Ratownicy medyczni pracują w systemie ratownictwa medycznego, czyli jeżdżą w karetkach pogotowia ratunkowego. Wtedy podlegają pod wojewodę. Jednak wielu z nich pracuje także w szpitalach np.: w szpitalnych oddziałach ratunkowych, izbach przyjęć, innych oddziałach lub transporcie medycznym.
Z danych przewodniczącego Romana Badacha-Rogowskiego wynika, że ratownicy zatrudnieni w pogotowiu ratunkowym otrzymali podwyżki obiecane na mocy porozumienia zawartego z rządem z dnia 18 lipca 2017 r. , jednak większość ratowników zatrudnionych w szpitalach nie dostała obiecanych dodatków. Przewodniczący podaje, że np.: w województwie łódzkim na 43 szpitale tylko 7 jednostek dało podwyżki ratownikom medycznym, w województwie lubuskim żaden szpital ich nie wypłacił.
Ratownicy czekają z protestem do 23 marca
Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych napisał list do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, w którym postawił ultimatum. Dali stronie rządowej czas do 16 marca br. na informację dotyczącą realizacji zawartego porozumienia.
- 15 marca spotkaliśmy się z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim i poprosił o czas do 23 marca. Wtedy resort ma podać jaki akt prawny zostanie wydany, by wszyscy ratownicy otrzymali obiecane podwyżki – mówi Roman Badach-Rogowski. – Czekamy na konkrety, jeśli ich nie będzie, zaczniemy strajk. Nie będziemy głodować jak rezydenci, bo to nie przynosi efektu. Ograniczmy prace do jednego etatu, nie weźmiemy dodatkowych dyżurów i zabraknie ludzi o obsady kartek.
O tym, czy dodatek powinien być wypłacany również ratownikowi medycznemu pracującemu na podstawie kontraktu czytaj w LEX Ochrona Zdrowia>>
Przewodniczący podkreśla, że nie wiedzą, czy zrobią protest w takiej formie od razu w całym kraju czy tylko w wybranych regionach, ale podkreśla, że to sparaliżuje system ochrony zdrowia. - My tego nie chcemy, ale jeśli nie będzie konkretów ze strony ministerstwa zdrowia, nie będziemy mieli wyjścia. Dłużej nie chcemy pracować po 300 czy 500 godzin miesięcznie – mówi Roman Badach-Rogowski.
Zdaniem przewodniczącego są regiony w Polsce, gdzie ratownicy medyczni zarabiają ok. 1700 zł na etat, czyli nie osiągają nawet minimalnego wynagrodzenia. Ci, którzy pracują na umowie cywilno-prawnej zarabiają ok. 16 zł za godzinę.
Zgodnie z porozumieniem zawartym 18 lipca 2018 r. ratownicy medyczni mieli otrzymać 400 zł od lipca 2017 r. oraz kolejne 400 zł od stycznia 2018 r.
Ratownicy twierdzą, że strona rządowa nie wywiązała się w żadnym punkcie z zawartego z nimi porozumienia. Nadal nie nowelizowano ustawy o PRM, zarówno dużej, jak i małej. Nie ma planu na podniesienie rangi zawodu i zarobków ratowników medycznych i nie realizowano wypłat dodatku zgodnie z porozumieniem.