Narodowy Program Szczepień przeciw COVID-19 zakłada, że w pierwszej kolejności (w tzw. okresie "0") zostaną zaszczepieni pracownicy służb medycznych. Szczepienia mają ruszyć 27 grudnia i będą przeprowadzane w wybranych 509 szpitalach (tzw. węzłowych) w całym kraju. Pierwsza partia szczepionki (10 tys. dawek) ma dotrzeć do Polski 26 grudnia i już kolejnego dnia mają skorzystać z nich pierwsi lekarze, pielęgniarki czy ratownicy medyczni. Szpitale węzłowe zaszczepią także personel aptek, kadrę i studentów uczelni medycznych, a także własnych pracowników administracyjnych i technicznych. Zgłoszenia będą przyjmowane do 28 grudnia.

Czytaj: 72 szpitale rozpoczną w niedzielę szczepienia na Covid-19>>

 


 

Co trzeci chce się szczepić

Termin na składanie deklaracji musiał zostać wydłużony, bo z całej Polski płyną niepokojące sygnały o nikłym zainteresowaniu programem wśród pracowników szpitali. Okazuje się, że np. w województwie lubuskim chce się zaszczepić na COVID-19 mniej niż co trzecia uprawniona osoba.  W poszczególnych placówkach podlegających tutejszemu marszałkowi chęć przyjęcia szczepionki wyraziło zaledwie od 15 do 30 proc. pracowników. Takie dane padły podczas wczorajszej wideokonferencji z marszałkiem. - To porażka – komentuje Andrzej Szmit, dyrektor gorzowskiej stacji pogotowia ratunkowego i lubuski konsultant ds. ratownictwa medycznego. Podobne dane płyną także z innych województw.– Mamy zgłoszonych do tej pory do szczepień ok. 650 pracowników szpitala, to mniej więcej 1/3. Z innych jednostek, tzn. aptek, prywatnych spółek czy uniwersytetu medycznego, zgłosiło się zaś ok. 300 osób – poinformował nas Witold Skręt, koordynator programu szczepień w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim w Rzeszowie. Podobnie jest w Tarnowie, gdzie do 23 grudnia do szczepienia zgłosiło się jedynie 30 proc. pracowników szpitala św. Łukasza.

O sytuacji pod tym względem w całym kraju poinformował we wtorek 22 grudnia minister Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. akcji szczepień. Według danych na ten dzień do szczepienia zgłosiło się ok. 300 tys. pracowników placówek medycznych, na milion osób zaliczanych do tej grupy

Czytaj: Niewielu medyków chce się szczepić - będzie akcja edukacyjna>>
 

Pracownicy niemedycznie mniej chętni

Co ciekawe wszędzie powtarza się pewna prawidłowość. - Większość deklaracji pochodzi od tak zwanego białego personelu, czyli lekarzy i pielęgniarek. Medycy deklarują nawet chęć zaszczepienia swojej rodziny w kolejnych etapach programu. Natomiast znacznie mniej jest chętnych do szczepień wśród pracowników niemedycznych, takich zgłoszeń jest mało  – podkreśla Witold Skręt. A przecież program zakładał, że na etapie „0”, zostanie zaszczepiony cały personel szpitala, a więc także pracownicy transportu czy administracji, bo ich udział w programie jest również kluczowy.

Najczęściej wątpliwości co do sensu szczepień zgłaszają osoby, które już przechorowały COVID 19 i uważają, że uzyskały dostateczną odporność. Inni nie zaszczepią się ze względu na przeciwwskazania medyczne. - Jak w każdym środowisku, tak i w naszym zdarzają się też antyszczepionkowcy- zauważa Olga Michalska, koordynatorka programu  z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu.

Jest też jeszcze inny powód. - Choruję przewlekle i czekam na wizytę lekarza specjalisty, czy mogę się zaszczepić, a jeśli tak, czy mam brać leki, czy je odstawić - mówi pielęgniarka, która chce pozostać anonimowa. I dodaje, że o swojej chorobie wie więcej, niż lekarz pierwszego kontaktu, dlatego dla niej istotna jest diagnosta specjalisty.

Czy można zmusić do szczepienia

W tej sytuacji nic dziwnego, że pojawiły się już pierwsze próby wymuszania szczepień na pracownikach medycznych,  choć dla wszystkich są one nieobowiązkowe. Dyrektor Samodzielnej  Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie zaszczepić się chciało tylko 40 proc. pracowników na kontraktach, napisał do nich pismo. Ostrzegł ich, że jeśli się nie zaszczepią, od przyszłego roku nie przedłuży im umów. Dokument został upubliczniony w mediach społecznościowych i wywołał istną burzę. Szef pogotowia natychmiast odstąpił od karania swoich pracowników za odmowę szczepionki. Niewykluczone, że inni będą jednak chcieli iść w jego ślady. Tyle, że takie działanie jest niegodne z prawem.

Obecnie zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych, jak również rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wykazu rodzajów czynności zawodowych oraz zalecanych szczepień ochronnych wymaganych u pracowników, funkcjonariuszy, żołnierzy lub podwładnych podejmujących pracę, zatrudnionych lub wyznaczonych do wykonywania tych czynności, szczepienie przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 nie jest obowiązkowe.  - Co do zasady pracodawca nie posiada uprawnień umożliwiających wymaganie od pracownika, aktualnych szczepień związanych z ww. chorobą. Tym samym, nie może odmówić dopuszczenia pracownika do pracy w przypadku braku takich szczepień - poskreśla Aleksandra Kreczmer, prawnik z kancelarii Nowosielski i Partnerzy - Adwokaci i Radcy Prawni.