamy, co mamy. Niepewność. Czy uda się przesunąć datę wdrożenia na czas? Czy może na początku roku niby system kaucyjny wejdzie w życie, ale wszyscy będą czekać na przepisy odraczające ten termin? To zbyt ważna regulacja i dotycząca zbyt wielu podmiotów, aby pozwalać sobie na tak rażącą legislacyjną prowizorkę.