Sąd Gospodarczy dla Obwodu Brzeskiego zasądził solidarnie od dwóch wspólników oraz Jacka T., na rzecz spółki Aprel., znajdującej się wstanie upadłości, z tytułu odpowiedzialności subsydiarnej za zobowiązania spółki 2 mld 610 tys. 293 rubli białoruskich oraz 584 tys. dolarów amerykańskich.
Odebranie prawa do sądu
Wnioskodawca, przedsiębiorca Jacek T. wskazał, że w postępowaniu przed sądami białoruskimi doszło do pozbawienia go możności obrony jego praw, ponieważ nie doręczono mu zawiadomienia o posiedzeniu w postępowaniu w przedmiocie ogłoszenia upadłości spółki Aprel.
Żądał uznania wyroku sądu białoruskiego za nieważny. Sąd Okręgowy w Warszawie 1 grudnia 2015 r. oddalił wniosek. Nadał klauzulę wykonalności wyrokowi sądu obcego i zobowiązał dłużników do solidarnej zapłaty.
Sąd powołał się m.in. na zapisy międzynarodowej umowy polsko-białoruskiej z października 1994 r. , a opublikowanej w 1995 r. Według Sądu Okręgowego te przepisy mają pierwszeństwo i wykluczają stosowanie prawa polskiego.
Kierując się tymi przepisami uznał, że wnioskodawca nie został pozbawiony możliwości obrony w toku postępowania prowadzącego do wydania wyroku, ponieważ aktywnie w nim uczestniczył. Otrzymał odpis pozwu, do którego odniósł się merytorycznie w odpowiedzi na pozew, składał także pisma procesowe oraz środki zaskarżenia, włącznie ze skargą kasacyjną do Najwyższego Sądu Gospodarczego.
Odpowiedzialność subsydiarna
Co więcej, zdaniem sądu polskiego - orzeczenie Sądu białoruskiego jest wyrazem zastosowania instytucji prawnej zbliżonej do odpowiedzialności subsydiarnej członków zarządu spółki za zobowiązania spółki określonej w art. 299 § 1 ksh.
Sąd Okręgowy orzekł, że nie została złamana klauzula porządku publicznego ( z art. 1146 kpc).
Jacek T. zaskarżył postanowienie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Czytaj: Strasburg: tłumaczenie na rosyjski dla Litwina naruszyło zasady rzetelnego procesu
Sąd Apelacyjny, potwierdził, że w tej sprawie mają zastosowanie postanowienia umowy polsko-białoruskiej, które należy stosować w pierwszym rzędzie. Z umowy tej wynikają warunki i tryb uznawania oraz wykonywania orzeczeń sądów polskich i białoruskich (art. 54 -56 umowy).
Skarga kasacyjna biznesmena
Jacek T. złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Skarżący zarzucił niedostrzeżenie przez Sąd Apelacyjny nieważności postępowania przed Sądem Okręgowym, która powinna skutkować uchyleniem postanowienia zaskarżonego zażaleniem. Nieważność tę skarżący wiązał z brakiem należytego umocowania ze strony wspólnika Władymira A., który udzielił pełnomocnictwa procesowego do działania za spółki radcy prawnemu P.J.
Czytaj: Sąd: wspólnik nie może "siłowo" blokować partnera
SN badał już tę sprawę, ale w kwestii, że wyrok sądu białoruskiego nie podlega uznaniu w Polsce. SN 23 marca 2018 r. uchylił postanowienie Sądu Apelacyjnego, który oddalił zażalenie Jacka T. ( I CSK 457/17).
SN stwierdził wówczas, że Sąd Apelacyjny pominął kwestię pełnomocnictwa procesowego. Nie wyjaśnił, czy w świetle prawa białoruskiego w takim postępowaniu, jak toczące się, syndyk jest umocowany do udzielania pełnomocnictw procesowych w imieniu upadłego, do reprezentacji upadłego, co w świetle prawa polskiego jest wykluczone (por. wyrok Sądu Najwyższego z 26 stycznia 2018 r., II CSK 702/17).
Uchylenie wyroku sądu II instancji
Sąd Najwyższy w postanowieniu z 23 marca 2018 r. o stwierdzenie naruszenia klauzuli porządku publicznego orzekł, że umowa o pomocy prawnej między Polską a Białorusią nie zawierała klauzuli porządku publicznego, czego Sąd II instancji nie uwzględnił. Dlatego postanowienie uchylił i przekazał do ponownego rozpoznania.
SN zauważył, że uznanie zagranicznego postępowania upadłościowego jest możliwe wtedy, gdy prawo właściwe dla tego postępowania zakłada, że ogłoszenie upadłości wywołuje skutek poza granicami państwa, co nie musi mieć miejsca.
Druga skarga do SN
Po raz drugi rozpatrując kasację SN 8 lutego br. , tym razem o uznaniu i stwierdzeniu wykonalności orzeczenia sądu białoruskiego Sąd Najwyższy uchylił postanowienie Sądu Apelacyjnego.
Jak powiedziała sędzia sprawozdawca Agnieszka Piotrowska słuszne były zarzuty skargi kasacyjnej dotyczące naruszenia procedury cywilnej. - Na podstawie bardzo lakonicznego uzasadnienia Sądu Apelacyjnego SN nie może zbadać rzetelnie przedstawionego zagadnienia dotyczącego reprezentacji - powiedziała sędzia Piotrowska.
Ponadto błędem było nie przesłuchanie przez sądy oby instancji dłużnika Jacka T.. Według SN powinien mieć on prawo wypowiedzieć się w kwestii wykonalności wyroku sądu obcego. Sąd I instancji nieprawidłowo zaadresował wezwanie do sądu dla Jacka T., pomylił numer mieszkania, więc dlatego nie stawił on się w Sądzie Okręgowym
Sędzia Piotrowska zaznaczyła, że dokumenty świadczą o nieprawidłowej reprezentacji wspólnika spółki.
Teraz Sąd Apelacyjny rozstrzygnie, czy postępowanie obarczone tymi wadami było ważne.
Sygnatura akt I CSK 784/17, postanowienie z 8 lutego 2019 r.