Lekarze i naukowcy nie mają wątpliwości, że należy podjąć wszelkie kroki, by zmniejszyć liczbę zarażonych koronawirusem. Miało temu służyć również zamknięcie siłowni i basenów. Na basenach niebezpieczeństwo stanowią np. wspólne szafki czy przebieralnie. Na siłowniach  głębokie oddychanie podczas wysiłku sprzyja roznoszeniu się wirusa. Na rządowej stronie o koronowirusie czytamy, że siłownie i baseny mają zakaz działania, z wyłączeniem jedynie obiektów przeznaczonych dla sportu wyczynowego. Tyle, że z przepisów rozporządzenia nic takiego nie wynika. Prawnicy nie mają wątpliwości, że na ich podstawie branża fitness może działać, choć na nieco zmienionych zasadach.

 

Kto może korzystać z siłowni i basenów

W obu strefach: żółtej i czerwonej zgodnie z par. 6 rozporządzenia w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii  od 17 października zawieszona została działalność basenów, aquaparków i siłowni przez przedsiębiorców, z wyłączeniem tych w podmiotach leczniczych przeznaczonych dla pacjentów oraz tych przeznaczonych dla osób uprawiających sport w ramach współzawodnictwa sportowego oraz zajęć sportowych lub wydarzeń sportowych, a także studentów i uczniów – w ramach zajęć na uczelni lub w szkołach. Zatem w samym przepisie nie ma mowy o sporcie wyczynowym. 
- Informacja zamieszczona na rządowej stronie internetowej, wskazująca, że chodzi wyłącznie o obiekty przeznaczone do sportu wyczynowego, wprowadza w błąd. Nic podobnego nie wynika z  rozporządzenia - ocenia dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. I dodaje, że z siłowni, basenów, kluby i centra fitness mogą być otwarte.  - Może korzystać z nich każda osoba chcąca uprawiać sport, choć pod pewnymi - dodaje. By wiedzieć dlaczego, trzeba ustalić, co oznacza sport, rywalizacja sportowa i zajęcia sportowe.

Brak definicji legalnych otwiera furtkę do działania siłowni

Zgodnie z art. 2 ustawy o sporcie, za sport uważa się wszelkie formy aktywności fizycznej, które przez uczestnictwo doraźne lub zorganizowane wpływają na wypracowanie lub poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej, rozwój stosunków społecznych lub osiągnięcie wyników sportowych na wszelkich poziomach. Za sport uważa się również współzawodnictwo oparte na aktywności intelektualnej, którego celem jest osiągnięcie wyniku sportowego. - Zatem jadąc rowerem, biegając na bieżni czy pływając, uprawiamy sport - tłumaczy Jakub Kowalski, radca prawny, wspólnik w Kancelarii Radców Prawnych Mirosławski, Galos, Mozes. 

Ani wspomniana ustawa, ani rozporządzenie, nie zawierają jednak definicji legalnej zajęć sportowych i współzawodnictwa sportowego. W takich przypadkach prawnicy odwołują do definicji językowej. Rywalizacja sportowa to rywalizacja grupy osób o pierwszeństwo w jakiejś dyscyplinie, także sportowców amatorów. Dla prowadzenia współzawodnictwa nie trzeba więc działać w związku sportowym.
- Nie brakuje przykładów współzawodnictwa poza ramami polskich związków sportowych - tłumaczy mec. Kowalski . - Dla przykładu, zawodowe walki bokserskie są organizowane poza ramami Polskiego Związku Bokserskiego, pod egidą prywatnych organizatorów (w tym międzynarodowych federacji bokserskich). Podobnie jest z popularnymi biegami, których nie organizuje Polski Związek Lekkiej Atletyki , czy turniejami firmowymi - dodaje. Można nawet uznać, że rywalizacja pomiędzy dwiema osobami na bieżni, które np. sprawdzają swoje wyniki w jednej z popularnych aplikacji, spełnia już definicję współzawodnictwa. Warto dodać, że rozporządzenie też mówi, że w takich zajęciach lub współzawodnictwie może brać udział nie więcej niż 250 uczestników jednocześnie, nie licząc osób zajmujących się obsługą wydarzenia. Współzawodnictwo to jednak nie jedyny sposób na otwarcie sal do ćwiczeń.

 

Cena promocyjna: 58.64 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Zajęcia sportowe pod okiem trenera

Zajęcia sportowe też nie mają legalnej definicji. - Według znaczenia przyjętego w naszym języku musi to być aktywność zorganizowana przez kogoś dla osób uprawiających sport, prowadzona czy koordynowana w czasie rzeczywistym - mówi dr Małecki. - Wyklucza to więc możliwość chodzenia na siłownię czy basen „z wolnej stopy”, tak jak przed wprowadzeniem obostrzeń (wejście i wyjście z basenu czy siłowni o dowolnej godzinie). Wymagany jest więc udział trenera/opiekuna, który ma pieczę nad osobą lub osobami uprawiającymi sport w ramach określonych zajęć - dodaje. W praktyce trzeba zorganizować zajęcia grupowe lub indywidualne pod okiem trenera. Dr Aneta Sieradzka, partner w kancelarii Sieradzka & Partners podkreśla, że ważne jest, nie tylko, aby zajęcia te prowadził trener, ale by to robił według jakiegoś konkretnego planu czy harmonogramu. - To  powinno być przez siłownię udokumentowane (plan, lista uczestników) na wypadek kontroli.  Wówczas taka forma działalności jest prawnie dopuszczalna - mówi.

Crossfit poza obostrzeniami

Świetnym przykładem pokazującym, jak połączyć zajęcia ze współzawodnictwem jest popularny ostatni crossfit, który zdaniem prawników, bez zmian w regulaminie, może nadal funkcjonować. Jest to system treningowy, ale także dyscyplina sportowa, która ma nawet swoje mistrzostwa świata. Zmierza do rozwijania maksymalnej sprawności fizycznej oraz testowania jej poziomu. Ćwiczenia siłowe, gimnastyczne oraz wydajnościowe wykonywane są w tzw. boxach, które nie przypominają wyglądem klasycznej siłowni.  - Uczestnicy zajęć wykonują trening określony przez trenerów prowadzących klub, według plany, a ponadto mają testy sprawdzające ich postępy, a zatem spełniają przesłanki z rozporządzenia dopuszczające ich działalność - uważa Łukasz Mróz, radca prawny. Zatem czytając przepisy nie doszło do zamknięcia branży fitness. -  Wprowadzono jedynie wymóg innego zorganizowania ich bieżącej działalności - podkreśla dr Małecki. Tyle, że rząd komunikuje to inaczej.

Czy trzeba otworzyć branżę i jak to zrobić

Przeciwko zamknięciu siłowni i basenów zaprotestowała branża fitness, a także rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Przedstawiciele resortu rozwoju spotkali się z branżą w poniedziałek, 19 października. Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, zapewniła, że resort będzie starał się możliwie szybko odmrozić branżę fitness oraz dostęp do basenów i aquaparków, ale przy zachowaniu zwiększonego niż do tej pory poziomu bezpieczeństwa sanitarnego. Przedstawiciele branży fitness chcą, aby to się stało już 24 października. Może  jednak obowiązujące przepisy plus szczegółowe wytyczne dla branży, dotyczące zachowania odległości, liczby klientów na metr kwadratowy, wentylacji pomieszczeń i dezynfekcji urządzeń będą wystarczające.  - Z punktu widzenia bezpieczeństwa nie ma znaczenia, czy na siłowni są zajęcia czy indywidualni ćwiczący. Ważne jest, ilu ich jest i jaka między nimi interakcja. Patrząc z tego punktu widzenia w ogóle nie rozumiem, dlaczego na celownik trafiły właśnie siłownie i kluby fitness, chyba tylko w ramach strategii "zostań w domu". Zaczyna się utrudniać bardziej dbanie o kondycję i zdrowie niż np. o zakupy - mówi mec. Kowalski. Dr Sieradzka podkreśla, że ponadto ustawodawca nie może bezprawnie pozbawiać obywateli prawa do ochrony zdrowia. - Zamknięcie siłowni i basenów czyli zakaz prowadzenia określonej działalności gospodarczej w drodze rozporządzenia bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego jest bezprawny i niezgodny z Konstytucją - podkreśla. Branża już przygotowała szczegółowe wytyczne dla funkcjonowania siłowni, klubów fitness, pływalni, które jej zdaniem pozwolą zwiększyć bezpieczeństwo pracowników oraz klientów, zminimalizować ryzyka zakażenia, ograniczyć liczbę kontaktów podczas ćwiczeń.

Zamknięcie branży uruchomi efekt domina

Arkadiusz Pączka, zastępca Dyrektora Generalnego Pracodawców RP, wskazuje, że zamknięcie branży uruchomi w gospodarce efekt domina. - Pozbawi ją możliwości obsługi kredytów czy leasingu, branża finansowa może stracić co najmniej kilkaset milionów złotych. Problemy będzie miała branża nieruchomości - 95 proc. klubów korzysta z wynajmowanych lokali. Branża fitness to również przychody dla miast i państwowych spółek. W grę wchodzą więc prąd i woda oraz podatek od nieruchomości. Kluby na ten cel rocznie przeznaczają ponad 200 mln zł - tłumaczy.