Strajkujące od 24 maja pielęgniarki złożyły w poniedziałek dyrekcji Centrum Zdrowia Dziecka nowe propozycje dotyczące wzrostu ich zarobków. Według Ministerstwa Zdrowia są one wyższe niż wynegocjowane do tej pory. Dyrekcja zdecydowała o zamknięciu czterech oddziałów szpitala.
Po południu do sytuacji w placówce odniósł się minister zdrowia. Jak mówił, sytuacja szpitala zależy w tej chwili od pielęgniarek. "Potrzebne jest bardzo niewiele - jeden ruch ze strony pielęgniarek, gotowość do podjęcia pracy i wszystko wraca do normy" - powiedział.
Według Radziwiłła strajk zagraża funkcjonowaniu CZD, choć nadal jest możliwe cofnięcie decyzji o zawieszeniu pracy niektórych oddziałów i powrót do pracy. Jak zapewnił, wierzy, że porozumienie jest bliskie.
Pytany, czy Centrum może otrzymać wsparcie finansowe ze strony państwa, minister przypomniał, że w styczniu otrzymało 100 mln zł wsparcia w postaci pożyczki Skarbu Państwa. "To była ogromna kwota i nie trzeba tego tłumaczyć, że to było takie koło ratunkowe dla Centrum i dlatego ten szpital może jako tako funkcjonować. Równolegle do tego toczą się prace nad taką konstrukcją wycen świadczeń zdrowotnych, które realizują placówki takie jak CZD, żeby te wyceny były adekwatne do tego, jakie są rzeczywiście koszty" - powiedział.
Radziwiłł dodał, że w ciągu ok. miesiąca będą opublikowane pierwsze wyceny, m.in. za procedury wysokospecjalistyczne z zakresu pediatrii. "To daje jakąś szansę na lepszą przyszłość CZD. To są prace, które toczą się bardzo intensywnie, ale w sytuacji, kiedy nie ma tam dzieci, odziały musimy zawieszać; kiedy kontrakt z NFZ nie jest wykonywany, to niestety ta przyszłość CZD rysuje się w coraz bardziej ciemnych barwach" - powiedział minister. (pap)