Bon moty są interesujące nie tylko jako fenomen komunikacji społecznej. Mogą mieć też wymiar ekonomiczny, jeżeli stają się atrakcyjne marketingowo. Konsumenci chętnie sięgają po ozdobione zabawnymi powiedzonkami koszulki czy kubki, uznając, że wyrażają one ich osobowość czy upodobania. W takiej sytuacji należy zadbać w pierwszej kolejności o ich rejestrację.

– Co ja sobie za to kupię? Waciki?

– Mój mąż z zawodu jest dyrektorem.

– Tu Ryba, wzywam cię, Akwarium…

– Bo to zła kobieta była

To przykłady cytatów z polskich filmów, które zyskały popularność i weszły do mowy potocznej, najczęściej jako trafne pointy. Niewątpliwie stały się one częścią kultury masowej, ponieważ swoim zasięgiem wykraczają poza język mówiony. Powiedzenia takie określane są jako bon moty. Zgodnie z definicją podaną przez Słownik Języka Polskiego (PWN) bon mot [wym. bą mo] to «zwięzłe, trafne, często dowcipne powiedzenie».

Innym źródłem bon motów są wypowiedzi celebrytów, gospodarzy programów telewizyjnych czy ich gości. Wiele zabawnych, błyskotliwych lub oryginalnych powiedzonek trwale zapisało się w pamięci widzów. Często wykorzystywane są w internetowych memach, reklamach czy nawet jako napisy na koszulkach i innych przedmiotach. Takie „topowe teksty” składają się najczęściej z kilku wyrazów, nierzadko są zaskakujące, wyróżniają się grą słów lub nietypowym ich użyciem. Ich cechą charakterystyczną jest spontaniczność, nie są to zwroty wyreżyserowane, ale powstają pod wpływem sytuacji, często odzwierciedlając osobowość autora. Czasem są rezultatem twórczego wkładu. Czy bon moty korzystają z ochrony prawnej? A jeśli tak, to z jakiej?

Czy bon mot może być utworem?

Niektóre powiedzonka, nawet jeśli składają się z kilku wyrazów, mogą być traktowane jako utwory. Warto jednak wiedzieć, że nie każda taka wypowiedź znanej osoby czy aktora, nawet jeśli zdobędzie ogromną popularność, będzie chroniona prawami autorskimi. Niezależnie od tego, jak bardzo dane powiedzonko jest zabawne, błyskotliwe czy stylistycznie wyrafinowane, musi ono posiadać cechy oryginalności i indywidualności. Trzeba przyznać, że rzadko będziemy mogli zidentyfikować w bon motach przejaw twórczej działalności danej osoby, jeżeli interpretować tę okoliczność w kategoriach prawnych.

Warto przytoczyć rozstrzygnięcie sporu sądowego dotyczącego ciągu słów „Ciemność widzę. Oj. Widzę ciemność” stanowiących pointę filmu reklamowego. W tej sprawie sąd przyznał, że cytowany ciąg słów jest zmodyfikowaną wersją tekstu z filmu „Seksmisja” („Ciemność. Widzę ciemność. Ciemność widzę”), który jednak należy potraktować jedynie jako myśl, ideę przewodnią filmu. Efekt twórczości (scenariusz i wyreżyserowana wypowiedź aktora) zredukowany do krótkiej figury retorycznej jest bowiem na tyle ogólny, że posiada wartość idei. Jako taki, o walorze abstrakcyjnym i ogólnym, nie stanowi przedmiotu prawa autorskiego, gdyż traci cechę oryginalności, a oceny tej nie zmieniają artystyczne walory tekstu (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 5 marca 2004 r., sygn. I ACa 35/04).

Odmawiając ochrony, sąd stwierdził, że z punktu widzenia prawa autorskiego określony ciąg słów powinien tworzyć logiczną całość, zwartość pojęciową, której naturalny związek z jedną, identyfikowaną osobą twórcy jest powszechnie akceptowany. Sąd podkreślił również, że nie tyle wielowyrazowość ciągu słów decyduje o przyznaniu wypowiedzi waloru utworu, ile określona jakościowo całość (chronione są na przykład krótkie limeryki). Co istotne, w ocenie sądu wyłączenie spod działania prawa autorskiego krótkich fragmentów cudzego utworu jest niezbędne. Nie tyle bowiem świadoma parafraza, ile wysokie prawdopodobieństwo nieświadomego posługiwania się taką frazą w innych dziełach usprawiedliwia ograniczenie zakresu działania przepisów prawa autorskiego.

Sąd nie uznał również za utwór zwrotu „Baśka miała fajny biust” użytego w spocie reklamowym piwa Okocim Mocne. Ochrony swojej twórczości domagał się Robert Gawliński, lider zespołu Wilki, któremu przysługują prawa do utworu „Baśka miała fajny biust” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 14 maja 2007 r., sygn. I ACa 668/06). Zdaniem sądu jest to banalny i prosty zwrot językowy, wprawdzie stanowiący fragment piosenki, ale w tym przypadku posłużył on twórcom spotu jako inspiracja. W związku z tym sąd nie dopatrzył się naruszenia praw autorskich i podkreślił, że restryktywne traktowanie ochrony twórczości prowadziłoby do całkowitej izolacji poglądów, braku wymiany myśli i zaniku twórczości odnoszącej się do dzieł powstałych wcześniej, nawiązującej do dorobku kulturalnego.

Bon moty jako dobra osobiste

Warto się zastanowić, czy bon moty można traktować w kategorii dóbr osobistych. Ogólnie rzecz ujmując, dobra osobiste są wartościami niematerialnymi, które dotyczą psychicznej i fizycznej integralności człowieka i są powszechnie uznawane w społeczeństwie za ważne. Ustawodawca wskazuje przykładowo na twórczość naukową i artystyczną. Należy przy tym pamiętać, że dobra osobiste są atrybutem każdej osoby fizycznej, są z nią ściśle związane i niezbywalne. Z tego punktu widzenia byłaby to bardzo atrakcyjna forma ochrony dla autorów bon motów.

W powołanych wyżej sprawach sądowych znalazły się rozważania, które pozwalają pozytywnie zapatrywać się na taką możliwość. Desygnatem dobra osobistego w przypadku bon motów mogłaby być renoma, popularność lub twórczość pojmowana jako proces tworzenia i jego rezultat, który jednak na końcu nie musi mieć charakteru utworu w rozumieniu prawa autorskiego.

Dopuszczając możliwość sięgnięcia po reżim prawny odnoszący się do ochrony dóbr osobistych, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że to jedynie początek. Analiza okoliczności w konkretnej sprawie nie musi prowadzić do wniosku, że korzystanie z cudzego bon motu w filmie reklamowym czy na gadżetach będzie naruszało dobra osobiste autora powiedzonka.

A może znak towarowy?

Aforyzm czy celne powiedzonko można zarejestrować jako znak towarowy (słowny, słowno-graficzny lub dźwiękowy). W przeciwieństwie do modelu ochrony praw autorskich i dóbr osobistych, prawo do znaku towarowego powstaje po spełnieniu szeregu wymogów formalnych i wniesieniu w odpowiednim czasie stosownych opłat. Mimo to może się okazać, że jest to najkorzystniejsza forma zabezpieczenia praw do bon motów.

Rejestrując znak towarowy, jego właściciel uzyskuje prawo wyłączne do używania znaku w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Polski przez okres dziesięciu lat (z możliwością jego przedłużenia na kolejne okresy dziesięcioletnie). Uzyskany zakres wyłączności uprawnia właściciela również do zakazywania osobom trzecim używania wyrażenia podobnego do zarejestrowanego znaku towarowego w stopniu, który łączy się z ryzykiem wprowadzenia odbiorców w błąd.

Tak jak nie każdy bon mot będzie chroniony jako utwór czy dobro osobiste, również nie każde powiedzonko może być zarejestrowane jako znak towarowy. Wprawdzie nie jest wymagane, by ciąg słów miał walory artystyczne, ale powinien na swój sposób być fantazyjny, pomysłowy, zaskakujący np. grą słów czy ich nietypowym zestawieniem. Wszystko po to, by znak towarowy mógł spełniać swoją podstawową funkcję, a mianowicie odróżniać produkty lub usługi na rynku. Z tego punktu widzenia ochrona bon motu jako znaku towarowego nie zawsze będzie możliwa. Wiele również zależy od tego, dla jakich towarów lub usług dany znak ma być chroniony.

Z góry należałoby zakwestionować możliwość rejestracji powiedzonek składających się wyłącznie z elementów, które weszły do języka potocznego lub są zwyczajowo używane w uczciwych i utrwalonych praktykach handlowych. Zwroty takie, podobnie jak idiomy czy przysłowia, należą do domeny publicznej. W ten sposób realizowana jest wytyczna, żeby jeden podmiot nie monopolizował wyrażeń, których każdy powinien mieć prawo używać. Dlatego ochrony takiej może nie uzyskać prosty bon mot, który jest zwrotem z języka potocznego, a został jedynie użyty w innym kontekście lub znaczeniu, bądź też został wypowiedziany w oryginalny sposób przez aktora czy znaną postać.

Przykładem znaku towarowego, który nie uzyskał ochrony z omawianego powodu, jest oznaczenie GORĄCO POLECAM, po które chciał sięgnąć producent artykułów spożywczych. W przypadku tego znaku towarowego istniało również ryzyko, że nie będzie on realizował funkcji oznaczenia pochodzenia z uwagi na niedostateczną warstwę (zdolność) odróżniającą. Innymi słowy odbiorcy nie łączyliby go z jednym konkretnym producentem na rynku, a raczej postrzegali jako zwrot funkcjonujący w domenie publicznej. Z kolei następujące zestawienia słów uzyskały ochronę jako znaki towarowe:

  • WSZYSTKIEGO SŁODKIEGO na przybory oraz pojemniki kuchenne
  • JASNE PEŁNE CHWILE dla piwa
  • MIŁOŚĆ JEST WSZYSTKIM na programy telewizyjne
  • INSPIROWANE SMAKIEM na produkty spożywcze
  • LODY EVERYBODY na lody i kawiarnie
  • ZAWSZE DO PRZODU na napoje
  • SMAKI DOBREGO ŻYCIA na usługi hotelarskie
  • CHCIEĆ TO MÓC na urządzenia gospodarstwa domowego
  • INŻYNIERIA PYSZNOŚCI na kawę
  • ZE SZCZĘŚCIEM CI DO TWARZY na odzież
  • RÓŻE, FIOŁKI I ANIOŁKI na produkty spożywcze.

W przypadku znanych programów telewizyjnych z pewnością wiele zabawnych, błyskotliwych lub oryginalnych wypowiedzi aktorów mogłoby zostać zarejestrowanych jako znaki towarowe. Zazwyczaj takie zwroty są kojarzone z konkretnym programem lub stacją telewizyjną, co umożliwia realizację przez znak towarowy jego podstawowej funkcji – wskazywanie na pochodzenie.

Odrębną kwestią będzie ustalenie, kto jest właścicielem bon motu – stacja telewizyjna czy osoba, która jest autorem powiedzonka, i kto w związku z tym mógłby się ubiegać o jego ochronę – autor czy stacja telewizyjna. W takich przypadkach umowy producenckie powinny określać przejście praw własności intelektualnej do utworów stworzonych podczas współpracy przy produkcji i emisji programów telewizyjnych.

Niezależnie od tego, czy znak towarowy został zarejestrowany przez stację telewizyjną, czy przez osobę fizyczną, musi być używany w obrocie. Nie oznacza to jednak, że właściciel znaku towarowego musi podjąć się tego osobiście. Udzielanie licencji np. przez stację telewizyjną na produkcję i sprzedaż wyrobów, na które będzie nakładany znak towarowy, jest wystarczające do wykazania używania znaku towarowego.

 

Anna Pompe jest adwokatem  adwokatem w  praktyce własności intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy

Monika Wieczorkowska jest rzecznikiem patentowym w praktyce własności intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy