W czasie inflacji przedsiębiorcy zmagają się z problemem rosnących kosztów inwestycji, które nie każdy jest w stanie udźwignąć. Problemem są długie terminy płatności, a pandemia wydłużyła czas oczekiwania na faktury. Wiele branż odczuwa to bardzo mocno.

- Kupujący usługę czy towar stawia twardy warunek zapłaty - za 30 lub więcej dni. W przypadku branży transportowej 45 proc. faktur ma termin płatności miesiąc lub dłużej. Wystawcy takich faktur z sektora MŚP rzadko mogą sobie pozwolić na twarde negocjacje i brak zgody na tak długi termin na zapłatę. Zazwyczaj zgadzają się na takie żądania i czekają na pieniądze tygodniami. W tym czasie inflacja podbija ceny – mówi Marek Sikorski z Finea, firmy mikrofaktoringowej.

 

 

Czytaj też: Rząd chce usprawnić eksportowe ubezpieczenia - przez wojnę największe wypłaty od 30 lat>>

Nie istnieją polisy, które pozwalają wprost zabezpieczyć się na wypadek wzrostu kosztów inwestycji. - Produkty oferowane przez rynek ubezpieczeniowy nie we wszystkich przypadkach stanowią najlepszy instrument pozwalający na radzenie sobie z danym ryzykiem. W moim przekonaniu zarządzanie ryzykiem cenowym jest jednym z takich obszarów – uważa Marcin Zimowski, dyrektor Biura Marsh w Poznaniu.

Możliwe są natomiast inne rozwiązania, takie jak hedging czy też zawieranie umów z dostawcami, pozwalających na przynajmniej okresowe „zamrożenie” cen materiałów czy usług. Przy obecnym tempie inflacji coraz częściej wykorzystywanym narzędziem finansowym jest faktoring. - Paliwo, materiały budowlane czy surowce tak szybko drożeją, że firmom opłaca się zapłacić prowizję faktorowi i dostać pieniądze z faktury dzień po jej wystawieniu, zamiast za 30 czy 60 dni. Za te pieniądze przedsiębiorca od razu kupuje surowce czy materiały, które wykorzysta do kolejnych prac. Gdyby kupił je za 60 dni, byłyby znacznie droższe. Obowiązuje zasada – im szybciej kupią, tym więcej zaoszczędzą – tłumaczy Marek Sikorski.

Czytaj też: Faktoring jako narzędzie zarządzania wierzytelnościami >

 

Zwiększanie sumy ubezpieczenia

Dynamiczny wzrost ceny materiałów budowlanych i usług sprawiają, że nawet wykupione kilka miesięcy temu polisy ubezpieczenia nieruchomości czy też kontraktów budowlanych mogą nie wystarczyć realnie na pokrycie szkód. - Oczywiście wzrost kosztów materiałów i robocizny nie pozostaje bez wpływu na rynek ubezpieczeniowy i nie może być pominięty przez inwestora w stosowanych przez niego umowach ubezpieczenia. Należy zwrócić uwagę, że takie zmiany powinny znaleźć swoje odzwierciedlenie chociażby w sumie ubezpieczenia, aby uniknąć ewentualnego niedoubezpieczenia – wskazuje Marcin Zimowski.

Czytaj też: Uwzględnianie inflacji w metodach bezwzględnej oceny opłacalności inwestycji >

Z tej przyczyny warto na bieżąco analizować wartość naszych nieruchomości i odpowiednio je doubezpieczyć (zwiększając sumę ubezpieczenia). - W przypadku ubezpieczenia ryzyk budowlano-montażowych należałoby zastosować np. klauzulę inflacyjną czy też wzrostu cen. Bardzo często klauzula taka przewiduje możliwość wzrostu cen np. o 15 proc.. Oczywiście rozszerzenie to ma zastosowanie w przypadku wystąpienia szkody materialnej (np. pożaru czy też innego zdarzenia losowego powodujące zniszczenie mienia) – wyjaśnia dr Piotr Okrasa, dyrektor Biura Ubezpieczeń Komunikacyjnych, Grupa Brokerska QUANTUM Sp. z o.o.

Czytaj też: Istota wynagrodzenia ryczałtowego w umowie o roboty budowlane. - Wyrok >

Co jednak, jeśli przedsiębiorca chciałby zabezpieczyć swoje interesy majątkowe przed wzrostem cen bez wystąpienia szkody materialnej (majątkowej)?  To niestety nie jest możliwe.

- Polisa ubezpieczenia nie zapewni ochrony w tym zakresie. Pozostaje odpowiednia konstrukcja umowy na realizację inwestycji a w przypadku kontraktów realizowanych w ramach ustawy o zamówienia publicznych, odpowiednie jej zapisy – mówi Piotr Okrasa.

Wykonawcom robót budowlanych Piotr Okrasa rekomenduje w pierwszej kolejności analizę zawartych już umów. Zdarza się, że zmiana wynagrodzenia, w szczególności ryczałtowego przewidziana mogła zostać np. w ustawie - Prawo Zamówień Publicznych.

- Pamiętać należy jednak, iż przepisy te mogą nie obowiązywać w sposób automatyczny, a zmiany mogą wymagać odwołania się do stosownych wyliczeń np. kalkulacji kosztów pracy z oferty oraz kosztów pracy wynikających z bieżącego i planowanego stanu zatrudnienia przy realizacji zamówienia osób wykonujących pracę na rzecz wykonawcy. Jednak czy argumentacja wskazująca, iż np. wzrost cen materiałów budowlanych przekracza standardowe ryzyko kontraktowe, a podwyższenie wynagrodzenia obejmuje jedynie koszty obiektywnie niezawinione przez wykonawcę i od niego niezależne, będzie skuteczna? - zastanawia się Piotr Okrasa.

 

 

Polisa pomoże w niektórych sytuacjach

Przedsiębiorca ma możliwość ubezpieczenia się np. od utraty zysku lub czasowej utraty płynności finansowej na skutek choroby lub nagłego wypadku. - Ochrona na wypadek utraty lub obniżenia zysku firmy (Business Interruption) to rozwiązanie dostępne wyłącznie jako uzupełnienie ubezpieczenia majątkowego firmy. Jego głównym celem jest bowiem zabezpieczenie płynności finansowej na wypadek realizacji nieoczekiwanych zdarzeń losowych objętych ochroną majątkową np. przerwanie procesu produkcyjnego na skutek realizacji szkody pożarowej – tłumaczy Aurelia Szymańska z CUK Ubezpieczenia.

Innym rodzajem ochrony finansowej dla przedsiębiorstwa jest ubezpieczenie należności handlowych (ubezpieczenie kredytu kupieckiego), które zabezpiecza na wypadek braku realizacji zapłaty przez kontrahenta za dostawy towaru lub realizację usług firmy.

-  Taka ochrona umożliwia odzyskanie należności poprzez wypłatę odszkodowania przez towarzystwo dzięki czemu przedsiębiorca jest w stanie utrzymać płynność finansową swojej firmy – mówi Aurelia Szymańska.