W czerwcu pomorski NFZ rozstrzygał konkursy na AOS w latach 2013-2016. W pierwszym etapie tego konkursu od 1 lipca kontrakty straciło 378 poradni specjalistycznych, m.in. jedyna na Pomorzu poradnia genetyczna przyjmująca chore dzieci w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku i poradnia leczenia bólu w Wojewódzkim Centrum Onkologicznym. Pachciarz odwołała w poniedziałek szefową pomorskiego oddziału Funduszu Barbarę Kawińską.
Wiceprezes NFZ Marcin Pakulski podkreślał podczas posiedzenia komisji, że do konkursu na Pomorzu zgłosiło się bardzo dużo nowych podmiotów, które często zakładali pracownicy lecznic mających do tej pory kontrakty z NFZ i proponowali konkurencyjne oferty. Dodał, że spowodowało to, że część świadczeniodawców nie otrzymało kontraktów, a w niektórych miejscach mogą istnieć „białe plamy”. Pakulski zaznaczył, że taki stan rzeczy mają zmienić dodatkowe postępowania konkursowe, które będzie prowadził pomorski NFZ.
Posłanka PiS Anna Zalewska zgłosiła wniosek, by komisja zdrowia wystąpiła do marszałek Sejmu z wnioskiem o skierowanie do NIK prośby w sprawie kontroli kontraktowania na Pomorzu. W jej ocenie, doszło tam do nadużyć i nieprawidłowości. „Mówimy o bardzo poważnych pieniądzach publicznych i zdrowiu obywateli” – powiedziała. Komisja odrzuciła wniosek posłanki Zalewskiej.
Według Jolanty Szczypińskiej (PiS) kontraktowanie na Pomorzu było „jednym wielkim skandalem, za który płacą pacjenci”. Dodała, że wielu chorych na raka „odchodzi z kwitkiem od okienka”. Zdaniem Szczypińskiej, zabrakło odpowiedniego nadzoru nad kontraktowaniem AOS na Pomorzu.
Jak mówiła Pachciarz, NFZ zależy na tym, by promować lecznice, które zapewniają pacjentom ciągłość i kompleksowość leczenia. Przypomniała, że Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który wprowadza zmiany w kontraktowaniu.
Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann poinformował posłów, że projekt tej ustawy powinien trafić do Sejmu po wakacjach.
Rozstrzygnięcie konkursu na Pomorzu wywołało protest lokalnych samorządów. Prezydenci Gdańska, Gdyni, Sopotu oraz marszałek województwa napisali do premiera list, w którym domagali się unieważnienia konkursu i odwołania szefowej pomorskiego NFZ. Tłumaczyli, że z rynku wyeliminowano wiele renomowanych placówek. Argumentowali, że "kryteria konkursowe przyjęte przez NFZ nie uwzględniają kompleksowości i ciągłości oferowanych usług, utrudniają dostęp pacjentów do opieki medycznej". Zaznaczyli, że "chaos, i tak duży w służbie zdrowia, potęguje nagła zmiana sieci placówek ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, powodując brak dostępu pacjentów do lekarzy specjalistów (...), to igranie z życiem ludzi".
Apelując o odwołanie dyrektor oddziału NFZ w Gdańsku, argumentowali z kolei, że "jej postawa charakteryzuje się brakiem dialogu ze środowiskiem medycznym i aroganckim stylem zarządzania".
W odpowiedzi na zarzuty rzecznik pomorskiego NFZ pisał, że "wbrew rozmaitym doniesieniom dostępność do usług lekarzy specjalistów w drugiej połowie roku powinna się poprawić, a pacjenci nie powinni czuć się zdezorientowani". Jak dodał, "z dużym prawdopodobieństwem można też stwierdzić, że nawet w przypadku, kiedy placówka zatrudniająca lekarza specjalistę sprawującego opiekę nad konkretnym pacjentem nie uzyskała kontraktu z NFZ, wspomniany lekarz będzie dostępny w innej placówce medycznej, która umowę z Funduszem podpisała".
"Zmianom miejsc udzielania świadczeń nie musi też wcale towarzyszyć chaos. Wystarczy nieco zrozumienia, wymiany informacji, zaufania wykazywanych przez wszystkie zainteresowane strony" - napisała wówczas w oświadczeniu będącym odpowiedzią na zarzuty Barbara Kawińska.
Konkurs nie był pierwszym punktem zapalanym na linii samorządy - szefostwo lokalnego NFZ. Wcześniej kontrowersje wzbudziły wyniki konkursów Funduszu na badanie tomografem komputerowym i rezonansem magnetycznym.