Damian Nartowski, radca prawny, partner w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski, pracuje w imieniu poszkodowanego obligatariusza nad pozwem przeciwko Skarbowi Państwa. Wkrótce kancelaria złoży go do sądu. Pierwotnie zarzucano w nim opóźnienia w implementacji unijnych przepisów. Po upublicznieniu raportu NIK poszerzono go o argumenty wskazujące na zaniechania organów państwa.
Raport skłonił też Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack do zebrania osób, które nie prowadzą jeszcze sporu, a chciałyby pozwać SP. - Po przeanalizowaniu raportu NIK "Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack S.A." (www.obligatariusze.pl) wspólnie z wybraną renomowana kancelaria z którą współpracuje doszło do przekonania, że osoby poszkodowane w aferze GetBack mogą wystąpić z pozwem przeciwko Skarbowi Państwa – Komisji Nadzoru Finansowego domagając się straconych kwot - mówi Artiom Bujan ze Stowarzyszenia. Czy to będzie pozew grupowy - by go złożyć wystarczy znaleźć 10 osób. - W naszej ocenie pozew grupowy będzie bardziej czasochłonny oraz dłużej trwał od pozwu w formie współuczestnictwa formalnego tzw. hybrydowego - mówi Artiom Bujan. Nad znalezieniem chętnych do grupy zastanawia się też kancelaria Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy, która już prowadzi pięć postępowań grupowych, m.in. przeciwko bankom: Millennium, Santander i Alior, a także w sprawie Amber Gold. W tzw. aferze GetBack poszkodowanych jest 9 tys. osób.
Czytaj więcej: NIK uderza w KNF za aferę GetBack >>
To Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność
Damian Nartowski zwraca uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze dystrybucja obligacji w znacznej mierze była prowadzona po upływie terminu implementacji dyrektywy MIFID II, na co także zwróciła uwagę NIK, ale niezgodnie z jej zasadami. Jej przepisy miały być wdrożone do 3 lipca 2017 roku, a stosowane od 3 stycznia 2018 roku. Dzięki nim propozycję nabycia obligacji korporacyjnych mogliby otrzymać tylko świadomi klienci wiedzący, że są one obarczone dużym ryzykiem.
NIK zauważa, że dyrektywę wdrożono o 108 dni za późno, zrobiono to dopiero nowelizacją z 1 marca 2018 r. ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, która co do zasady zaczęła obowiązywać dopiero 21 kwietnia 2018 roku. NIK podkreśla, że wcześniejsze obowiązywanie tych przepisów mogło ograniczyć sprzedaż inwestorom detalicznym obligacji GetBack albo ułatwić dochodzenie roszczeń im roszczeń. Damian Nartowski uważa jednak, że standardy ochrony wynikające z dyrektywy należało stosować względem klientów, co znajduje potwierdzenie w orzecznictwie. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyrokach z 15 czerwca 2018 r. (sygn. I CSK 491/17) oraz z 8 września 2017 r. (sygn. II CSK 845/16).
To jest jednak tylko jeden argument przeciwko Skarbowi Państwa. Kolejne daje raport NIK. – Organy państwa pomimo wiarygodnych sygnałów o nieprawidłowościach nie podjęły żadnych kroków, które mogłoby powstrzymać realizowane emisje, przez co cały czas był prowadzony proces dystrybucji obligacji. Kolejne osoby zaś narażane były na dokonanie ryzykownej inwestycji, której nie podjęłyby przy uzyskaniu pełnej, rzetelnej informacji o produkcie. Pociągnięcie do odpowiedzialności Skarbu Państwa, to szansa nie tylko dla obligatariuszy nabywających produkt bez „pośrednika” (np. banku), ale także dla osób, które pozwać pośrednika lub zamierzają go pozwać, lecz ten „pośrednik” może okazać się niewypłacalny – tłumaczy Damian Nartowski. Obligacje sprzedawał głównie Idea Bank, dla którego KNF powołała kuratora.
Zbigniew Drzewiecki, adwokat i partner zarządzający kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy uważa, że są duże szanse na wywalczenie odszkodowania od SP. A jego kancelaria po dogłębnym przeanalizowaniu raportu NIK nie wyklucza przygotowania pozwu grupowego.
Czytaj w LEX: Dochodzenie roszczeń w postępowaniu grupowym >
Co zarzuca NIK, co mogą wykorzystać obligatariusze
Według NIK kontrola w GetBack była spóźniona. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego posiadał informacje wskazujące na wysoce agresywny model działania spółki na rynku wierzytelności, otrzymywał także inne sygnały uzasadniające podjęcie czynności inspekcyjnych. Już w opinii do sprawozdania finansowego za 2014 r. biegły rewident zwracał uwagę na niepewność danych finansowych dotyczących wyceny pakietów wierzytelności. Kolejne sygnały, objęte tajemnicą zawodową, pojawiały się w II i III kwartale 2017 r. Według NIK powinny być one przesłanką do podjęcia działań nadzorczych i kontrolnych już w III kwartale 2017 r., które powinny przełożyć się na zmniejszenie skali emisji obligacji i narażenia inwestorów na straty.
– Sprawa ta jest bardzo zbliżona do sprawy Amber Gold, w której prowadzimy już mocno zaawansowane postępowanie grupowe – tłumaczy mec. Drzewiecki. W sprawie Amber Gold to prokuratura nie podjęła w określonym terminie działań, do których była zobowiązana. Gdyby je wykonała, w mediach pojawiłaby się informacja że Amber Gold to piramida finansowa, a wiele osób nie wpłaciłoby pieniędzy. Pozew w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie w marcu 2015 r., wyrok w pierwszej instancji powinien zapaść w tym roku.
– Podobieństwa między obiema sprawami są ogromne. W sprawie GetBack, co potwierdza raport NIK, to KNF nie wywiązała się ze swoich obowiązków. Gdyby to zrobiła, to w przestrzeni publicznej pojawiłaby się informacja, że spółka nie jest wiarygodna i inwestorzy nie kupiliby jej obligacji. W szczególności mówimy o ostatnim okresie 2017 roku. W tym czasie spółka prowadziła ożywioną działalność, powstały gigantyczne szkody, mimo że KNF miała już sygnały o nieprawidłowościach – tłumaczy mec. Drzewiecki. Dlatego jego zdaniem poszkodowani mogą domagać się w pozwie o zapłatę przeciwko Skarbowi Państwa odszkodowania za zaniechania KNF. Szkodą są wpłacone i utracone pieniądze, wraz z odsetkami.
Plusy i minusy pozwania Skarbu Państwa
Beata Komarnicka-Nowak, radca prawny, partner w Komarnicka Korpalski Kancelaria Prawna uważa jednak, że najskuteczniejszą droga jest pozwanie banku, który oferował niezgodnie z prawem obligacje. Po pierwsze jej zdaniem trudno będzie udowodnić odpowiedzialność KNF, bo reakcja organów nie tylko w Polsce, zwykle jest spóźniona. Po drugie jej zdaniem pozew grupowy oznacza bardzo długą batalię. – Po latach tkwienia w sądach z pozwem grupowym w sprawie kredytów frankowych, wiem, że ustawa o pozwach grupowych nie działa. Jak pójdziemy tą ścieżką, to nie wiemy, kiedy się ona skończy – mówi Beata Komarnicka-Nowak.
Zbigniew Drzewiecki wskazuje jednak, że doświadczenie ich kancelarii są inne, np. jeden z pozwów przeciwko bankowi Millennium do sądu trafił w czerwcu 2014 roku, a ustalenie grupy nastąpiło na początku stycznia 2019 roku. Mecenas Drzewiecki zwraca uwagę na inny aspekt sprawy, a mianowicie trudną sytuację finansową podmiotów uczestniczących w aferze. Spółka GetBack jest w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, a Polskiemu Domowi Maklerskiemu cofnięto zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej. - Problemy finansowe tych podmiotów to dodatkowy argument za dochodzeniem roszczeń od Skarbu Państwa - uważa mec. Drzewiecki.
Jeszcze inaczej na sprawę patrzy Damian Nartowski, który uważa, że można nawet równolegle prowadzić dwie sprawy, jedną przeciwko bankowi, a drugą Skarbowi Państwa (albo pozwać oba podmioty w jednym procesie). W ogłoszeniu Stowarzyszenie szuka jednak tylko osób, które nie pozwały banku - dlaczego nie wiadomo.
- Jeden proces nie wyklucza drugiego, bo moim zdaniem oba podmioty są odpowiedzialne solidarnie. Solidarność ta nazywana jest nieprawidłową (in solidum). Polega na tym, że wierzyciel może domagać się od co najmniej dwóch podmiotów tego samego świadczenia, np. zapłaty, jednakże z dwóch różnych podstaw prawnych. Po uzyskaniu korzystnego wyroku wierzyciel może podjąć decyzję, który z dłużników ma zaspokoić jego należność. Nie musi działać względem wszystkich dłużników, może wybrać jednego, który aktualnie najlepiej rokuje w zakresie wypłacalności. Wyegzekwowanie należności (np. odszkodowania pieniężnego) od jednego z odpowiedzialnych za szkodę podmiotów, oznacza, że ten podmiot, który zapłacił może kierować roszczenia regresowe wobec drugiego. Przykładowo, jeśli nie da się nic ściągnąć od Idea Bank, jedynym wypłacalnym dłużnikiem, niezwykle wiarygodnym, będzie Skarb Państwa. Dlatego nie widzę realnych przeszkód w prowadzeniu dwóch postępowań czy pozwaniu obu podmiotów naraz – tłumaczy mec. Nartowski.
Z kolei mec. Drzewiecki wskazuje też, że w przypadku postępowania grupowego znacznie zmniejszają się koszty. Niższe są zarówno opłaty sądowe - grupa może być również całkowicie z nich zwolniona, jak i o wynagrodzenie pełnomocnika – rozkłada się na uczestników grupy. W przypadku spraw indywidualnych już sama opłata sądowa może stanowić barierę. Wynosi 5 proc. spornej kwoty, o ile przekracza ona 20 tys. zł. Nawet NIK w raporcie zauważa, że w sprawie GetBack wysokość opłaty sądowej może być zatem znaczna i wynosić często np. kilkanaście tysięcy złotych.
Historia wzrostu i upadku spółki GetBack
Do marca 2018 r. spółka GetBack S.A. była jedną z najszybciej rozwijających się firm w branży finansowej i istotnym uczestnikiem rynku obrotu wierzytelnościami. W lipcu 2017 r. akcje spółki trafiły na Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie, 16 kwietnia 2018 r. obrót akcjami i obligacjami został zawieszony, a inwestorzy zostali pozbawieni możliwości odzyskania środków. 2 maja 2018 r. spółka złożyła wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego w formie przyspieszonego postępowania układowego. Zgromadzenie wierzycieli 22 stycznia 2019 r. przegłosowało zawarcie układu, zgodnie z którym wierzytelności niezabezpieczone mają zostać spłacone tylko w części wynoszącej 1/4 ich wartości nominalnej, w 16 ratach rozłożonych na osiem lat. To oznacza, że z zainwestowanych 100 tys. obligatariusz odzyska 25 tys. zł w 16 ratach po 1562,50 zł. Szacuje się, że ponad 9 tys. obligatariuszy nie odzyska zainwestowanych pieniędzy. To oni powinni być zainteresowani pozwaniem Skarbu Państwa.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.