Ministerstwo Zdrowia kończy pracę nad nowelizacją ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która ma przebudować podstawową opiekę zdrowotną. Wedle proponowanych przepisów do jednego lekarza rodzinnego ma być zapisanych mniej pacjentów, a jego współpraca ze specjalistami będzie zacieśniona. W planach jest też zmiana rozporządzeń wykonawczych do ustawy, które m.in. umożliwią dokształcanie lekarzom rodzinnym.
Jedną z najważniejszych korekt ma być zmniejszenie do 1500 liczby pacjentów na liście lekarza rodzinnego. Teraz może przypadać na niego aż 2700 osób.
– Gdyby liczba pacjentów u lekarza rodzinnego zmalała, to miałby on czas zajmować się promocją zdrowia i wczesnym wykrywaniem schorzeń. Ludzie narzekają na lekarzy rodzinnych, a oni mają za dużo obowiązków – mówi „Rz" Aleksander Sopliński, wiceminister zdrowia. Podkreśla jednocześnie, że ministerstwo musi te zmiany wprowadzać stopniowo, bo ma tylko 10 tys. lekarzy rodzinnych w kraju. – A jeśli mają się zajmować mniejszą grupą chorych, potrzeba ich 20 tys. – mówi Sopliński.
Problem jednak w tym, że młodzi lekarze nie są zainteresowani robieniem specjalizacji z medycyny ogólnej. W ciągu ostatnich czterech lat ministerstwo oferowało absolwentom medycyny średnio 3200 miejsc szkoleniowych w skali kraju, z czego 50 proc. było niewykorzystanych. Młodzi ludzie wolą bardziej atrakcyjne specjalizacje, np. kardiologię, bo dają szansę na rozwój. Pacjenci z kolei narzekają, że lekarze rodzinni są niedouczeni.
37 mln pacjentów jest w Polsce zapisanych do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej
– W niektórych krajach UE lekarz ma specjalne urlopy na dokształcanie czy wydzielone na to płatne godziny, ale w naszych przychodniach rodzinnych nie ma takich możliwości. Dbając o lekarza, dbamy przecież o pacjenta – mówi dr Jacek Łuczak z Kolegium Lekarzy Rodzinnej. Dlatego ministerstwo pracuje nad przepisami, które mają zapewnić lekarzom rodzinnym specjalne urlopy na dokształcanie.
Kolejna przewidziana przez resort zmiana podstawowej opieki zdrowotnej ma polegać na wzbogaceniu katalogu badań, na które może wysłać pacjenta lekarz rodzinny.
Źródło: Rzeczpospolita