Najpierw w styczniu do łamania obostrzeń zachęcali inicjatorzy akcji #Otwieramy. Potem było odmrożenie, ale w marcu rząd znowu zakazał prowadzenia działalności i na początku milczał o pomocy dla firm. Dopiero później pojawiły się propozycje rozszerzania tarczy branżowej i umorzenia subwencji z tarczy finansowej 1.0 dla tych objętych tarcza 2.0. Wiele firm twierdzi, zwłaszcza  branżach zamkniętych od października, jak restauracje czy siłownie, że ta pomoc nie pozwoli im przetrwać.

Dlatego szukają luk w prawie, które pozwolą im ominąć obostrzenia. W ich ślady idą właściciele sklepów w galeriach handlowych i salonów kosmetycznych. Nie boją się, bo zgodnie z  wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu z 27 października 2020 r. (sygn. II SA/Op 219/20) bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej rząd nie może zakazać określonych zakresów działalności. Zakaz prowadzenia działalności dyktowany aktami wykonawczymi ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi jest bezprawny. Tym samym żaden mandat wystawiony przez policję oraz sanepidowska kara administracyjna nie ma prawa dojść ostatecznie do skutku. Tyle, że sanepid znalazł na nich sposób. Zamyka natychmiast lokale za stwierdzenie naruszenia wymagań higienicznych i zdrowotnych, które spowodowały bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia.

 

Targowisko przed galerią

W Zamościu i Krośnie właściciele zamkniętych sklepów rozstawili namioty przed galeriami. – Trzeba iść do przodu! Nie chodzi o to, by robić to wbrew komukolwiek, ale by utrzymać firmę, miejsca pracy i zapewnić klientom bezpieczny dostęp do naszych sklepów/namiotów. Wstyd to kraść, a dbanie o firmę, miejsca pracy i bezpieczeństwo klientów uważam za cnotę, a nie powód do wstydu! – napisał na swoim Facebooku Tomasz Rzepka, franczyzobiorca z Krosna. Ograniczenia wprowadzone do 18 kwietnia nie obowiązują na targowiskach.

Farbowanie u klientki, strzyżenie na zewnątrz

Lockdown dla branży beauty obowiązuje od 27 marca. Mimo to kto chciał, mógł zadbać o ładną fryzurę czy paznokcie, bo część salonów była otwarta. – Nie zamykaliśmy drzwi od początku wiosennego lockdownu. Policja była codziennie. Mówiliśmy, że działamy, bo bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej rząd nie może zakazać określonych zakresów działalności rozporządzeniem. Po kolejnej wizycie policjant powiedział, że donosi na nas jedna osoba, właściciel konkurencyjnego salonu. I zasugerował, abyśmy zamknęli drzwi i przykleili napisy remont. Skorzystaliśmy z ich rady – opowiada pracownica jednego z salonów urody. Część fryzjerek i kosmetyczek zaczęła też jeździć do klientek, inni wynajęli prywatne mieszkania, w których oferują usługi zaufanym klientom. Tak rośnie szara strefa, której wykrycie jest trudne. Według badań przeprowadzonych przez #BeautyRazem 29 marca – gdy rząd nie zadeklarował jeszcze wsparcia – działało 38,1 proc. salonów, w tym 12,5 proc. mobilnie. 5 kwietnia, tuż po deklaracjach rządu o wsparciu, salony prowadziło 28,7 proc. właścicieli, w tym mobilnie 10,9 proc. – Liczymy, że rządowa rekompensata za lockdown branży beauty pozwoli choć przetrwać okres przestoju. Teraz ważne jest, aby wypłaty trafiły do przedsiębiorców jak najszybciej. Samo spełnienie naszych oczekiwań nie wystarczy. Przedsiębiorcy muszą mieć za co żyć. Należy jak najszybciej odmrozić branżę, bo zakaz jest absurdem. Salony w dzisiejszym reżimie sanitarnym to najbezpieczniejsze miejsca usługowe – mówi Michał Łenczyński, twórca inicjatywy #BeautyRazem.

Zawodnicy, pacjenci, filmowcy legalnie w hotelach

W styczniu w jednym z hoteli we Władysławowie, znajdowało się 300 gości. Byli to szachiści, należący do zgrupowania i rozgrywający mecze w szachy. Wówczas, podobnie jak obecnie, usługi hotelarskie można było świadczyć dla zawodników, trenerów i członków sztabu szkoleniowego korzystających z tych usług w czasie zgrupowań lub współzawodnictwa sportowego. To jeden z 48 wyjątków z rozporządzania. W hotelach legalnie mogą też nocować m.in.: pacjenci i ich opiekunowie, w celu uzyskania świadczenia opieki zdrowotnej w podmiocie wykonującym działalność leczniczą. To oznacza, że hotel ze spa medycznym nie musi być zamknięty, o ile prowadzi działalność leczniczą. Drzwi są też otwarte dla członków ekipy filmowej wykonującej czynności lub świadczący usługi przy produkcji utworu audiowizualnego na planie filmowym.

 

Cena promocyjna: 98.99 zł

|

Cena regularna: 110 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Siłownie pełne zawodników i stypendystów

Do 2 kwietnia z obiektów sportowych, siłowni, klubów fitness mogli korzystać zawodnicy związków sportowych. W efekcie polskie związki: przeciągania liny, pływackie, triahtlonu powiększyły swoje szeregi. - Prawodawca zauważył rosnącą w siłę liczbę kadrowiczów w kadrze narodowej Polskiego Związku Przeciągania Liny i od 2 kwietnia z siłowni mogą korzystać tylko członkowie kadr narodowych, którzy reprezentują związki sportowe w sportach olimpijskich – mówi Jakub Kowalski, radca prawny i wspólnik w Kancelaria Radców Prawnych Mirosławski, Galos, Mozes. Tyle, że Rada Ministrów pozostawiła inną lukę. Z obiektów sportowych mogą też korzystać zawodnicy pobierający stypendium sportowe. By poćwiczyć trzeba podpisać specjalne oświadczenie, że jest się członkiem klubu sportowego pobierającym stypendium sportowe i biorącym udział w zajęciach organizowanych w klubie. Jakich? Różnych, tanecznych, karate, cross-fitt. Stypendia wypłacane są w formie punktów na konto członków klubu. – Syn cały czas ćwiczy karate właśnie dzięki temu, że pobiera stypendium – mówi mieszkaniec Lublina.

Jakub Kowalski zauważa, że cały czas obiekty dostępne są dla zawodników uczestniczących we współzawodnictwie sportowym. - Można przyjść na siłownię po to, aby wziąć udział np. w zawodach podciągania się na drążku. Takie zawody mogą uwzględniać też rozgrzewkę czy rozciąganie po wykonanej próbie. Jednocześnie wszystkie zajęcia crossfitowe mają z definicji charakter współzawodnictwa sportowego (o ponadnarodowym charakterze) w postaci wykonywania tzw. WODa (czyli treningu dnia) na czas lub jak największą liczbę powtórzeń - mówi mec. Kowalski.

Co prawda rząd nie zamknął ośrodków jeździeckich, ale też na wszelki wypadek przygotowują się na obostrzenia. – Właśnie podpisałam umowę dzierżawy konia na którym co sobotę trenuje moja córka. Dzierżawa nie jest zabroniona, a koniem opiekować się trzeba – opowiada mama 10-letniej Zuzi.

Sanepid znalazł sposób na łamiących obostrzenia

Tyle, że wyszukiwanie luk w przepisach rozporządzenia o obostrzeniach może już nie wystarczyć. Adam Niedzielski, minister zdrowia, zapewnił, że osoby nielegalnie świadczące usługi będą ścigane i karane. - To, że ludzie oswajają wirusa nie oznacza, że on staje się mniej groźny. Widzimy, jaka jest sytuacja w szpitalach, to skrajnie nieodpowiedzialne - mówił Niedzielski. Państwowa Inspekcja Sanitarna znalazła sposób na natychmiastowe zamknięcie lokali wykorzystujących luki w przepisach o obostrzeniach. Z informacji w mediach społecznościowych wynika, że w wielu miastach, np. Białymstoku, Łodzi, Ciechocinku Sanepid robi to skutecznie. - W Białymstoku trwa torunée Sanepdiu, który odwiedza kolejne kluby fitness w asyście funkcjonariuszy policji i z trzymanym w dłoni, uprzednio przygotowanym dokumentem nakazującym zaprzestanie prowadzenia działalności – informuje Łukasz Mróz, radca prawny z Białegostoku. Decyzja nakazująca zaprzestanie prowadzenia działalności w obiekcie, wydana jest na podstawie art. 27 ust. 2 i 3 ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej  w związku z jej art. 37 ust. 1 . Zgodnie z art. 27 ust. 2 w razie stwierdzenia naruszenia wymagań higienicznych i zdrowotnych, które spowodowały bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, państwowy inspektor sanitarny nakazuje unieruchomienie zakładu pracy lub jego części (stanowiska pracy, maszyny lub innego urządzenia), zamknięcie obiektu użyteczności publicznej. Co ciekawe ust. 3 z powodów i w trybie określonych w ust. 2 państwowy inspektor sanitarny nakazuje likwidację hodowli lub chowu zwierząt. Zatem Sanepid wykorzystuje wzór decyzji do likwidacji np. hodowli norek. Od decyzji o zamknięciu można się odwołać, ale zgodnie z przepisami podlega ona natychmiastowemu wykonaniu. W efekcie restauracja nie może już nawet sprzedawać posiłków na wynos.

A to nie jedyna konsekwencja złamania zakazów. Jak już pisaliśmy wielokrotnie, takie firmy mogą być pozbawione wszelkiej pomocy publicznej, w tym każdej finansowej, np. zwolnienia ze składek ZUS.