Konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii dr Iwona Paradowska-Stankiewicz twierdzi, że ryzyko przywleczenia eboli do Polski jest niewielkie, ale istnieje. – Musimy zachować ostrożność i przestrzegać zaleceń kierowanych do osób wyjeżdżających i powracających z zagranicy, publikowanych na stronach np. Ministerstwa Zdrowia czy Państwowego Zakładu Higieny – mówi.
– W każdym województwie są plany kryzysowe, a głównym organem koordynującym jest wojewoda – dodaje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. – W przypadku zagrożenia system świetnie sobie radzi.
Sami lekarze wyrażają jednak obawy, że Polska nie jest przygotowana na ewentualną epidemię. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez branżowy serwis konsylium24.pl, 62 proc. medyków nie wiedziałoby, jak postąpić w przypadku podejrzenia, że pacjent może być zakażony wirusem Ebola. Tylko co piąty z 1008 badanych deklaruje, że wiedziałby, co robić, a 16 proc. odmówiło odpowiedzi.
Zasad postępowania w przypadku eboli nie zna też niemal co drugi (44 proc.) z ankietowanych specjalistów chorób zakaźnych. Lekarze się skarżą, że nie ma powszechnie znanych procedur postępowania z pacjentem, nie wiadomo, do kogo zadzwonić ani kogo zawiadomić w przypadku podejrzenia tej choroby.
– Jak to, do kogo? Taki chory powinien trafić do szpitala zakaźnego, gdzie trafi do izolatki. Lekarz zakaźny powinien o tym wiedzieć, bo bez tego nie zrobiłby specjalizacji – dziwi się Jan Bondar.
Źródło: Rzeczpospolita