– W ostatnich latach sektorem, który miał z zadłużeniem wielkie problemy, była branża budowlana, a więc firmy, które zaangażowały się w rozbudowę infrastruktury w Polsce: dróg, stadionów, dworców – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Mirosław Sędłak, doradca zarządu Krajowego Rejestru Dłużników. – Mieliśmy długą listę upadłości. Problem trwa właściwie do dzisiaj.
Z danych KRD wynika, że zadłużenie firm budowlanych w sierpniu br. wynosiło 1,23 mld zł i nadal rośnie (w ciągu roku o 136 mln zł). 83 proc. firm z tej branży narzeka na problemy z terminowym odzyskiwaniem należności. Ponad 30 proc. faktur jest przeterminowanych, a średni czas spłaty to prawie 5 miesięcy. W KRD widniało w sierpniu blisko 31 tys. firm z sektora budowlanego.
Jak podkreśla Sędłak, sytuacja w poszczególnych branżach zależy od wielu czynników, m.in. sytuacji w krajowej gospodarce lub uwarunkowań zewnętrznych, jak embargo czy ceny na światowych rynkach.
– Innymi wrażliwymi branżami są rolnictwo, które bardzo mocno odczuło embargo na eksport do Rosji produktów żywnościowych, oraz górnictwo. Jedną z przyczyn jej złej kondycji jest to, że ceny węgla na światowych rynkach są obecnie najniższe od bardzo wielu lat – zauważa Mirosław Sędłak.
Jednak ostatnie dane dotyczące skali zatorów płatniczych w kraju są optymistyczne. Wartość Indeksu Należności Przedsiębiorstw Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej oraz Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce, odzwierciedlającego poziom zatorów płatniczych w gospodarce, po raz drugi w siedmioletniej historii przekroczyła poziom 90 pkt.
W trzecim kwartale 44,3 proc. osób prowadzących firmy zadeklarowało, że ma coraz mniejsze problemy z regulowaniem płatności przez kontrahentów lub nie występują one wcale. Tylko 10,7 proc. wskazało, że problem zadłużenia narasta.
Jednym z niepokojących objawów jest wzrost liczby firm, które nie mogą się doczekać spłaty ponad połowy wystawionych faktur. W niektórych przypadkach zatory to tylko forma kredytowania – firmy, które same czekają na wpływy od klientów, zwlekają z płatnościami dla swoich partnerów biznesowych. Czasami oznacza to jednak poważny problem, a pieniądze mogą być trudne do odzyskania.
– Niestety, nie ma dziś bazy, w której można by było dowiedzieć się, czy dana firma płaci regularnie różnego rodzaju podatki, w tym VAT, czy też nie. Gdyby można było to weryfikować, znacznie poprawiłoby to płynność obrotu w gospodarce i nie powodowałoby zwiększenia zatorów płatniczych – mówi Mirosław Sędłak. – Gdyby przedsiębiorca miał możliwość sprawdzenia swojego kontrahenta pod tym kątem przed nawiązaniem współpracy, nie narażałby się na ewentualne straty.
Sytuacja może ulec zmianie, bo zarówno poprzedni minister finansów Mateusz Szczurek, jak i Prawo i Sprawiedliwość zapowiadali utworzenie tego typu rejestru.
– Dla dobra obrotu gospodarczego powinna istnieć możliwość w miarę łatwego dostępu do informacji na temat tego, czy dany przedsiębiorca płaci podatki i ZUS za swoich pracowników. Skoro nie stać go na opłaty za ZUS, to tym bardziej nie będzie go stać na płacenie drugiemu kontrahentowi za dostarczone mu usługi czy towary – podkreśla doradca zarządu Krajowego Rejestru Dłużników.