Trybunał Sprawiedliwości UE zajował się sprawą z Bułgarii. Mężczyzna kupił używany zegarek za pośrednictwem internetowej platformy. Gdy go odebrał, uznał, że nie odpowiada on właściwościom wskazanym w ogłoszeniu sprzedaży i zażądał rozwiązania umowy. To, czy sprzedawca jest przedsiębiorcą będzie musiał zbadać sąd krajowy.
Spór o status sprzedawcy
Sprzedawca, Evelina Kamenova, odmówiła przyjęcia towaru i zwrotu zapłaconej kwoty. Konsument złożył więc skargę do bułgarskiej komisji ds. ochrony konsumentów (KOK). Komisja stalił, że 10 grudnia 2014 r. E. Kamenova opublikowała na platformie pod pseudonimem „eveto-ZZ” jeszcze osiem ogłoszeń sprzedaży różnych produktów. Na tej podstawie uznała, że jest przedsiębiorcą, który popełnił wykroczenie administracyjne. Zdaniem urzędu w żadnym z ogłoszeń Kamenova nie podała nazwy i adresu przedsiębiorcy oraz adresu poczty elektronicznej , całkowitej ceny produktu wystawionego na sprzedaż, wszystkich ceł i podatków, warunków płatności, dostawy i wykonania, nie poinformowała o prawie konsumenta do odstąpienia od umowy, terminie i procedurze skorzystania z tego prawa oraz informacji o istnieniu z mocy prawa gwarancji zgodności produktów z umową sprzedaży. Urząd nałożył więc na nią karę. Kamenova nie zgadzała się z decyzją KOK i zaskarżyła ją do sądu. Podkreślała, że nie jest „przedsiębiorcąˮ. Sąd administracyjny w Warnie nabrał wątpliwości i zapytał TSUE, czy osoba, która publikuje na stronie internetowej względnie dużą liczbę ogłoszeń sprzedaży przedmiotów o znacznej wartości, może być zakwalifikowana jako „przedsiębiorca” w rozumieniu dyrektywy 2005/29/WE dotyczącej nieuczciwych praktyk handlowych.
Cena promocyjna: 103.2 zł
|Cena regularna: 129 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Nie każdy sprzedawca to przedsiębiorca
TSUE w wyroku z 4 października 2018 r. nie odpowiedział wprost. Wskazał, że sąd krajowy musi sam zbadać, czy osoba fizyczna wystawiająca na sprzedaż kilka przedmiotów robi to w związku z jej działalnością handlową, gospodarczą, rzemieślniczą lub wolnym zawodem” albo w imieniu lub na rachunek przedsiębiorcy. Dodał, że znaczenie i zakres pojęcia „przedsiębiorcy” należy określić w odniesieniu do pojęcia „konsumenta”, które oznacza każdą jednostkę, która nie działa w ramach działalności gospodarczej czy wykonywania zawodu. Sąd krajowy musi więc zweryfikować w szczególności, czy sprzedaż była dokonywana w sposób zorganizowany, czy miała charakter regularny lub cel zarobkowy, czy oferta dotyczy ograniczonej liczby produktów, a także zbadać status prawny i wiedzę techniczną sprzedawcy. Trybunał stwierdził, że osoba fizyczna, która publikuje na stronie internetowej jednocześnie określoną liczbę ogłoszeń oferujących do sprzedaży produkty nowe i używane, powinna zostać zakwalifikowana jako „przedsiębiorca” wyłącznie, gdy działa ona w celach związanych z jej działalnością handlową, gospodarczą, rzemieślniczą lub wykonywaniem wolnego zawodu. E. Kamenova mogła bowiem równie dobrze jednorazowo wystawić na sprzedaż kilka używanych rzeczy.
Zadanie dla sądów
- Sądy krajowe będą musiały w każdej sprawie dokonywać indywidualnej oceny, czy dany ,,sprzedawca” jest konsumentem czy przedsiębiorca - ocenia Dariusz Zdrzalik, radca prawny. Dlatego trudno jest jednoznacznie określić jaki będzie wpływ orzeczenia na praktykę. - Po pierwsze, orzeczenie wskazuje wyłącznie przykładowe znamiona, które umożliwią zakwalifikowanie kogoś za przedsiębiorcę. Wykaz ten nie jest ani wyczerpujący, ani wyłączny. W konsekwencji wystąpienie jednej lub kilku cech może nie być wystarczające do uznanie kogoś za przedsiębiorce - podkreśla Dariusz Zdrzalik. - Choć jednorazowa sprzedaż ograniczonej ilości produktów nawet związanych z działalnością sprzedawcy, nie powinna skutkować uznaniem go za profesjonalnego sprzedawcę zwłaszcza, gdy sprzedaje produkt używany, np. fotograf swój stary sprzęt.
Wyrok TSUE z 4 października w sprawie C-105/17