Protest ogłosił związek zawodowy pracowników służby zdrowia, do którego należy 115 tysięcy lekarzy i 20 tysięcy pracowników administracji. Organizatorzy strajku ogłosili, że wzięło w nim udział 70 procent personelu. Był to znak sprzeciwu wobec braku nowych kontraktów, na które całe środowisko czeka od 4 lat, i polityce oszczędności w wydatkach i nakładach na służbę zdrowia.
Od 4-godzinnego strajku zaczęła się każda zmiana w przychodniach, klinikach i szpitalach. Strajkowali także weterynarze, w związku z czym zablokowana została praca w wielu rzeźniach, gdzie prowadzą oni kontrole sanitarne.
Odbyła się również pikieta przed Ministerstwem Finansów.
“Jesteśmy na granicy wytrzymałości systemu” - powiedział Massimo Cozza, sekretarz generalny związku zawodowego, należącego do lewicowej centrali Cgil. Zwrócił uwagę na coraz gorsze warunki pracy w służbie zdrowia i brak etatów dla 10 tysięcy młodych lekarzy, którzy - jak dodał - „zdążą się zestarzeć zanim otrzymają stałe zatrudnienie”.
Zdaniem protestujących związkowców włoska publiczna służba zdrowia padła ofiarą polityki oszczędności.
“Wystarczy zobaczyć, co dzieje się na ostrych dyżurach w pogotowiu, by zrozumieć, do jakiego punktu doszliśmy” - oświadczył szef związku zawodowego pracowników szpitali Costantino Troise odnosząc się do tłumów w tych placówkach i konieczności wielogodzinnego oczekiwania na pomoc.