Będziemy walczyć o godność i wolność, o zerwanie z hipokryzją - powiedziała podczas niedzielnej demonstracji Barbara Nowacka z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Ratujmy kobiety". Jak mówiła, w Polsce aborcja jest nielegalna, brak jest rzetelnej edukacji seksualnej oraz nie ma dostępnej antykoncepcji. "Lekarze odmawiają zabiegów, odmawiają porad, odmawiają udzielenia pomocy, bo im sumienie nie pozwala. A gdzie nasze sumienia? Gdzie nasze prawa? Gdzie prawa i wolność kobiet?" - pytała.

 

"W Polsce musi być normalnie, żebyśmy czuły się bezpieczne. Żeby nasze córki miały prawa, miały edukację, miały wiedzę, a nie były narażone na pogardę i na wstyd. W Polsce musi być normalnie, aby kobiety i mężczyźni chcieli mieć dzieci" - powiedziała.

 

Wśród zgromadzonych przed Sejmem byli przedstawiciele m.in. Komitetu Obrony Demokracji, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Partii Zieloni, a także kilkoro artystów: Kasia Nosowska, Maja Ostaszewska oraz Katarzyna Kwiatkowska.

 

Demonstranci trzymali transparenty, na których można było przeczytać: "Chcemy lekarzy, nie policjantów", "Wolność kraju mierzy się wolnością kobiet", "Moje ciało moja broszka". Skandowano hasła: "Tu jest Polska, nie Salwador", "Nasze życie, nasze ciała".

 

Pod przygotowanym przez komitet "Ratujmy Kobiety" obywatelskim projektem liberalizującym przepisy dotyczące aborcji złożono ponad 215 tys. podpisów. Projekt przewiduje prawo kobiety do przerwania ciąży do końca 12 tygodnia; później aborcja byłaby dopuszczalna w tych samych przypadkach, w jakich obecnie jest dozwolona, czyli gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, występuje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego.

 

Zgodnie z projektem, przerwania ciąży dokonuje lekarz w możliwie najwcześniejszym stadium. W razie złożenia przez kobietę pisemnej zgody na przerwanie ciąży przed zakończeniem jej 12 tygodnia zabieg powinien być przeprowadzony w ciągu 72 godzin. W przypadkach ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne do 24. tygodnia; w razie gdy wykryta choroba uniemożliwia płodowi samodzielne życie i nie ma możliwości jej wyleczenia, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne bez ograniczeń. Jeśli ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, aborcja dopuszczalna byłaby do 18. tygodnia ciąży.

 

Projektowana ustawa wprowadza ponadto do programów nauczania szkolnego przedmiot "wiedza o seksualności człowieka" - dostosowany do wieku oraz potrzeb uczniów, od 1 klasy szkoły podstawowej, w wymiarze nie mniej niż jedną godzinę lekcyjną tygodniowo. Projekt nakłada na organy administracji rządowej i samorządu obowiązek zapewnienia każdemu, bez względu na zdolność do czynności prawnych, dostępu do metod i środków zapobiegania ciąży. Środki zapobiegania ciąży byłyby objęte refundacją, a dla osób najbiedniejszych byłyby bezpłatne.

 

Obywatelski projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji" wprowadza tymczasem całkowity zakaz aborcji oraz kary za spowodowanie śmierci dziecka poczętego, pod którym podpisało się ponad 450 tys. osób. Zakłada on wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji. Zdaniem autorów projektu obecna "oferta aborcyjna" musi zostać zastąpiona systemem wsparcia, który zapewni każdemu dziecku potrzebną pomoc, a rodzinom - poczucie bezpieczeństwa.

 

Propozycje komitetu "Stop aborcji" przewidują, że za spowodowanie śmierci dziecka poczętego grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5; jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli śmierć dziecka spowodowała jego matka, sąd może zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. Matka - w myśl projektu - ma nie podlegać karze, jeśli działała nieumyślnie. (PAP)