Założenia projektu nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta pojawiły się w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów. Tak naprawdę prace toczyły się już dużo wcześniej – ministra zdrowia Izabela leszczyna w rozmowie z Prawo.pl w lipcu ubiegłego roku zapowiadała, że aby zapobiec w przyszłości takim problemom, jakie miały miejsce m.in. w przypadku receptomatów i wystawianych bez kontroli recept, konieczna jest zmiana przepisów.

- Rzecznik praw pacjenta będzie musiał być wyposażony w nowe kompetencje, które pozwolą mu skutecznie i szybko nakładać sankcje na podmioty naruszające przepisy. Chciałabym, aby rzecznik praw pacjenta miał kompetencje analogiczne do prezesa UOKiK​ – zaznaczyła.

Sam RPP Bartłomiej Chmielowiec podkreślał przy tym, że zmiana kompetencji byłaby pomocna w walce z pseudomedycyną. Rzeczywistość znacząco zmieniła się bowiem od czasu, w którym weszła w życie ustawa o RPP, a wielu patologii na rynku nie dało się wówczas po prostu przewidzieć. - Mamy placówki medyczne z wykształconą kadrą, które oferują wlewy witaminowe czy biorezonanse, które mają wyleczyć z choroby nowotworowej. To wyjątkowo okrutne, że wykorzystuje się pacjenta, który jest zdesperowany i próbuje wszystkiego, aby się wyleczyć, tylko po to, aby zwyczajnie na nim zarobić. Jest to oczywiście także bardzo groźne dla jego zdrowia i życia – wyjaśniał Chmielowiec.

Czytaj również: Chmielowiec: Rzecznik musi mieć uprawnienia, by skutecznie chronić pacjentów

Więcej uprawnień dla Rzecznika Praw Pacjenta, bez e-recept na część leków

 

Walka z pseudomedycyną ma być skuteczniejsza

Jak podkreślono w założeniach, podstawowym celem projektu jest przeciwdziałanie działaniom szkodliwym i niebezpiecznym dla zdrowia oraz życia ludzkiego, których źródłem mogą być zarówno praktyki podmiotów wykonujących działalność leczniczą, przede wszystkim przez udzielanie świadczeń zdrowotnych niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną, jak i podmiotów lub osób niewykonujących zawodu medycznego i działalności leczniczej, udzielających świadczeń zdrowotnych lub oferujących metody pseudomedyczne, paramedyczne, ale którym przypisywane są właściwości zgodnego z aktualną wiedzą medyczną świadczenia zdrowotnego.

Jakie to działania? Przykładów jest sporo, a szczególnie duże natężenie pseudomedycznych informacji widać w mediach społecznościowych. Wszystko zależy od tego, co akurat jest „na topie” – widać wyraźnie, że oferujący świadczenia pseudomedyczne obserwują niepokoje pacjentów i przychodzą z pozornie cudownymi rozwiązaniami. Można spotkać się np. ze stwierdzeniami, że pasożyty wewnętrzne można wyleczyć… okadzając się dymem z gałęzi brzozy. Takie stwierdzenia rozpowszechniają zazwyczaj osoby niemające wykształcenia medycznego, ale posiadające popularne konta w mediach społecznościowych. - Ten element szkodliwej działalności jest istotnie powiązany z medyczną dezinformacją. Informacje dotyczące tzw. pseudoterapii są rozpowszechniane w szerokiej przestrzeni publicznej, w szczególności w internecie bądź na organizowanych, najczęściej odpłatnych lub z celem komercyjnym, konferencjach i spotkaniach – wskazano w uzasadnieniu.

Popularne są pseudometody leczenia boreliozy – tzw. ILADS. Polega ona na długotrwałym (przez wiele miesięcy) stosowaniu antybiotyków (w tym dwóch lub nawet trzech jednocześnie), kiedy zgodnie z rekomendacjami w leczeniu boreliozy powinno się stosować jeden antybiotyk, nie dłużej niż 30 dni. Wiąże się to oczywiście z poważnymi skutkami dla zdrowia. Pacjenci mogą doświadczyć m.in.: trwałego uszkodzenia wątroby, trzustki, jelit, nerek, ośrodkowego układu nerwowego, zapalenia ścięgien, predyspozycji do zakażeń Clostridium difficile, silnego obniżenia odporności.

 

Cena promocyjna: 179.1 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 149.25 zł


Zmiana przepisów ma pozwolić na zdefiniowanie praktyk pseudomedycznych, co pozwoli na ich zwalczanie. RPP ma zyskać istotne kompetencje, analogiczne do tych, które obecnie ma np. prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chodzi np. o: wydawanie ostrzeżeń publicznych, decyzji tymczasowych (które zobowiązują strony postępowania w sprawie stosowania praktyki naruszającej zbiorowe prawa pacjentów do powstrzymania się od określonych zachowań w celu zapobieżenia wystąpienia zagrożenia życia lub zdrowia pacjentów do czasu zakończenia postępowania), zobowiązanie podmiotu stosującego praktykę naruszającą zbiorowe prawa pacjentów do usunięcia skutków tej praktyki (także w przypadku podmiotu, który w toku postępowania zaprzestał jej stosowania, co obecnie nie jest możliwe). RPP zyska też możliwość nałożenia kary pieniężnej już w decyzji o uznaniu stosowania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów (a więc za samo naruszenie zakazu stosowania tych praktyk). Obecnie kara może dotknąć podmiot dopiero w momencie, gdy nie zastosuje się do poprzedniej decyzji, co wydłuża czas całego postępowania. Niejednokrotnie zdarza się, że taki podmiot zdąży w międzyczasie zniknąć i założyć działalność pod nowym szyldem, co powoduje konieczność rozpoczęcia postępowania od nowa. 

Nową kompetencją RPP, ponownie analogiczną do tej, którą posiada prezes UOKiK, będzie możliwość nałożenia na kierownika podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych, kary pieniężnej w wysokości do dwudziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia. Za naruszanie przepisów podmiotom ma grozić nawet do miliona zł kary (obecnie to 500 tys.). Ponadto rzecznik będzie mógł nałożyć karę (do 20 tys. zł) na podmioty niewspółpracujące (np. odmawiające przekazania dokumentacji) w toku postępowań wyjaśniających prowadzonych w sprawach indywidualnych pacjentów.

Czytaj w LEX: Pozasądowe dochodzenie roszczeń za szkodę wyrządzoną zdarzeniem medycznym ma cywilnoprawną naturę > >

 

Wyścig z czasem (i internetem) 

Zmiana przepisów ma skłonić podmioty medyczne do tego, by stosowały tylko i wyłącznie metody oparte na EBM (evidence-based medicine, czyli medycyna oparta na dowodach). Chodzi o to, by w postępowaniu klinicznym korzystać tylko z wiarygodnych dowodów naukowych dotyczących skuteczności i bezpieczeństwa terapii, opartych na wynikach badań obserwacyjnych i eksperymentalnych.

Czy zmiana przepisów jest szansą na wyeliminowanie praktyk pseudomedycznych? Oceniać szerzej będzie można dopiero wówczas, gdy resort zdrowia opublikuje pełen projekt ustawy. Alicja Kociemba, adwokat specjalizująca się w obsłudze prawnej ochrony zdrowia i sprawach medycznych, podkreśla, że walka z medyczną dezinformacją niestety jest niezwykle trudna.

- Dezinformacja medyczna nie jest „wynalazkiem” współczesności, historia ruchów antyszczepionkowych sięga już XIX wieku. Niespotykana dotychczas jest szybkość, z jaką informacje – i te prawdziwe, i nieprawdziwe, są rozpowszechniane, głównie za sprawą social mediów. Sensacyjne nagłówki i kilkusekundowe wideo o cudownych, ale nieudowodnionych naukowo sposobach leczenia klikają się lepiej, niż rzeczowe i potwierdzone badaniami dane. Żyjemy wśród fake newsów, sabotażowych akcji dezinformacyjnych, które realnie wpływają na zdrowie publiczne. Z tych względów każde narzędzie prawne, czy to już istniejące, czy projektowane, jest potrzebne do walki z dezinformacją i działalnością pseudomedyczną – mówi ekspertka.

Mec. Kociemba zaznacza, że założenia omawianych zmian w ustawie o prawach pacjenta i nowe kompetencje RPP mogą mieć funkcję nie tylko gwarancyjną, ale przede wszystkim odstraszającą. Zostanie to osiągnięte jednak dopiero wówczas, gdy wymierzanie wysokich kar będzie nieuchronne, a działalność pseudomedyczna stanie się po prostu nieopłacalna. Niestety jednak narzędzia prawne nie działają tak szybko jak media. Fake news może obiec cały świat w kilka minut, a reakcja prawna już nie będzie taka sprawna i spektakularna. Dlatego ekspertka zaznacza, że równolegle ze zmianami prawa powinna zostać wdrożona ogólnokrajowa i wielopłaszczyznowa strategia walki z dezinformacją. Może polegać np. na kampaniach informacyjnych, współpracy z twórcami internetowymi o dużych zasięgach, z organizacjami zajmującymi się fact-checkingiem. - Dodatkowo potrzebna jest „praca u podstaw”, czyli działania personelu medycznego, nie tylko lekarzy, ale także farmaceutów, pielęgniarek, ratowników medycznych. Pracownicy medyczni, którzy mają wiedzę o skuteczności medycyny opartej na faktach (EBM) i szkodliwości metod nieudowodnionych naukowo, mogą pacjenta edukować, informować, wyprowadzać z błędu i motywować do zmiany szkodliwych dla jego zdrowia przekonań – wymienia mec. Kociemba.

Zobacz także w LEX: Podmiot leczniczy musi chronić dokumentację pacjentów > >